Konferencja „W poszukiwaniu prawdy. Katastrofa smoleńska w relacjach dziennikarzy”. W 2010 r. dziennikarze przejęli część funkcji państwa, zwłaszcza te dotytącze zadawania pytań, na które trzeba było znaleźć odpowiedź – powiedziała dziennikarka śledcza Anita Gargas podczas konferencji pt. „W poszukiwaniu prawdy. Katastrofa Smoleńska w relacjach dziennikarzy”. Z okazji przypadającej 10 kwietnia ósmej rocznicy katastrofy smoleńskiej Centrum Monitoringu Wolności Prasy Stowarzyszenia Dziennikarzy Polskich zorganizowało w Warszawie konferencję, której celem było pokazanie roli dziennikarzy w ujawnianie prawdy o wydarzeniach z 2010 r. <br /><br />Anita Gargas mówiła o wątpliwościach, które pojawiły się już na samym początku jej pracy nad tematem katastrofy smoleńskiej. – Zdziwiło mnie, że już dwa dni po katastrofie prokurator generalny Andrzej Seremet obwieścił, że strona polska nie może dyktować niczego Rosjanom, nie może występować z żadnymi zaleceniami, żądaniami, a wszystko zależy od dobrej woli Rosjan – mówiła dziennikarka. <br><br> Jako źródła swoich wątpliwości co do zachowania zarówno polskich jak i rosyjskich władz wymieniła m.in. sposób traktowania szczątków i wraku samolotu, zabezpieczenia dowodów i brak tłumaczy na miejscu katastrofy. <br /><br /><b>Milczenie Tuska</b><br /><br />Zwróciła także uwagę, że natychmiast przygotowana została jedna wersja wydarzeń, która obciążała stronę polską. – Ekipa Donalda Tuska doskonale wiedziała, co się rozgrywa na zapleczu tragedii, lecz nikt nie reagował – zaznaczyła dziennikarka. <br><br> Gargas przypomniała także, że ówczesny premier poza kondolencjami, które złożył rodzinom ofiar, nie odzywał się i nie wypowiadał publicznie przez 18 dni od momentu katastrofy. – To nie do pomyślenia – oceniła. <div class="facebook-paragraph"><div><span class="wiecej">#wieszwiecej </span><span>Polub nas</span></div><iframe allowtransparency="true" frameborder="0" height="27" scrolling="no" src="https://www.facebook.com/plugins/like.php?href=https%3A%2F%2Fwww.facebook.com%2Ftvp.info&width=450&layout=standard&action=like&show_faces=false&share=false&height=35&appId=825992797416546"></iframe></div> – Te pytania się mnożyły i trzeba było szukać na nie odpowiedzi, chociaż było to bardzo trudne, ponieważ większość mediów przyjęła natychmiast postawę, że wobec iluzorycznego zbliżenia z Rosją ważniejsze było „niedrażnienie niedźwiedzia” niż dociekanie prawdy – podkreśliła Gargas. <br><br> Dziennikarka przypomniała jednocześnie, że prowadzony przez nią program „Misja Specjalna” został zdjęty z anteny po opublikowaniu nagrań ilustrujących sposób traktowania tupolewa – systematycznego niszczenia go przez funkcjonariuszy rosyjskich. Zdaniem Gargas w 2010 r. dziennikarze przejęli de facto część funkcji państwa, zwłaszcza te, które dotyczyły zadawania pytań, na które trzeba było znaleźć odpowiedź. – To dziennikarze, przynajmniej ich część, stanęli na wysokości zadania – mówiła.<b>Dywagacje po katastrofie</b><br /><br />Według niej kłamstwo smoleńskie funkcjonuje, co jej zdaniem zawdzięczamy też części dziennikarzy, która tę sytuację pogłębiała. – Dziennikarzy, którzy byli pudłami rezonansowymi tych, którzy rozkręcali przemysł pogardy – dodała. <br /><br />Dziennikarz radiowy, prasowy i telewizyjny Marek Pyza zwrócił uwagę na szybkość działania rosyjskich służb, które strzegły dostępu do miejsca katastrofy. – Wśród dywagacji dziennikarzy, którzy byli tam na miejscu, pojawiała się teza, że ktoś celowo doprowadził do tej katastrofy – mówił dziennikarz. <br /><br /><b>Dominująca narracja</b><br /><br />Według Ewy Stankiewicz dziennikarze byli karani za próbę poszukiwania prawdy, za przeciwstawienie się kłamstwu smoleńskiemu, które od początku było narzucone jako dominująca narracja. <br><br> – Mieliśmy zjawisko tworzenia oddolnie mediów społecznościowych przez ludzi, którzy bardzo dużym wysiłkiem, w niezwykle szlachetny sposób, przejęli funkcję mediów oficjalnych, które zaczęły cenzurować i pozbywać się ludzi próbujących przekazywać to, co się dzieje – zaznaczyła dziennikarka. <br><br> Jak dodała, dochodzenie do prawdy jest dziś równie ważne jak w 2010 r. – Chcę powiedzieć z całą odpowiedzialnością, że nikomu, kto intencjonalnie przyczynił się do śmierci polskiego prezydenta, nie tylko nie stała się krzywda, ale [ci ludzie] zostali nagrodzeni – zaznaczyła.