„Krzywdzące opinie o Polsce to wynik niewiedzy i fake newsów”. Francuskie władze nie wiedzą, co się dzieje w Polsce, dlatego często zajmują stanowisko nieprzychylne rządowi w Warszawie – ocenia francuski przedsiębiorca i publicysta Patrick Edery w rozmowie z PAP. Skomentował w ten sposób decyzję KE o wszczęciu wobec Polski procedury z art. 7 traktatu o Unii Europejskiej. Tekst „Niesprawiedliwość wyrządzona Polsce, zaprzeczenie demokracji” jest jednym z rzadkich głosów we Francji, piętnujących działania Brukseli przeciwko naszemu krajowi. <br><br> Autor komentarza, 43-letni Patrick Emery wskazuje, że zajął się publicystyką, ponieważ francuscy dziennikarze czerpią wiedzę o Polsce od korespondentów przedstawiających kraj jako „demokraturę”. Nie wahają się oni – twierdzi biznesmen – przed rozprzestrzenianiem fake newsów. <br><br> Jego zdaniem, również specjalni wysłannicy francuskich mediów do Polski korzystają z wiedzy pochodzącej od kilkunastu informatorów – „przedstawicieli elit ukształtowanych przez poprzednie rządy liberalne”. Te środowiska – przekonuje publicysta – obawiają się utraty pozycji na rzecz nowych elit, tworzonych przez PiS. <br><br> Biznesmen wskazuje, że z tych samych źródeł informacje czerpie również ambasada francuska i dlatego – ocenia Emery – „francuskie władze nie wiedzą, co się dzieje w Polsce” i w efekcie „często zajmują stanowisko nieprzychylne rządowi w Warszawie”.<b>Technokracja</b> <br><br> Według Patricka Ederego Unia stała się technokracją, czyli rządami ekspertów. Wspomniał tu o deklaracji kanclerz Niemiec Angeli Merkel i prezydenta Francji Emmanuela Macrona, którzy wcześniej zapowiedzieli, że zaakceptują decyzję, jaką podejmie Komisja Europejska w sprawie Polski. <br><br> „Przed sporządzeniem oskarżenia przez prokuratora i nawet przed popełnieniem wykroczenia, powiedzieli oni, że Polskę należy skazać” – porównał biznesmen zachowanie polityków do działań organów ścigania i wymiaru sprawiedliwości. Ocenił, że „jest to nadużycie prawa, nadużycie władzy i zamach na państwo prawa”. <br><br> Wiceprzewodniczącego Komisji Fransa Timmermansa porównał natomiast do policjanta, którego „zadaniem jest prowadzenie dochodzenia”. „Jest więc policjantem, ale takim, który po wysłuchaniu opozycji, a więc zadeklarowanych przeciwników oskarżonego, mówi, że jest on winny. Ten policjant idzie następnie do prokuratury, którą jest Komisja, i w której skład sam wchodzi” – napisał obrazowo. <div class="facebook-paragraph"><div><span class="wiecej">#wieszwiecej </span><span>Polub nas</span></div><iframe src="https://www.facebook.com/plugins/like.php?href=https%3A%2F%2Fwww.facebook.com%2Ftvp.info&width=450&layout=standard&action=like&show_faces=false&share=false&height=35&appId=825992797416546" height="27" scrolling="no" frameborder="0" allowTransparency="true" ></iframe></div> „Komisja Europejska oskarża rząd polski o chęć podporządkowania sobie sądownictwa, ale w UE władza wykonawcza i sądownicza wymieszana jest w jednym i tym samym organie” – ocenił Edery. Dodał, że na miejscu Polski podałby Komisję do Trybunału Sprawiedliwości Unii Europejskiej.