Chuligani zarabiali na prostytucji i handlu marihuaną. Kolejni chuligani krakowskiej Wisły kontrolujący agencje towarzyskie i plantacje marihuany zostali zatrzymani przez policjantów małopolskiego CBŚP. Z ustaleń śledczych wynika, że pseudokibice werbowali kobiety w trudnej sytuacji życiowej, a po jakimś czasie sprzedawali je do innych przybytków za kilka tysięcy zł. W ostatnich dniach funkcjonariusze CBŚP zatrzymali dwie osoby, a jedną doprowadzili do prokuratury z aresztu, w związku ze sprawą nazywaną w Krakowie „sex, drugs i ustawki”. Chodzi o grupę, w której najważniejsze role odgrywali Justyna G., Tadeusz Cz. i Grzegorz L. ps. Listonosz. Mieli oni zarządzać trzema agencjami towarzyskimi. Chuligani sutenerzy traktowali prostytutki niemal jak swoją własność. Potrafili sprzedać „podopieczną” do innego przybytku, gdy uznali, że „za bardzo spowszedniała” w jednym miejscu. <br /><br /> <b>Agencje i plantacje</b> <br /><br /> W marcu zatrzymano liderów grupy i czworo ich pomocników w wieku 25-38 lat. W kilku mieszkaniach zabezpieczono wtedy kompletny sprzęt do uprawy marihuany i przeszło pół tysiąca sadzonek konopi indyjskich. Produkcja i handel narkotykami były kolejnym źródłem zarobku rozbitej grupy. <br /><br /> Zatrzymani usłyszeli w krakowskiej Prokuraturze Okręgowej zarzuty związane z czerpaniem korzyści i ułatwianiem prostytucji, handlem ludźmi, a także produkcją i handlem narkotykami. <br><br> – Policjanci ustalili, że trzy osoby na terenie Krakowa prowadziły tzw. mieszkaniowe agencje towarzyskie i trzy plantacje konopi. Pozostali członkowie grupy zajmowali się wyszukiwaniem kobiet znajdujących się w trudnej sytuacji życiowej i werbowaniem ich do pracy w charakterze prostytutek, następnie sprzedawali je do tzw. domówek – mówi tvp.info kom. Iwona Jurkiewicz, rzeczniczka CBŚP.<b>Miasto maczet</b> <br /><br /> Mundurowi nie kryją, że w stolicy Małopolski od kilku lat największą rolę w półświatku odgrywają gangi zakładane przez chuliganów Wisły lub Cracovii. Od lat członkowie bojówek obu drużyn walczą brutalnie o prymat w Krakowie. Zginęło już kilkanaście osób, w tym kilkoro zostało zamordowanych maczetami. <br><br> – Irracjonalne uwielbienie tej broni przez gangsterów w szalikach spowodowało, że Kraków nazywany jest Miastem Maczet. Kibole wyparli w półświatku tzw. zwykłych gangsterów. Handlują narkotykami, ściągają haracze czy wymuszają na właścicielach klubów swoją ochronę. Niektórzy zajmują się nawet przemytem uchodźców do Europy Zachodniej i produkcją nielegalnych papierosów – ujawnia śledczy z Krakowa. <div class="facebook-paragraph"><div><span class="wiecej">#wieszwiecej </span><span>Polub nas</span></div><iframe src="https://www.facebook.com/plugins/like.php?href=https%3A%2F%2Fwww.facebook.com%2Ftvp.info&width=450&layout=standard&action=like&show_faces=false&share=false&height=35&appId=825992797416546" height="27" scrolling="no" frameborder="0" allowTransparency="true" ></iframe></div> Policja i prokuratura uważają, że rozpracowywanie tych grup jest trudniejsze niż zwykłych gangów. – Ci ludzie znają się często od dziecka. Albo się razem wychowywali na jednym osiedlu, albo wspólnie chodzili na mecze. I wśród gangsterów w szalikach najmniej jest skruszonych, bo skupia się na nich nienawiść nie tylko byłych kompanów, ale nawet kibiców przeciwnych drużyn – dodaje śledczy.