
Dzień po referendum niepodległościowym w irackim Kurdystanie, które odbywało się również w spornym Kirkuku, w mieście tym panował całkowity spokój. Mimo zapowiedzi władz irackich wprowadzenia tam irackiego wojska, mieszkańcy nie spodziewali się żadnych starć.
Premier Iraku Hajdar al-Abadi zażądał we wtorek, by w ciągu 72 godzin władze Kurdystanu przekazały kontrolę nad lądowymi i powietrznymi przejściami...
zobacz więcej
Ulice Kirkuku obwieszone były kurdyjskimi flagami, a często również wizerunkami imama Husajna, centralnej postaci szyickiego kultu.
Potężna, czerwono-biało-zielona flaga kurdyjska, ze znajdującym się na środku promienistym słońcem, przykrywała stoki starożytnej cytadeli kirkuckiej. Na pobliskim rondzie, na potężnym maszcie powiewał natomiast ogromnych rozmiarów czarny sztandar imama.
Szef MSZ Francji Jean-Yves Le Drian ostrzegł w środę władze irackiego Kurdystanu, że ogłoszenie niepodległości przez ten region autonomiczny może...
zobacz więcej
Flagi wiszące w Kirkuku nie zdradzały śladów jakichkolwiek prób zniszczenia. Ta ich różnorodność, a zarazem pokojowa koegzystencja, pokazywała mozaikę etniczno-religijną występującą w tym mieście.
Są tu Kurdowie, Arabowie i Turkmeni, którzy dzielą się jeszcze na szyitów i sunnitów. Niegdyś było też sporo chrześcijan, ale większość wyjechała. Nikt nie wie dokładnie, jakie są obecnie proporcje między poszczególnymi grupami. Wielu nie chce też tego wiedzieć, gdyż pozwala to każdej grupie utrzymywać, że to ona jest dominująca.
Etniczno-religijny kocioł
Dżalal Talabani, były lider kurdyjskiej Patriotycznej Unii Kurdystanu, a zarazem były prezydent Iraku, nazwał kiedyś Kirkuk kurdyjską Jerozolimą. Niewielu Kurdów wyobraża sobie też Kurdystan bez tego miasta. Ale Turkmeni twierdzą, że Kirkuk to ich teren. To oni dominują na bazarze, a zanim zaczęła się akcja arabizacyjna w drugiej połowie XX wieku było ich nieznacznie więcej niż Kurdów. W jednym Turkmeni nie są jednak zgodni: czy więcej wśród nich jest szyitów, czy sunnitów.
Wydawałoby się, że w tym kotle etniczno-religijnym emocje związane z kurdyjskim referendum niepodległościowym muszą doprowadzić do wrzenia.
Rosyjskie MSZ ostrzegło w środę władze Iraku i Kurdów przed podejmowaniem działań, które mogłyby destabilizować Bliski Wschód oraz zachęciło obie...
zobacz więcej
Atmosferę podgrzewały zapowiedzi władz irackich dotyczące ponownego wprowadzenia do miasta armii irackiej, która opuściła je cofając się przed tzw. Państwem Islamskim w 2014 r. Zastąpiła ją kurdyjska Peszmerga. Ale wielu szyickich Turkmenów z tego miasta służy w Oddziałach Mobilizacji Ludowej (PMF), które zapowiedziały, że są gotowe do walki o przywrócenie kontroli sił rządowych nad miastem.
W Kirkuku jest gorąco, tyle że dosłownie. W końcu września temperatury w ciągu dnia wciąż sięgają 40 stopni. Na bazarze Koria, koło południa dzień po referendum, było więc dość sennie. Kontrastowało to z rozpowszechnionym wyobrażeniem tego miasta jako tykającej bomby zegarowej, miejsca, w którym miałyby lada moment wybuchnąć walki.
– Nie głosowałem, nie znam się na polityce – powiedział starszy mężczyzna, właściciel sklepu w okolicach bazaru. Na jego czole widniał siniak, świadczący o tym, że jest szyitą, żarliwie uderzającym swoim czołem w pokłonach modlitwy do Allaha. Długo zachęcany, w końcu zdecydował się podzielić swoją opinią. – Głosowali tylko Kurdowie, my, Turkmeni i Arabowie, jesteśmy przeciw temu referendum. To turkmeńskie miasto i część Iraku. Ale żyjemy zgodnie, Arab, Turkmen, Kurd, nie mamy między sobą żadnych problemów. To tylko polityka, zwykli ludzie żyją w pokoju – stwierdził.
Wszystkie irackie przejścia graniczne pozostały w środę otwarte. Handel z Turcją i Iranem odbywa się na normalnych zasadach. Od kurdyjskiego...
zobacz więcej
Pytany, kiedy było bezpieczniej, teraz gdy w mieście jest Peszmerga, czy też przed 2014 r. gdy była armia iracka, odpowiedział: – Dobrze jest i teraz, dobrze było i wtedy. Najlepiej jakby była i Peszmerga, i wojsko.
I zaraz zastrzegł, że w Kirkuku nie będzie żadnych walk.
Głosowali Kurdowie
Przechodzący obok starszy Kurd w tradycyjnym stroju też nie głosował. – Nie miałem czasu, pracowałem – stwierdził. I dodał: – Najważniejsze jest to, by była praca, bo jak nie ma co do garnka włożyć, to niepodległością się nie wyżywimy.
Kilka przecznic dalej atrament na palcu wąsatego mężczyzny, stojącego na progu swego sklepu, zdradzał, że brał on udział w plebiscycie. – Nie chcę się wypowiadać, mnie tu wszyscy znają, bo od 30 lat prowadzę ten sklep, a sąsiad po prawej jest Arabem, sąsiad po lewej zaś Turkmenem. Jesteśmy przyjaciółmi i chcę, by tak zostało. Oni nie głosowali i nie chcę, by mieli do mnie jakieś pretensje – stwierdził.
Minister spraw zagranicznych Syrii Walid el-Mualim zasugerował, że sprawa kurdyjskiej autonomii może być przedmiotem negocjacji. Dotychczas rząd w...
zobacz więcej
Ale stojąca w pobliżu, przy punkcie sprzedaży herbaty, grupa kilku dwudziestoparolatków nie miała już takich oporów. Wszyscy głosowali, choć był wśród nich i Kurd, i Arab, i Turkmen. Wszyscy sunnici.
– Jesteśmy przyjaciółmi, tu w Kirkuku normalne jest to, że Kurd żeni się z Turkmenką, albo Arabka wychodzi za Kurda. Ja głosowałem, by móc wreszcie odpowiedzieć na pytanie skąd jestem. Bo jestem z Kurdystanu – stwierdził Kurd Karzan Abdulla.
– Ja też głosowałem – wtórował mu sprzedający herbatę Arab Mohammed Fajsal. – Bo Kurdowie lepiej zapewnią bezpieczeństwo – dodał.
Nie głosował natomiast Mohsen Reza, młody Turkmen prowadzący sklep na bazarze. – Ale z wykształcenia jestem inżynierem – podkreślił.
– Nie chcę, by Irak się dzielił, po co nam dwa państwa. Chcę, by Irak był jeden, demokratyczny i federalny, gwarantujący prawa wszystkim obywatelom, bez względu czy to Arab, Turkmen czy Kurd – stwierdził Reza.
Jeden wieczór z godziną policyjną
Na pytanie o to, czy jest szyitą czy sunnitą, odpowiedział krótko: – Jestem muzułmaninem.
Dodał też, że jeśli Kurdystan pozostanie częścią Iraku, to obojętne mu jest, czy Kirkuk będzie częścią Regionu Kurdystanu czy nie. – Ważne bym miał pracę i by moje prawa były zagwarantowane – podkreślił.
Kilkadziesiąt metrów dalej warzywa sprzedawał staruszek Mahmud. – Jasne, że głosowałem, bo jestem Kurdem – podkreślił.
Czy wierzy, że w rezultacie tego referendum powstanie niepodległy Kurdystan? – To tylko Bóg wie, choć wszyscy tego chcemy – stwierdził. Nie boi się, że do Kirkuku wkroczy armia iracka czy też PMF. – Po co mają tu przychodzić, przecież jest Peszmerga i jest dobrze. Wszyscy jesteśmy muzułmanami, to dlaczego mamy się zabijać? – pytał.
Napotkani policjanci również potwierdzili, że w mieście nie ma żadnych problemów. – Wczoraj była godzina policyjna, ale dziś jej już nie będzie – stwierdził jeden z nich.