Aktor zmarł 24 lutego. Fani nie wiedzieli, że przed wojną był harcerzem, potem działał w podziemiu. Popularny aktor, który zapadł w pamięć licznymi rolami – np. w „Zmiennikach”, „Alternatywy 4”, „Złotopolskich”, nazistowski żołdak, hauptsturmführer Lohse w „Stawce większej niż życie (odcinek „Żelazny Krzyż” i „Podwójny nelson”)– miał pewną tajemnicę. Nie zwierzał się nikomu, że działał w przedwojennym harcerstwie na rodzinnej Litwie i po wybuchu wojny razem z kolegami rozpoczął działalność podziemną. Wszedł w skład plutonu AK, składającego się z harcerzy i brał udział w szkoleniu wojskowym. Dowodem na to są archiwalne zdjęcia. On sam o swoim udziale w konspiracji milczał aż po grób. <br /><br /><b>Na Kresach </b><br /><br /> Gustaw Lutkiewicz urodził się 29 czerwca 1924 roku w Kownie. Dzieciństwo upłynęło mu w Wiłkomierzu, niedaleko Wilna, w jednym z najstarszym miast Wielkiego Księstwa Litewskiego, które prawa miejskie uzyskało w 1225 roku. Ojciec przyszłego aktora pracował w miejscowym gimnazjum. Rodzina Lutkiewiczów żywo uczestniczyła w lokalnym życiu kulturalnym i towarzyskim. Gustaw oglądał więc swojego ojca w roli aktora na przedstawieniach teatralnych urządzanych przez lokalną śmietankę towarzyską... <br /><br /> – Wychowywałem się na Litwie, w świecie, który nie był agresywny. Wśród ludzi łagodnych, ufnych wobec siebie i otoczenia. Dziś takie wartości prawie nic nie znaczą. Są tylko resztką przedwojennej kresowej poczciwości. Brakuje nam tamtego spokoju i poczucia bezpieczeństwa. W moim mieście, Wiłkomierzu, mieliśmy jednego tylko dyżurnego chuligana. A i to bardziej był dziwak niż bandyta – wracał pamięcią Gustaw Lutkiewicz do kraju swego dzieciństwa w wywiadzie dla Wilnoteka.lt/pl. <br /><br />Lutkiewicz nie był wybitnym uczniem. Jego pietą achillesową były przedmioty ścisłe, silną zaś stroną – humanistyka. Nie bał się występów publicznych i chętnie deklamował wiersze. Dzieciństwo sielskie, anielskie skończyło się we wrześniu 1939 roku. Aktor wspominał, że kiedy po wybuchu II wojny światowej, zlikwidowano jego gimnazjum, przeniósł się do litewskiego. Wydawało się, że to dobry pomysł. Tak nie było. <br /><br /> „W 1941 roku przyszli Niemcy, ale to nie oni wyrzucili mnie ze szkoły. Chłopcy z ósmej klasy, Litwini, powiedzieli, że mam się wynosić – jak to nazwali – z ich szkoły. Nie chcieli Polaka. Trudno to dziś młodym osobom zrozumieć, ale wtedy w ludzi coś wstępowało… Szerzył się nacjonalizm” – cytowała wilnoteka.lt/pl. <br /><br /> Ponieważ nie uczył się, musiał mieć pracę, o którą nie było łatwo. Wreszcie zatrudniono go w fabryce kafli na stanowisku pomocnika kierowcy. Jeździł z nim razem po towar i to on odpowiadał za załadunek i rozładunek. To była ciężka praca fizyczna. Jak podają oficjalne biografie artysty, „pracował tak aż do 1945 roku, kiedy wraz z rodziną podjął decyzję o wyjeździe do Polski, do Suwałk”.Na tym zazwyczaj kończy się litewska część życiorysu Gustawa Lutkiewicza. Nowe światło na nie rzuca książka Krzysztofa Bójko „Harcerstwo Polskie na Litwie Kowieńskiej w latach 1918-1945”, wydana przez Niezależne Wydawnictwo Harcerskie. <br /><br /><b>Przemilczana konspiracja </b><br /><br /> Mało kto wie, że Lutkiewicz działał już przed wojną w harcerstwie. Wstąpił do wiłkomierskiej drużyny, która nosiła nazwę „Słoneczni”. To oni we wrześniu 1939 roku pomagali uchodźcom , którzy napłynęli z centralnej Polski, chcąc przeczekać zawieruchę wojenną. Trzeba było rozlokować przybyszów, zapewnić im dach nad głową, odzież i jedzenie. „W prace drużyny zaangażowani byli m.in.: Andrzej Zaborowski, Czesław Wlazło, Władysław Kapcewicz i Gustaw Lutkiewicz” – pisze Krzysztof Bójko. <br /><br /> Harcerstwo polskie przeszło do konspiracji i razem z kolegami uczynił to też Gustaw Lutkiewicz. Miał niespełna 16 lat. Drużyna harcerska przekształciła się w pluton Armii Krajowej i nastawiła się na działania partyzanckie. Młodzież z wojskowej konspiracji przechodziła szkolenia wojskowe, które były tajne, więc rzadko na nich pojawiał się ktoś z aparatem fotograficznym. <br /><br /> Jednak podczas wyjazdu drabiniastym wozem na ćwiczenia, niedaleko domostwa państwa Martusewiczów niedaleko Wiłkomierza, młodym konspiratorom zrobiono zdjęcia. Znalazł się na nich Gustaw Lutkiewicz. To na razie jedyny widoczny ślad jego działalności podziemnej, o której sam nie mówił. Czy bał się represji po wojnie? Zapewne. Wiłkomierz wspominał dopiero w III RP. W PRL-u jego biogramy informowały sucho, że urodził się w Kownie, a potem przeskakiwały do momentu repatriacji do Suwałk.Sam Gustaw Lutkiewicz najchętniej opowiadał o tym, jak najpierw – po przyjeździe do Torunia – poszedł studiować prawo, które szybko zmienił na statystowanie w teatrze, a potem na studia aktorskie w Łodzi i Warszawie. <br /><br /><b> Rozpoznawany przez niemal wszystkich rodaków</b><br /><br /> W Łodzi w 1946 roku poznał aktorkę Wiesławę Mazurkiewicz, z którą pobrali się w 1950 roku i byli razem aż do jego śmierci. <br></br> Gustawowi Lutkiewiczowi udało się to, o czym marzy każdy aktor: stał się rozpoznawany przez niemal wszystkich rodaków. A to dzięki temu, że pojawiał się w popularnych filmach, m.in. „Ewa chce spać”, „Zbrodniarz i panna”, „Zaduszki”, „Dolina Issy” i wielu innych. <br></br> Grał przeróżne role. W filmie „Chleb” (1953) wcielił się w Feliksa Dzierżyńskiego, a – dla odmiany – w „Żołnierzu zwycięstwa” (1956) o Karolu Świerczewskim, zagrał członka bandy zabijającej komunistycznego generała.W ekranizacji „Pierwszy dzień wolności” kreował postać gwałciciela Ingi (Beata Tyszkiewicz). Do dziś przetrwała anegdota z planu filmowego o kłopotach związanych z tą drastyczną sceną. Ekipa nie mogła jej nakręcić ze względu na liczne drobne problemy. Kiedy już wydawało się, że zostanie nagrana, bluzka, którą miał zerwać z Ingi bandyta, wcale nie pękła. Kreację więc dyskretnie nadpruto, kamera ruszyła, a Gustaw Lutkiewicz znowu rzucił się na Beatę Tyszkiewicz. Niestety, zawsze grzeczny Gucio (bo tak nazywano aktora) powiedział cicho: „przepraszam”. Scenę musiano kręcić ponownie. <br></br> Grał w licznych serialach: od pierwszego „Barbara i Jan”, przez „Wakacje z duchami”, po „Złotopolskich”. Za to ludzie go kochali. Branża aktorska ceniła w nim co innego: „Nie był serialowym idolem. Był wybitnym aktorem teatralnym. Dziesięć lat temu pożegnał się ze sceną ze względu na pogorszający się wzrok. Dzisiejsi dziennikarze, oceniając odchodzących aktorów, przypominają przede wszystkim ich role w serialach telewizyjnych, a nie dorobek artystyczny w teatrze. I na tej podstawie kwalifikują, czy jest pierwszo- czy drugoplanowym artystą. A to mija się z prawdą. Dla każdego aktora teatr jest najważniejszy” pisał Witold Sadowy, aktor i kronikarz teatru. <br></br> Gustaw Lutkiewicz w ostatnich latach życia zrezygnował z aktorstwa. Zmarł w Skolimowie, został pochowany na Cmentarzu Wojskowym na Powązkach w Alei Zasłużonych.