Trzy lata pracy na marne. Gangsterzy triumfują Jedna z ławniczek w procesie 14 osób oskarżonych o działanie w grupie „Szkatuły” zrezygnowała z orzekania w tej sprawie – dowiedział się portal tvp.info. Oznacza to, że trwający od trzech lat proces w sprawie podżegania do zabójstw i handlu ponad półtorej tony narkotyków, rozpocznie się od nowa. Nad sprawą wisi prawdziwe fatum: oskarżeni regularnie torpedowali rozprawy składając kolejne wnioski o wyłączenie prokuratora czy sądu, co i rusz do podsądnych było wzywane pogotowie w związku zawrotami głowy czy zasłabnięciami. Jak ustalił portal tvp.info, na początku kwietnia jedna z ławniczek w procesie Rafała S. ps. Szkatuła i 13 jego kompanów, złożyła na piśmie rezygnację z zasiadania w składzie orzekającym i bycia ławnikiem. <br/><br/> Sąd okręgowy nie miał wyjścia i przychylił się do jej prośby. Kobietę skreślono także z listy ławników. Jednocześnie okazało się, że proces 14 oskarżonych, który zaczął się w 2014 r. będzie musiał rozpocząć się od nowa. <br /><br />W związku z takim obrotem sprawy sąd zdecydował o uchyleniu aresztów wobec ostatnich trzech podsądnych, wobec których stosowano taką sankcję: Rafała S. ps. Szkatuła, Marcina K. ps. Belmondziak i Grzegorza M. ps. Gregor. Po wpłaceniu kaucji ustalonych przez sąd teoretycznie odzyskają wolność. Teoretycznie, ponieważ dwaj z nich odbywają kary za inne przestępstwa i są także aresztowani w związku z innymi sprawami.<b>Triumf oskarżonych</b><br /><br />Śledczy nie kryją, że rezygnacja ławniczki to dla sprawy prawdziwa katastrofa. – Od samego początku oskarżeni regularnie składali wnioski, a to o wyłączenie sędziego, to znów prokuratora. To powodowało przerwanie rozprawy na czas rozpatrzenia tych wniosków i stratę cennych godzin. Ponadto co rusz któryś z podsądnych zgłaszał dolegliwości zdrowotne np. omdlenia, zawroty głowy czy zasłabnięcia. Dla nas nie było wątpliwości, że chodziło o rozwleczenie procesu i doprowadzanie do uchylenia aresztów czy zdyskredytowania pomawiających się osób – tłumaczy jeden ze śledczych. <br /><br />Prokuratorzy i policjanci są pewni, że ponowny proces będzie wyglądał tak samo. Jednak może być jeszcze dłuższy, ponieważ przez te trzy lata przesłuchano kilkunastu skruszonych przestępców. Zarówno tzw. sześćdziesiątki (czyli osoby liczące na nadzwyczajne złagodzenie kary w zamian za zeznania obciążające kompanów) jak i świadków koronnych. W tym głównego koronnego prokuratury – Marka H., ps. Hanior. Był on chuliganem bojówki Legii Warszawa i jednocześnie jednym z czołowych handlarzy narkotykami, zeznawał w tym procesie od ponad dwóch lat. <br /><br />Można się spodziewać, że oskarżeni, którzy podważają wiarygodność jego słów, będą chcieli teraz, aby w nowym postępowaniu ponownie odczytano kilkaset stron jego zeznań ze śledztwa i drugie tyle z rozpraw przed sądem.<b>150 zarzutów i tony narkotyków</b><br /><br />W grudniu 2013 r. ówczesna Prokuratura Apelacyjna w Warszawie skierowała do sądu akt oskarżenia przeciwko dwóch liderom jednego z największych polskich gangów – tzw. grupy szkatułowej oraz 15 osobom związanym z handlem i przemytem znacznych ilości narkotyków. <br/><br/> Szacuje się, że tylko w okresie 2008-2011 banda wprowadziła do obrotu kilka ton marihuany, setki kilogramów heroiny i kokainy. Przez kilka lat „szkatułowi” dominowali w kryminalnym podziemiu stolicy współpracując z grupami przestępczymi z Elbląga, Szczecina i ze Śląska. Oskarżonym przedstawiono w sumie 154 zarzuty. <br /><br />Boss gangu Rafał S. został oskarżony o podżeganie do zabójstw pięciu osób, obrót ponad 1300 kg marihuany, ponad 80 kg heroiny blisko 40 kg kokainy a także zlecenia pobić i podpaleń to najważniejsze. Jego brata Marcina K. ps. Belmondziak, obciążało „tylko” 16 zarzutów, głównie związanych z handlem narkotykami<b>Bohater stadionów</b><br /><br />Jednym z oskarżonych w procesie jest kibic Legii Maciej Dobrowolski. Jest podejrzany o udział w handlu narkotykami. Dobrowolskiego obciążył wspominany „Hanior”. Zeznał, że był on jego tłumaczem podczas narkotykowych transakcji w Holandii. <br/><br/> Sam Dobrowolski, dotąd niekarany, od początku zaprzeczał zarzutom. Twierdził, że jeździł do Holandii, ale po to, aby załatwiać sprawy kibicowskie. Przekonywał, że nie miał żadnych związków ze zorganizowaną przestępczością. <br/><br/> „Hanior” podtrzymał w sądzie wszystkie swoje słowa o Dobrowolskim. Także prokuratura uważa, że tłumaczenia kibica Legii są mało wiarygodne. <br /><br />W 2014 r. znajomi Dobrowolskiego zorganizowali w mediach społecznościowych akcję „Uwolnić Maćka”. Szybko przeniosła się ona na stadiony piłkarskie, gdzie pojawiły się banery „#UwolnićMaćka”. <br/><br/> Kolejnym elementem akcji były wysyłanie do aresztu kartek z pozdrowieniami dla Dobrowolskiego. Trafiło ich za kraty kilka tysięcy. Co ciekawe w walce o uwolnienie kibica siły połączyli sympatycy wszystkich polskich drużyny, także ci, którzy na co dzień nie kryją nienawiści do Legii Warszawa. <br/><br/> Jednocześnie na stadionach pojawiły się transparenty obrażające Marka H. i sugerujące, że może się spodziewać zemsty kiboli.<b>Gangsterzy i kibole</b><br /><br />Maciej Dobrowolski został zatrzymany podczas wielkiej obławy policji przeciwko gangowi „Szkatuły” wiosną 2012 r. 28 maja 2012 r. ujęto 45 osób, m.in. członków gangu „Szkatuły” i bojówkarzy warszawskiej Legii – „Teddy Boys 95”. <br/><br/> Było to główne uderzenie w tzw. narkotykowy odłam bandy. Czołową rolę w narkobiznesie miał odgrywać aresztowany Arkadiusz K. ps. „Chory”, uważany za zastępcę Rafała S. ps. „Szkatuła”. Jego „prawą ręką” był Marek H. ps. Hanior. Ten ostatni zdecydował się na współpracę z prokuraturą i w zamian za status świadka koronnego zaczął sypać dawnych kompanów. <br /><br />Według ustaleń prokuratury i CBŚ w latach 2008-2011 gang „Szkatuły” brał udział w przemycie narkotyków na terenie państw Unii Europejskiej, w tym Polski, i wprowadzaniu ich do obrotu. Chodzi o 3,7 tony marihuany, ponad 500 kg amfetaminy, 300 kg kokainy i blisko 250 kg heroiny. <br /><br />Trawkę kupowano przede wszystkim u zaprzyjaźnionych chuliganów holenderskiej drużyny ADO Den Haag. W heroinę zaopatrywano się u rosyjskiej mafii. Gang kupował także heroinę z Turcji i kokainę od Czeczenów powiązanych z ukraińską mafią. Miliony złotych zarobione na handlu narkotykami inwestowane były w kolejne większe przemyty oraz firmy developerskie.