Co najmniej 700 kilogramów narkotyków, głownie marihuany i amfetaminy wartych ponad 30 mln zł, sprzedali członkowie grupy przestępczej, która została rozbita przez stołeczną policję i prokuratorskie „pezety”. W czasie wielkiej policyjnej akcji zatrzymano 19 osób. Jak ustalił portal tvp.info, głównym dostawcą narkotyków był gangster wywodzący się z gangu wołomińskiego. Miał on także związek z nielegalną fabryka papierosów, która została rozbita przed kilkoma tygodniami przez policję.
45-letni Marcin B. ps. Bryndziak, jeden z watażków tzw. młodego Pruszkowa, skutecznie storpedował proces przeciwko ponad 30 gangsterom...
zobacz więcej
W ostatnich dniach stołeczni policjanci z wydziału do walki z przestępczością narkotykową, wspierani m.in. przez wydział realizacyjny, Biuro Operacji Antyterrorystycznych, CBŚP i Wydział Antyterrorystyczny ABW, wkroczyli do kilkunastu mieszkań i domów na terenie Warszawy i w okolicach.
Zatrzymano wówczas 12 osób zamieszanych w hurtowy handel narkotykami. Kilka dni później ujęto jeszcze trzech przestępców, a jeszcze trzech doprowadzono do prokuratury z cel aresztów i więzień.
Setki kilogramów narkotyków
Wszyscy zatrzymani usłyszeli zarzuty wprowadzania do obrotu znacznych ilości narkotyków. 13 podejrzanych zostało aresztowanych. – Zebrane dowody wskazują, że od lipca 2015 roku podejrzani wprowadzili do obrotu nie mniej niż 700 kilogramów narkotyków, głównie marihuany, ale także amfetaminy, haszyszu i kokainy. Czarnorynkowa wartość tych substancji to ponad 30 mln złotych – powiedział tvp.info Mariusz Mrozek, rzecznik stołecznej policji.
Na poczet przyszłych kar policjanci zabezpieczyli ponad 100 tys. złotych znalezione podczas przeszukań. Wiadomo także, że podczas obławy na posesjach przestępców funkcjonariusze używali georadarów. Szukali specjalnych skrytek, w których mogli oni trzymać pieniądze lub narkotyki. Śledczy nie ujawnili jednak czy poszukiwania przynosiły rezultaty.
Od papierosów po marihuanę
Uderzenie w handlarzy narkotykami było możliwe dzięki wielomiesięcznemu śledztwo prowadzonemu przez policjantów z wydziału do walki z przestępczością narkotykową Komendy Stołecznej Policji i śledczych Mazowieckiego Wydziału Zamiejscowego Departamentu ds. Przestępczości Zorganizowanej Prokuratury Krajowej. Początkiem końca przestępczego El Dorado było znalezienie w listopadzie 2016 r. magazynu narkotyków, działającego w mieszkaniu w podwarszawskich Ząbkach.
W lokalu, pilnowanym przez 31-letniego mężczyznę, natrafiono na ok. 15 kg marihuany oraz mniejsze ilości innych narkotyków. Magazynier miał także przy sobie ponad 70 tys. zł w gotówce. Z ustaleń operacyjnych wynikało, że grupa, dla której pracował, handluje narkotykami na ogromną skalę.
Policjanci i prokuratorzy ustalili, że w magazynie zaopatrywało się wielu członków półświatka z Mazowsza. Rozpracowując te osoby funkcjonariusze natrafili na początku marca na nielegalną wytwórnię papierosów oraz magazyn do ich przechowywania. W dwóch miejscach na Mazowszu zabezpieczono ponad 6,5 miliona sztuk papierosów, około 1,7 tony krajanki tytoniowej, palety z korą, odpady poprodukcyjne, specjalistyczne maszyny do produkcji, agregaty, sprężarki oraz filtry.
Przejęto także pięć samochodów, które mogły być wykorzystywane w tym procederze. Straty Skarbu Państwa z tytułu działalności nielegalnej fabryki szacuje się na ponad 6 milionów złotych.
Hermetyczni
Z ustaleń tvp.info wynika, że wśród zatrzymanych i aresztowanych mężczyzn jest członek gangu wołomińskiego, który działał w nim jeszcze w latach 90. To on miał być głównym hurtownikiem, który zaopatrywał w narkotyki członków grup przestępczych z całego Mazowsza. Grupa wołomińska została niemal doszczętnie rozbita w pierwszej dekadzie XXI wieku. Wcześniej większość najważniejszych bossów gangu zginęła w krwawej wojnie domowej o władzę. Okazuje się, że część gangsterów z „Wołomina”, którzy zniknęli z oczu policji, wróciło do przestępczego procederu. Zajmują się dystrybucją narkotyków, ale także produkcją nielegalnych papierosów czy nawet przestępstwami na zwrocie podatku VAT.
Śledczy nie kryją, że wywodzący się z „Wołomina” przestępcy mają jeszcze jeden silny atut: ogromną hermetyczność. To grupa z szeregów, której wywodzi się najmniej skruszonych przestępców.
– Nie działają oni już tak jak gangi z lat 90, gdzie trzeba było się określić, dla której grupy się pracuje. Od kilku lat nie mają już znaczenia „barwy klubowe” tylko możliwość robienia interesów. Współczesne grupy przestępcze nie dysponują dziesiątkami czy setkami „żołnierzy”. To kilka osób, które skrzykują się do przeprowadzenia konkretnych interesów – opowiada warszawski śledczy. Policjanci i prokuratorzy zapowiadają już kolejne zatrzymania.
„Mamy do czynienia z jednym człowiekiem”
Robert Makowski, zastępca burmistrza Wołomina, w związku z publikacją tego materiału skierował do redakcji tvp.info pismo, w którym protestuje przeciwko wymienianiu miasta Wołomin w tytule i treści artykułu oraz sugerowania odbiorcom, że w mieście tym dochodzi do odrodzenia grupy przestępczej rozbitej na przełomie wieków.
„Nie ma podstaw do sugerowania odbiorcom, iż doszło lub może dojść do odrodzenia tzw. grupy wołomińskiej, a tym bardziej o >>powrocie do gry<< nieistniejącej organizacji. Mamy do czynienia z jednym człowiekiem wywodzącym się prawdopodobnie z ww grupy, który działa na terenie całego kraju ze wspólnikami, nie związanymi z naszym miastem” – napisał w oświadczeniu.
„W imieniu Gminy Wołomin prosimy o odstąpienie od stosowania uważanych za chwytliwe haseł zakodowanych w zbiorowej świadomości, gdyż taki zabieg wprowadza odbiorców w błąd co do stanu faktycznego i niesprawiedliwie krzywdzi uczciwych mieszkańców Wołomina” – dodaje.