Pracownik firmy wodno-kanalizacyjnej twierdzi, że zaatakował go Rafał Olbrychski. Muzyk i aktor Rafał Olbrychski miał zaatakować pracownika firmy wodno-kanalizacyjnej – informował w poniedziałek „Super Express”. Polskich gwiazd sceny i estrady, które w ostatnim czasie zaliczyły wybryki nie do końca zgodne z prawem, jest więcej. Do zdarzenia, o którym pisze „Super Express”, miało dojść w nocy z czwartku na piątek na osiedlu w warszawskim Wilanowie. Firma wodno-kanalizacyjna, która usuwała tam awarię, przerwała pracę późnym wieczorem. Na miejscu zostawiła pracownika, który pilnował sprzętu. Tuż przed północą pojawił się mężczyzna, który siekierą zniszczył agregat, a potem zaczął uciekać. Pracownik firmy wodno-kanalizacyjnej rozpoznał w nim właśnie Rafała Olbrychskiego. <div class="facebook-paragraph"><div><span class="wiecej">#wieszwiecej | </span><span>Polub nas</span></div><iframe src="https://www.facebook.com/plugins/like.php?href=https%3A%2F%2Fwww.facebook.com%2Ftvp.info&width=450&layout=standard&action=like&show_faces=false&share=false&height=35&appId=825992797416546" height="27" scrolling="no" frameborder="0" allowTransparency="true" ></iframe></div>„Siedziałem w samochodzie, podszedł do mnie i zapytał, dlaczego nie ma wody. Pan był wyjątkowo pobudzony, dopiero potem dotarło do mnie, że to Olbrychski. Kazał mi sp... z tego miejsca, zaczął grozić, że zniszczy mi samochód. Podszedł do agregatu i z całym impetem uderzył w znak, przebił siatkę, uszkodził agregat. W tym momencie wyskoczyłem z samochodu, chciałem go dopaść, ale zaczął uciekać. Zadzwoniłem więc na policję” – relacjonował zdarzenie mężczyzna. Po interwencji funkcjonariuszy, którzy postali chwilę przed domem i odjechali, syn znanego aktora miał zaatakować ponownie. <br /><br />„Podszedł do mnie, uchyliłem szybę. Miałem odpalony silnik. Wyciągnął nóż i przyłożył mi go do szyi. Powiedział, że mnie zabije. W jego oczach widziałem obłęd. Wrzuciłem wsteczny bieg, jego ręka odbiła się, nóż wypadł mu z ręki. Wtedy zaczął uciekać, a ja znowu zadzwoniłem po policję…” – mówił poszkodowany. Przy drugiej interwencji policjantom udało się wreszcie dostać do domu muzyka. Od kilku dni trwa postępowanie wyjaśniające.<b>Wymachiwał bronią i chciał popełnić samobójstwo </b><br /><br />To nie jedyny wybryk, który miał miejsce w ostatnim czasie i w którym brały udział osoby znane. W listopadzie ubiegłego roku piosenkarz Ryszard Rynkowski został zatrzymany w swoim domu pod Brodnicą przez policję Funkcjonariuszy wezwała rodzina artysty. Gdy przyjechali na miejsce, piosenkarz stał przed domem z bronią i groził, że jej użyje. Sytuację udało się opanować jeszcze przed przybyciem policyjnych negocjatorów. <br /><br />Po chwili rozmowy Rynkowski uspokoił się i oddał pistolet policjantom. Nikt nie ucierpiał, jednak piosenkarz został zatrzymany i przewieziony do izby wytrzeźwień. Nieoficjalnie mówi się, że powodem zajścia miały być kłopoty rodzinne artysty. Według informacji, które wówczas podała „Gazeta Pomorska”, piosenkarz miał biegać wokół domu i grozić, że popełni samobójstwo. W styczniu sąd skierował piosenkarza na terapię psychiatryczną. Miał zapłacić także 5 tys. złotych grzywny. <br /><br /><b>Bokser pobił żonę</b> <br /><br />Znieważenie oraz naruszenie nietykalności cielesnej to zarzuty, jakie usłyszał Dariusz Michalczewski. Pięściarz został zatrzymany przez policję wezwaną do awantury domowej. Bokser spędził w areszcie dwie doby i odmówił składania wyjaśnień. Prokuratura wszczęła postępowanie względem niego z urzędu, jednak nie zastosowała żadnych środków zapobiegawczych. Sportowiec przed sądem będzie odpowiadał z wolnej stopy. <br /><br />W czasie interwencji policjanci znaleźli u niego kokainę, jednak jej ilość była na tyle mała, że prokuratura odstąpiła od przedstawienia zarzutu. Grozi mu rok więzienia. Usłyszał zarzuty znieważania oraz naruszenia nietykalności cielesnej swojej żony. Kobieta złożyła zawiadomienie w tej sprawie, jednak w czasie rozmowy z prokuratorem odmówiła złożenia wyjaśnień.<b>Muzyk śmiertelnie potrącił kobietę</b> <br /><br />Jedną z najgłośniejszych spraw z udziałem polskiego celebryty było śmiertelne potrącenie kobiety na pasach, do którego doprowadził Dariusz K. Do zdarzenia doszło dwa lata temu. Okazało się, że były mąż piosenkarki Edyty Górniak był wtedy pod wpływem kokainy. W kwietniu 2016 roku sąd skazał go na siedem lat więzienia. <br /><br />Mężczyzna odwołał się od wyroku i ubiegał się o zwolnienie z aresztu. W listopadzie po wpłaceniu kaucji w wysokości 400 tys. złotych wyszedł na wolność. Ma co dwa tygodnie meldować się na komisariacie i nie wolno mu opuszczać kraju. Wypuszczenie go na wolność sąd uzasadnił m.in. przedłużającym się postępowaniem na etapie odwoławczym, którego przyczyny nie są zależne od Dariusza K. Poza tym stwierdzono, że przebywanie na wolności nie zakłóci przebiegu postępowania sądowego. Jeśli Dariusz K. nie złamie postawionych mu nakazów, nie będzie musiał wracać do aresztu, a jeśli usłyszy wyrok skazujący, trafi do więzienia.