Sądowy finał śledztwa trwającego od 2004 roku. Bez emocji, a nawet w dość luźnej atmosferze, słuchali aktu oskarżenia członkowie gangu mokotowskiego, którzy są oskarżeni m.in. o 10 brutalnych porwań i egzekucję w siłowni Paker na warszawskim Gocławiu. W specjalnie zabezpieczonej sali ruszył proces w sprawie tzw. obcinaczy palców. Podczas pierwszego dnia procesu 14 członków gangu mokotowskiego, którzy odpowiadają m.in. za 10 porwań dla okupu, zamordowanie jednego z zakładników i udział w mafijnych porachunkach, przez ponad dwie godziny prokurator odczytywał akt oskarżenia. Streszczono w nim brutalne przestępstwa, których mieli się dopuścić. Na tej sprawie wzorował się Patryk Vega, kręcąc film „Pitbull. Nowe porządki”. Pokazał jednak tylko wycinek działalności bezwzględnego gangu. <br /><br />Przerażające opisy przetrzymywania i torturowania uprowadzonych najwyraźniej nie robiły większego wrażenia na podsądnych. Niemal nikt nie pokazywał emocji. Ba, niektórzy wręcz uznali, że spotkanie na sali sądowej to dobry pretekst, by spokojnie porozmawiać.<b>Spotkanie znajomych z gangu?</b><br /><br />Główny oskarżony, Wojciech S. ps. Wojtas ( odpowiada za kierowanie „obcinaczami palców”), tak jak w czasie innych procesów, które toczą się przed sądami, był cichy i spokojny. Sprawiał wrażenie, że nie ma nic wspólnego z brutalnymi przestępstwami. W czasie śledztwa nie przyznał się do zarzutów i odmówił składania wyjaśnień. <br /><br />Inaczej zachowywali się inni członkowie gangu mokotowskiego. Artur N. ps. Archi rzucał nerwowe spojrzenia na dziennikarzy. Starał się być spokojny, ale w jego ruchach widać było napięcie. Zupełnie swobodnie czuli się „Mołek” i „Oskar”, czołowi gangsterzy „Mokotowa”, którzy w ostatnim kwartale usłyszeli już wyroki wieloletniego więzienia. Część podsądnych czując się bezkarnie za pancerną szybą przy ławie oskarżonych, swobodnie korzystała z możliwości wymiany uwag, nie bacząc na to, co dzieje się na sali sądowej. <br /><br />Grzegorz K. ps. Ojciec, uważany za jednego z liderów grupy, został dowieziony na rozprawę na specjalnym łóżku. Przed kilku laty doznał wylewu i od tej pory w czasie rozpraw może przebywać tylko w takich warunkach. <br /><br />W połowie lutego do zarzutów odniosą się oskarżeni. Można być pewnym, że większość z nich, tak jak w czasie śledztwa, zaprzeczy, by miała coś wspólnego z brutalnymi przestępstwami.<b>Bez litości</b><br /><br />Akt oskarżenia skierowany do stołecznego sądu okręgowego przez płocką prokuraturę to finał śledztwa trwającego od 2004 roku. W sierpniu ubiegłego roku sąd uniewinnił po 10 latach procesu ośmiu z dziesięciu gangsterów, oskarżonych o udział w gangu porywaczy. <br /><br />W latach 2003-2005 „obcinacze” siali terror w Warszawie i okolicach, porywając, torturując, a czasami także mordując swoje ofiary. A wszystko dla okupów sięgających od 100 tys. zł do kilku milionów euro. <br/><br/>Według śledczych gang jest odpowiedzialny za co najmniej 20 uprowadzeń. Ciał dwojga uprowadzonych – Harisha H. i Eweliny B. nie odnaleziono. <br/><br/>Pod koniec 2008 roku zmarł jeden z mężczyzn porwanych przez zwyrodnialców; zostawił żonę z trójką małych dzieci. Nigdy nie doszedł do siebie po porwaniu. Aby zebrać pieniądze na okup, rodzina musiała wziąć kredyt pod zastaw domu. <br /><br />Według ustaleń prokuratorów i policjantów banda zarobiła na kidnapingu co najmniej 7 milionów złotych. Akt oskarżenia skierowany do stołecznego sądu okręgowego przez płocką prokuraturę to finał śledztwa trwającego od 2004 roku. W sierpniu ubiegłego roku sąd uniewinnił po 10 latach procesu ośmiu z dziesięciu gangsterów oskarżonych o udział w gangu porywaczy.