Wieloletnie więzienie lekiem na sądowe przypadłości gangsterów z grupy „Szkatuły”? Koniec marzeń liderów gangu „Szkatuły” o bezkarności. Po rocznej batalii sądu apelacyjnego z plagą chorób wśród oskarżonych, zapadł prawomocny wyrok na „wiceprezesa” bandy Marcina K. ps. Belmondziak, jego „oficera” Marcina Z. ps. Misiek i kilku członków gangu. W apelacji podtrzymano 13 lat więzienia dla „Belmondziaka” i 15 lat dla „Miśka” – ustalił portal tvp.info. Przed sądem toczą się jeszcze inne procesy Marcina K., a kilka tygodni temu przedstawiono mu kolejne zarzuty. – Mogę potwierdzić, że sąd apelacyjny w Warszawie podtrzymał wyrok sądu okręgowego, skazujący m.in. Marcina K. oraz Marcina Z. na kary 13 i 15 lat więzienia. Cieszę się, że w końcu zapadło to rozstrzygnięcie – mówi krótko prok. Dariusz Żądło, który oskarżał w sprawie „Belmondziaka” i spółki. <br /><br />Prokurator jest oszczędny w słowach, bo nie wspomniał, że „rozstrzygnięcie” zapadło ponad rok po tym, gdy wyznaczono pierwszy termin rozprawy w stołecznym sądzie apelacyjnym i dwa i pół roku po wyroku wydanym przez sąd okręgowy. <br/><br/> Gdy próbowano rozpocząć postępowanie, oskarżeni zaczęli podupadać na zdrowiu. Kolejni podsądni, tuż przed wyznaczonymi kolejnymi terminami rozprawy, przesyłali do sądu zwolnienia lekarskie. I tak przez rok. Doszło do skandalu, który ujawnił portal tvp.info. Okazało się, że zwolnienia od psychiatry, wystawiane w związku z rzekomą depresją „Miśka”, potwierdzała stomatolog, która była na liście lekarzy sądowych. Gdy oskarżonego zbadali lekarze wskazani przez sąd, okazało się, że przypadłości Marcina Z. mogą zniknąć, jeśli sprawa będzie szybko zakończona. Biegli podważyli wcześniejsze opinie lekarzy, z których usług korzystał „Misiek”. <br /><br />Po publikacji portalu tvp.info minister sprawiedliwości Zbigniew Ziobro wystąpił o objęcie nadzorem tego procesu. Sprawę działań pani stomatolog bada prokuratura. <div class="facebook-paragraph"><div><span class="wiecej">#wieszwiecej | </span><span>Polub nas</span></div><iframe src="https://www.facebook.com/plugins/like.php?href=https%3A%2F%2Fwww.facebook.com%2Ftvp.info&width=450&layout=standard&action=like&show_faces=false&share=false&height=35&appId=825992797416546" height="27" scrolling="no" frameborder="0" allowTransparency="true" ></iframe></div><b>Przyrodni boss </b><br /><br />Marcin K. ps. Belmondziak vel Wściekły, to przyrodni brat Rafała S. ps. Szkatuła, który w latach 2001- 2011 stworzył jedną z najsilniejszych grup przestępczych w centralnej Polsce. Z zeznań świadków wynika, że „Wściekły”, początkowo był „tylko” jednym z ważniejszych członków gangu swojego brata. Odpowiadał za kontakty z innymi bandami, ponieważ „Szkatuła” ukrywał się przed policją. Na przełomie pierwszej i drugiej dekady XXI wieku stał się faktycznym bossem grupy, która siatką powiązań oplotła całą stolicę. <br /><br />Podporządkował sobie bossów i watażków grup z Pragi, Śródmieścia, Żoliborza oraz niedobitków dawnej mafii pruszkowskiej, a nawet członów śmiertelnych wrogów z „Mokotowa”. Aby ta niecodzienna federacja nie rozbiła się o ambicje poszczególnych liderów, mianował ich swoimi kapitanami. Tylko z nimi utrzymywał bezpośrednie kontakty. <br /><br />Według śledczych głównym źródłem zarobków „Wściekłego” był handel narkotykami. Marcin K. został skazano m.in. za to, że brał udział w sprzedaży co najmniej 12 kg kokainy, 4 kg marihuany oraz 9 kg heroiny. <br/><br/>Nieoficjalnie śledczy mówią, że to zaledwie niewielka część tego, co w ostatnich latach sprzedała banda „Szkatuły”. Gangster starał się być zawsze bardzo ostrożny. Nawet gdy rozmawiał przez „bezpieczny”, jak mu się wydawało, telefon nie używał nazw narkotyków. Używał tylko cyfr, np. trzy dla X, cztery dla Y. Chodziło o liczbę kilogramów dla konkretnego odbiorcy. <br/><br/> K. nie wiedział jednak, że jego wszystkie rozmowy z najbliższymi współpracownikami są podsłuchiwane przez CBŚ. Co ciekawe, funkcjonariusze inwigilujący dziesiątki bandyckich numerów, przypisali „Wściekłemu” mało groźny kryptonim: „Gucio 180”.<b>Przestępcze BHP </b><br /><br />O tym, jak bardzo ostrożny i jednocześnie zdesperowany był „Belmondziak”, świadczy fakt, że gdy w październiku 2009 r. policyjni antyterroryści chcieli go zatrzymać, ten próbował ich rozjechać. <br/><br/> Przy gangsterze i w wynajmowanym przez niego domu policjanci znaleźli ponad 70 telefonów komórkowych. Każdy z nich był używany tylko do kontaktu z jednym, konkretnym członkiem gangu. K. mówił bezczelnie, że tak duża liczba aparatów wynika z tego, że zajmuje się „obwoźnym handlem telefonami”. W rzeczywistości, 42-letni obecnie murarz-tynkarz z zawodu, był bossem gangu, z którym liczyły się ważniejsze grupy przestępcze w kraju. <br /><br /> <iframe allowfullscreen="" frameborder="0" height="356" src="https://www.youtube.com/embed/sHdbYyHxYBE" width="633"></iframe> <br/><br/> Marcin K. dbał także o bezpieczeństwo gangu. W sierpniu 2009 r. policja zatrzymała handlarzy narkotykami z Dębicy, którzy właśnie zakupili narkotyki od „Szkatułowych”. Na wieść o wsypie, „Wściekły” nakazał kompanom „przemeblowanie mieszkań”, „zmianę dyliżansu” i „wybicie z dokumentów”. Chodziło o usunięcie z mieszkań zakazanych przedmiotów, zmianę samochodu oraz dokumentów. Jednocześnie K. kazał osobie odpowiedzialnej za utracone narkotyki oddać pieniądze. Z nagranych rozmów wynikało, że wpadka była wynikiem „braku ostrożności”. <br /><br /> Telefony na wyposażeniu gangu były zawsze wymieniane w przypadku zatrzymania któregokolwiek członka grupy. Ponadto, bez względu na okoliczności, telefony były zmieniane średnio co dwa tygodnie. <br/><br/> Jeden ze skruszonych tak opowiadał o „BHP” gangu, powołując się na wypowiedź Marcina Z. ps. Misiek o tym, co się działo na spotkaniu z Marcinem K.: „Belmondziak” jak zwykle miał przy sobie z 50 telefonów. Nawet nie miał ich jak w samochodzie poukładać”.<b> „Misiek” ma kłopoty</b><br /><br />Marcin Z. ps. Misiek wpadł miesiąc po swoim przełożonym. Teraz został prawomocnie skazany za ponad 20 przestępstw. Poza udziałem w zorganizowanej grupie przestępczej, zarzucono mu m.in. udział w wymuszeniach (jego ludzie mieli spalić mercedesa ML, którego właściciel nie chciał płacić haraczu i podpalić sklep tegoż przedsiębiorcy), czerpanie korzyści z prostytucji i obrót narkotykami; co najmniej 84 kg amfetaminy, ok. 18 kg kokainy, 94 kg marihuany i 3 kg heroiny. Wartość narkotyków można liczyć w milionach zł. <br /><br />Zdaniem prokuratury to „Misiek” miał kierować akcją zmuszenia jednej z grup przydrożnych prostytutek do zaniechania pracy na rzecz bandy markowskiej. Operacja ta skończyła się dla jednej z tirówek brutalnym pobiciem i połamanymi kościami twarzy. <br /><br />Wiosną 2009 r. Z. miał także zlecić pobicie Krzysztofa M., który miał być świadkiem w jednej ze spraw sądowych. Zleceniodawcy, jak zeznał jeden ze „skruszonych”, chcieli, aby ofiara została pobita w sposób uniemożliwiający stawienie się M. przed sądem. Jednak do ataku na świadka nie doszło. <br /><br />„Misiek” czekał na wyrok Sądu Apelacyjnego na wolności, ponieważ uchylono mu wcześniej areszt. Teraz pozostaje mieć nadzieję, że stawi się na wezwanie do odbycia kary 15 lat więzienia. <iframe allowfullscreen="" frameborder="0" height="356" src="https://www.youtube.com/embed/OcSP4xZcdkI" width="633"></iframe><b>Pogrobowcy wielkich mafii</b><br /><br />Gang „Szkatuły” jest uważany przez policję za najbardziej niebezpieczną warszawską grupę przestępczą nowego stulecia. Powstał na gruzach mafii pruszkowskiej i wołomińskiej z gangów ze stołecznego Śródmieścia, Woli i Pragi. W śledztwie przeciwko członkom bandy ustalono m.in., że grupa kontrolowała 90 proc. stołecznych agencji towarzyskich, tirówki pod Wyszkowem i Górą Kalwarią, handel amfetaminą i heroiną oraz haracze.<br /><br /> Od 2008 r. zaczęło się rozbijanie tej bandy. Wtedy to w półświatku pojawiły się pogłoski o śmierci „Szkatuły”. Do końca 2010 r. ponad 100 najważniejszych członków gangu Rafała S. trafiło za kraty. Sam Rafał S. znalazł się w więzieniu rok później. <br /><br />28 maja 2012 r. w czasie wielkiej obławy zatrzymano 45 osób, m.in. członków gangu „Szkatuły” i bojówkarzy warszawskiej Legii, zwanych Teddy Boys 95. Z ustaleń prokuratury i Centralnego Biura Śledczego wynika, że brali oni udział w przemycie i rozprowadzaniu w sumie 3,7 tony marihuany, około 500 kg amfetaminy, 300 kg kokainy i 250 kg heroiny. Czołową rolę w narkobiznesie miał odgrywać aresztowany Arkadiusz K. ps. „Chory”, uważany za zastępcę Rafała S. ps. „Szkatuła”. To on miał koordynować współpracę gangu z „Teddy Boysami”. <iframe allowfullscreen="" frameborder="0" height="356" src="https://www.youtube.com/embed/p9Ek2JYHCaQ" width="633"></iframe>