
41 osób zginęło w wyniku samobójczych zamachów bombowych przeprowadzonych w czwartek w Bejrucie – poinformował szef MSW Libanu Nohad Masznuk. Liczba rannych sięga 200 osób. Do zamachu przyznały się grupy bojowe Państwa Islamskiego walczące w sąsiedniej Syrii.
Liczba ofiar piątkowych zamachów w Trypolisie, na północy Libanu wzrosła do 47. Bilans ten może wzrosnąć: spośród pół tysiąca rannych 300 pozostaje...
zobacz więcej
Premier Libanu Tammam Salam potępił ten jeden najkrwawszych w historii Libanu zamachów „jako nieznajdujący żadnego usprawiedliwienia”. Zaapelował o jedność w obliczu „planów wzniecenia konfliktów w kraju”. Wezwał też czołowych polityków, aby wznieśli się ponad podziały.
Kontynuacja walki
Przedstawiciele Hezbollahu zapowiedzieli kontynuację walki przeciw „terrorystom0ö po czwartkowym ataku. – Wojna między nami będzie długa – powiedział agencji Reutera członek tej organizacji.
Do zamachów doszło o godz. 18 miejscowego czasu w pobliżu piekarni w zatłoczonym centrum handlowym w dzielnicy Burdż al-Baradżna na południu Bejrutu. Jego sprawcami byli dwaj mężczyźni opasani ładunkami wybuchowymi. Do eksplozji doszło w odstępie kilku minut.
Według ministra Nohada Masznuka zamachowców było trzech. Jeden z nich został jednak unieszkodliwiony, zanim doszło do detonacji. Poniósł on śmierć na miejscu.
Południowa część miasta
Agencje zwracają uwagę na fakt, że do ataków terrorystycznych doszło w południowej, zdominowanej przez ludność szyicką części Bejrutu. Obszar ten pozostaje pod kontrolą sympatyzujących z szyitami bojówek Hezbollahu, które walczą też po stronie sił reżimu prezydenta Baszara el-Asada w Syrii - przypomina AFP.
Today: we mourn.
Tomorrow: we teach these terrorists that you don't mess with Lebanon. pic.twitter.com/TQ7rL5d4RI
— lebanese problems (@LebaneseProblem) listopad 12, 2015