- Oświadczamy, że dokonaliśmy prawnego zgłoszenia znalezienia „złotego pociągu”. Posiadamy niezbite dowody na jego istnienie. To nie my rozpętaliśmy wrzawę medialną w tej sprawie - powiedzieli w rozmowie z „Panoramą” TVP2 Piotr Koper i Andreas Richter, którzy twierdzą, że znaleźli „złoty pociąg” w okolicy Wałbrzycha. Reporter „Panoramy” TVP2 Dariusz Bohatkiewicz przekazał, że znalazcy pociągu - Piotr Koper i Andreas Richter - początkowo w ogóle nie chcieli rozmawiać z mediami, ponieważ obawiają się o własne życie. Zdecydowali się jednak wypowiedzieć przed kamerą Telewizji Polskiej. Warunkiem było przedstawienie oświadczenia przygotowanego przez ich prawników. <br /><b><br />Mają sponsorów</b><br /><br /> - Jako znalazcy pancernego pociągu z czasów II wojny światowej oświadczamy, że dokonaliśmy prawnego zgłoszenia znaleziska (...). Posiadamy niezbite dowody na jego istnienie. Wrzawa medialna wokół pociągu została rozpętana nie przez nas, ale z powodu wycieku dokumentów - oświadczyli. Jak zaznaczyli, mają sponsorów, którzy zainwestują pieniądze w badania miejsca, w którym jest pociąg i w jego wydobycie. - Nigdy nie warunkowaliśmy wskazania miejsca, gdzie znajduje się pociąg, od otrzymania znaleźnego, gdyż należy się nam ono z mocy ustawy. Uważamy, że pociąg powinien zostać na Dolnym Śląsku jako bezprecedensowa atrakcja turystyczna - powiedział Piotr Koper. <br /><br /> Dodał, że w ustaleniu miejsca, gdzie znajduje się pociąg, użyli własnej wiedzy i umiejętności. Jak zaznaczył, nikt z władz Wałbrzycha nie kontaktował się z nimi w tej sprawie.<b>Pełna treść oświadczenia Andreasa Richtera i Piotra Kopera: </b><br /><br /> My jako znalazcy pancernego pociągu z czasów II wojny światowej, Andreas Richter, Piotr Koper oświadczamy, iż dokonaliśmy prawnego zgłoszenia znaleziska do instytucji państwa polskiego oraz do precyzyjnego wskazania miejsca jego odkrycia przy udziale władz miasta Wałbrzycha oraz policji, z czego zostały sporządzone notatki służbowe. Posiadamy niezbite dowody na jego istnienie. Wrzawa medialna wokół „złotego pociągu” została rozpętana nie przez nas, znalazców, lecz z powodu wycieku poufnych dokumentów, które były złożone w urzędach państwa. Prokuratura została poinformowana o możliwości popełnienia przestępstwa w tej sprawie. Zarzuty kierowane pod naszym adresem w mediach związane z ogromnymi kosztami wydobycia pociągu i obciążeniem nimi państwa są bezpodstawne, ponieważ posiadamy sponsorów, którzy zainwestują swoje pieniądze w to przedsięwzięcie nie obciążając nimi państwowej kasy. Również badania gruntu celem potwierdzenia lub zabezpieczenia istnienia znaleziska możemy wykonać z własnych środków i własnym sprzętem. Nigdy nie warunkowaliśmy ujawnienia miejsca, gdzie znajduje się pociąg, od otrzymania znaleźnego, gdyż znaleźne w wysokości 10 proc. Wartości znaleziska należy się nam z mocy ustawy. Znaczną część znaleźnego postanowiliśmy zainwestować w stworzenie muzeum powstałego specjalnie dla tego odkrycia. Jednocześnie uważamy, że pociąg powinien zostać na Dolnym Śląsku jako bezprecedensowa atrakcja turystyczna. Od dnia 18 sierpnia, od kiedy złożyliśmy dokumenty do prezydenta miasta Wałbrzycha, nikt się z nami nie kontaktował w tej sprawie, ani urząd wojewody dolnośląskiego, ani prezydent miasta Wałbrzycha. Przy typowaniu miejsca znaleziska posługiwaliśmy się własną zdobytą wiedzą, opierając się o zeznania własnych świadków, oraz wykorzystując własny sprzęt i jego możliwości.