– To jest gwóźdź do trumny Andrzeja Seremeta – powiedział biznesmen Zbigniew Stonoga podczas zorganizowanej przez siebie konferencji prasowej, po czym przy pomocy gwoździa i nożyczek zdjął z nogi elektroniczną bransoletkę nałożoną mu po wtorkowym zatrzymaniu.
Biznesmen zapewnił, że prawo do zdjęcia urządzenia dozoru monitorującego dał mu sąd, który uchylił decyzję prokuratury o zastosowaniu wobec niego środków zapobiegawczych. – Wracam właśnie z sądu, który postanowił uchylić postanowienie o wykonaniu kary wobec Stonogi i zdjąć mi urządzenie monitorujące – tłumaczył. – To jest gwóźdź do trumny Prokuratora Generalnego Andrzeja Seremeta – wskazał na gwóźdź, którym pomógł sobie zdjąć elektroniczną bransoletkę.
Oburzony zatrzymaniem
– Występek, który mi się zarzuca, jest zagrożony karą pozbawienia wolności do lat dwóch. Nie ma żadnych przesłanek, aby stosować w tym przypadku takie środki zapobiegawcze. Ale nieroby z Wiejskiej i minister sprawiedliwości z przypadku doszli do wniosku, że trzeba Stonogę zamknąć, aby coś państwu pokazać i rano zameldować Kopacz, że Stonoga został zatrzymany i postawiono mu zarzuty – grzmiał Stonoga.
Jednak, jak informował w środę prokurator Przemysław Nowak, Stonoga nie został objęty dozorem elektronicznym. Nie wiadomo zatem, czy akcja Stonogi była tylko happeningiem czy też biznesmen faktycznie zerwał bransoletkę.
Podczas konferencji w hotelu Sheraton biznesmen żalił się również na zatrzymanie. – To co się ze mną wyrabia to jest skrajne draństwo. Mam na myśli zachowanie chamów z prokuratury. Wyrwali mnie z domu jak SS, które też przychodziło po ludzi nocami – biadolił.
Da 4 mln antysystemowcom
Stonoga zadeklarował również sympatie polityczne. Obiecał pieniądze wszystkim partiom tzw. antysystemowym pod warunkiem, że się zjednoczą. – Moim marzeniem jest połączenie wszystkich antysystemowców i partii narodowych. Jeżeli będzie sygnał, że chcą się połączyć, wpakuję w nich 4 miliony, zrobię kampanię i nie będę się brał za politykę – stwierdził.