Dwóch pijanych mężczyzn zaatakowało policjantów i ratownika medycznego podczas interwencji w jednym z mieszkań w Szydłowcu. Funkcjonariusz trafił do szpitala ze złamanym nosem. – Pracuję w zespołach ratownictwa medycznego już 20 lat. Były różne zdarzenia, głównie agresja słowna, ale z taką czynną napaścią, wręcz zagrożeniem życia spotkałem się po raz pierwszy – mówił w rozmowie z TVP Info Zbigniew Gonciarz, kierownik pogotowia ratunkowego, który był świadkiem napadu. – Pracuję w zespołach ratownictwa medycznego już 20 lat. Były różne zdarzenia, głównie agresje słowne, ale z taką czynną napaścią, wręcz zagrożeniem życia spotkałem się po raz pierwszy – mówił w rozmowie z TVP Info Zbigniew Gonciarz, kierownik pogotowia ratunkowego zaatakowany podczas interwencji w jednym z mieszkań w Szydłowcu, do którego doszło w środę wieczorem. Do zdarzenia doszło w środę wieczorem w Szydłowcu w woj. mazowieckim. Dwóch pijanych mężczyzn zaatakowało policjantów i ratownika medycznego podczas interwencji w jednym z mieszkań. <br /><br /> – Mieliśmy wezwanie do chorej kobiety, która powiedziała, że doznała urazu głowy i spadła ze schodów. Gdy przystąpiłem do badania lekarskiego stwierdziłem, że ma poważne obrażenia kości twarzoczaszki i podejrzenie złamania kości nosa. Zaproponowałem jej transport do szpitala w Skarżysku Kamiennej . Do karetki przyszedł jej znajomy pod wpływem alkoholu i zażądał zgody, żebyśmy go do niej wpuścili i żeby razem z nami pojechał – relacjonował ratownik. <br /><br /><b>Recydywista</b><br /><br />Gdy ekipa karetki odmówiła, doszło do bijatyki. Pobity został także funkcjonariusz policji z patrolu, który przybył na miejsce, by interweniować. Ma złamany nos. <br /><br /> Napastnicy zostali zatrzymani. To ojciec i syn w wieku 59 i 29 lat. Młodszy był już wcześniej karany, pół roku temu wyszedł z więzienia. Obydwaj - jak wynika z relacji policjantów - mieli ok. półtora promila alkoholu w organizmie. Sprawcami bójki zajmie się prokurator. Grozi im kara do 10 lat więzienia.