Amerykańskie władze dementują informacje o tym, że hakerzy wykradli z komputerów Białego Domu poufne dane. Zastępca doradcy prezydenta ds. bezpieczeństwa narodowego Ben Rhodes podkreślił, że systemy informatyczne są dobrze zabezpieczone.
„Elektronicznym holokaustem” grożą hakerzy z grupy Anonymous Izraelowi. Planują zaatakować systemy komputerowe w tym kraju 7 kwietnia. Cała...
zobacz więcej
Wcześniej telewizja CNN podała, że rosyjscy hakerzy złamali zabezpieczenia Departamentu Stanu, by później dotrzeć do komputerów Białego Domu. Mieli z nich ukraść istotne z punktu widzenia Stanów Zjednoczonych dane. Informacje te częściowo zdementował zastępca doradcy Baracka Obamy do spraw bezpieczeństwa narodowego. Ben Rhodes przyznał, że w ubiegłym roku rzeczywiście doszło do ataku, dodając jednocześnie, że „tajne systemy są bezpieczne”.
Za atakiem mogli stać Rosjanie?
Rhodes nie odniósł się do doniesień o tym, że za włamaniem stoją Rosjanie. – Nie będziemy mówić skąd pochodzą te ataki – podkreślił.
Pracownicy amerykańskiego ministerstwa obrony, których dane osobowe, adresy i zdjęcia dżihadyści z Państwa Islamskiego opublikowali w zeszłym...
zobacz więcej
CNN, informując o ataku i o tym, kto za nim stoi, powołała się na informacje pochodzące od amerykańskich służb, które badają sprawę. Całe włamanie rozpoczęło się prawdopodobnie od złośliwego maila, wysłanego ze skrzynki przejętej przez hakerów. Dzięki temu włamywacze uzyskali dostęp do sieci informatycznej Departamentu Stanu.
Hakerzy mogli przejąć sieć „na wiele miesięcy”
Według jednego z urzędników, mogli oni przejąć nad nią kontrolę „na wiele miesięcy”. Później hakerzy mieli zaś uzyskać dostęp do komputerów Białego Domu.