Nie ma szans na ustalenie treści części nagrań zarejestrowanych przez kelnerów w tak zwanej aferze podsłuchowej, nie udało się bowiem odtworzyć danych z nośników wrzuconych do Wisły przez jednego z kelnerów – podało radio RMF FM. Głównymi podejrzanymi w sprawie są dwaj kelnerzy Łukasz N. i Konrad L., którzy twierdzą, że na zlecenie biznesmenów Marka Falenty i Krzysztofa Rybki zakładali podsłuchy przy stołach.
Marek Falenta, oskarżany o nielegalne nagrywanie polityków, sam był nagrywany przez funkcjonariuszy ABW, z którymi się spotykał – informuje „Gazeta...
zobacz więcej– Części z tych nagrań prokuratura nie będzie w stanie poznać. Oficjalny komunikat mówi o tym, że na razie faktycznie nie udało się odzyskać żadnych danych tego zniszczonego dysku – mówił reporter TVP Info Michał Giersz.
– Nic nie wskazuje na to, aby afera podsłuchowa była czymś więcej niż spiskiem kelnerów i jednego przedsiębiorcy – powiedział w „Politycy przy...
zobacz więcej
Najpierw Łukasz N. i Konrad L. nagrania od razu przekazywali biznesmenom. Obaj dostawali za to po kilka tysięcy miesięcznie. Po pewnym czasie jeden z nich zaczął kopiować treści nagrań na swój komputer. Gdy odsłuchał kilka taśm, przestraszył się, zniszczył twardy dysk, a potem wrzucił go do Wisły.
Kilka miesięcy pracy na nic
Wydobyte z wody nośniki trafiły do jednej ze specjalistycznych firm, trudniących się odzyskiwaniem danych komputerowych. Eksperci przez kilka miesięcy starali się odtworzyć nagrane rozmowy, jednak bezskutecznie.
Od lipca 2013 roku w dwóch warszawskich restauracjach podsłuchano kilkadziesiąt osób z kręgu polityki, biznesu oraz byłych i obecnych funkcjonariuszy publicznych. Część nielegalnie podsłuchanych rozmów została opisana w tygodniku „Wprost”. Prokuratura pod koniec czerwca postawiła zarzuty biznesmenom Markowi Falencie i Krzysztofowi Rybce oraz Łukaszowi N. i Konradowi L. – pracownikom restauracji, w których dokonywano podsłuchów.