Według rodziców Natalii, dwukrotnie źle postawiona diagnoza doprowadziła do załamania w ciągu dwóch dni stanu zdrowia, a w końcu śmierć ich córki. Do zdarzenia doszło w Rybniku (woj. śląskie). Przedstawiciel szpitala, w którym zmarło dziecko uważa, że wszystkie procedury zostały dochowane. Rodzice dziewczynki złożyli w tej sprawie zawiadomienie do prokuratury. Poruszający list o tych dramatycznych wydarzeniach otrzymaliśmy od babci 5-letniej Natalii na platformę Twoje Info. Według rodziców, dwukrotnie źle postawiona diagnoza, załamanie się w ciągu dwóch dni stanu zdrowia, a w końcu śmierć – to tragiczna historia 5-letniej Natalii z Rybnika (woj śląskie). Rodzice dziewczynki złożyli w tej sprawie zawiadomienie do prokuratury. Poruszający list o tych dramatycznych wydarzeniach otrzymaliśmy od babci Natalii na platformę Twoje Info. Z listu babci Natalki, Teresy Banaś-Korniak wynika, że w ubiegłą niedzielę rodzice zgłosili się do lekarza z dzieckiem, które źle się czuło. Lekarz uznał, że Natalia choruje na zapalenie gardła i przepisał antybiotyk. W poniedziałek dziewczynka trafiła do Wojewódzkiego Szpitala Specjalistycznego w Rybniku. We wtorek rano lekarze mieli postawić kolejną diagnozę – problemy żołądkowe. Gdy prześwietlili płuca okazało się, że dziecko ma zapalenie płuc. Kilka godzin po badaniu dziewczynka zmarła. Jak wykazała sekcja zwłok – na sepsę. <br><br> – Widziałam, że lekarze chcieli Natalię uratować, starali się, ale nie ma OIOM-u na miejscu w Rybniku. Lekarz nam powiedział wprost, że to jest kwestia pieniędzy – powiedziała TVP Info mama Natalii Kamila Maśniak. <br><br> We wtorek dziewczynka miała być przewieziono do szpitala w Jastrzębiu Zdroju, gdzie znajduje się oddział intensywnej opieki medycznej dla dzieci. Niestety dziewczynka zmarła zanim przyjechała karetka z tego szpitala. <br><br> – W Jastrzębiu Zdroju jest OIOM pediatryczny, ale nie ma oddziału pediatrycznego. To jest nie do przyjęcia – zaznaczyła matka Natalii. Podkreśliła też, że lekarz powiedział im, że szansę na przeżycie Natalii nie byłyby dużo większe. – Ale gdyby w Rybniku był OIOM to zawsze mielibyśmy te 10-20 proc. szans, że moja córka mogłaby to przeżyć – mówiła matka Natalii.Babcia w liście do tvp.info dodała, że lekarz – ordynator tłumaczył rodzinie, że „na pediatrii nie mają, niestety, oddziału intensywnej opieki medycznej, nie mają zatrudnionych odpowiednich specjalistów, nie mają także pieniędzy na specjalistyczna aparaturę, a w celach oszczędnościowych zmuszeni są zatrudniać emerytów. Nie wiedzieliśmy o tym, bo nie oddalibyśmy do takiego niby-szpitala naszego ukochanego dziecka”. <br><br> Teresa Banaś-Korniak kończąc swój list poinformowała, że 11 grudnia ojciec dziecka Witold Maśniak zawiadomił o zaistniałym zdarzeniu prokuraturę w Rybniku.<b> „Przeprowadziliśmy wszystkie niezbędne badania” </b> <br><br> – Kiedy dziewczynka została przywieziona do szpitala w poniedziałek wieczorem, niezwłocznie zostały wdrożone wszystkie procedury zmierzające do ratowania zdrowia i życia dziecka – powiedział TVP Info Michał Sieroń, przedstawiciel Wojewódzkiego Szpitala Specjalistycznego w Rybniku. <br><br> Na pytanie dlaczego tak długo czekano z przeprowadzeniem badań, Michał Sieroń odpowiedział: – W dniu przyjęcia przeprowadzono wszystkie niezbędne badania, na które wskazywał stan zdrowotny dziecka. Zaznaczył, że wdrożona procedura podczas przyjmowania dziecka do szpitala obejmowała także badania, które uwzględniają możliwość ogólnego zakażenia organizmu, czyli tzw. sepsy. <br><br> Dodał, że po tym, jak we wtorek gwałtownie pogorszył się stan zdrowotny dziecka, w szpitalu podjęto niezwłoczną akcję reanimacyjną, która trwała ponad 1,5 godziny. – Akcja była prowadzona przez zespół anestezjologów i pielęgniarek, ale niestety nie przyniosła pożądanego efektu – mówił Sieroń. <br><br> <b> Rzecznik Praw Pacjenta: zawiódł człowiek. Efektem tego jest niestety śmierć dziecka </b> <br><br> – W szpitalu były wykonane badania, które mogły jednoznacznie potwierdzić, że jest stan zapalny w organiźmie. Zawiódł człowiek. Efektem tego jest niestety śmierć dziecka – powiedziała TVP Info Krystyna Kozłowska, Rzecznik Praw Pacjenta <br><br> Dodała, że przy tak wysokiej temperaturze ciała dziecka należało podjąć wszelkie działania, które zapobiegłyby pogorszeniu się jego stanu. <br><br> – Nie jest dla mnie wytłumaczeniem to, że nie dało się uratować dziecka, ponieważ nie ma OIOM-u w szpitalu. Jeżeli dziecko trafiło do szpitala w poniedziałek, to wtedy trzeba było podjąć decyzję o przewiezieniu go do szpitala wyższej referencyjności – dodała Kozłowska. <br><br> Rzecznik Praw Pacjenta podkreśliła, że zwróci się do prokuratury o udostępnienie dokumentacji szpitala. </br></br> <a href="mailto:twoje@tvp.info"><img src="http://s.v3.tvp.pl/repository/images/b/4/c/b4cfcf4c54a0d0dd8c0da2170e36abfc1396336942301.jpg" alt="banner" /></a>