Co najmniej 6 mln zł zrabował odłam gangu mokotowskiego specjalizujący się w brutalnych napadach i włamaniach. To członkowie tej bandy ostrzelali w marcu 2013 konwojentów w Wólce Kosowskiej, rabując 4,2 mln zł. Liderem gangu był, zdaniem śledczych, Oskar Z., domniemany członek tzw. obcinaczy palców. Jak ustalił portal tvp.info, do sądu trafią akty oskarżenia przeciwko „Oskarowi” i dziewięciu jego kompanom. Co najmniej 6 mln zł zrabował odłam gangu mokotowskiego specjalizujący się w brutalnych napadach i włamaniach. To członkowie tej bandy ostrzelali w marcu 2013 konwojentów w Wólce Kosowskiej, rabując 4,2 mln zł. Liderem gangu był, zdaniem śledczych, Oskar Z., domniemany członek tzw. obcinaczy palców. Jak ustalił portal tvp.info, do sądu trafią akty oskarżenia przeciwko „Oskarowi” i dziewięciu jego kompanom. – Grupa mokotowska, zwłaszcza ten odłam, w którym działał Oskar Z., była niesłychanie hermetyczna. Dlatego w sprawie gangu obcinaczy palców nie udało się przedstawić większości jej członków najpoważniejszych zarzutów. Teraz udało nam się przerwać zmowę milczenia. Dwie osoby zdecydowały się na pełną współpracę z prokuraturą. Dzięki temu udało się odtworzyć i zebrać dowody w sprawie serii brutalnych napadów i włamań z lat 2011-2013. A trzeba przyznać, że przestępcy byli bardzo dobrze przygotowani do ataków – opowiada jeden z prokuratorów z wydziału do walki z przestępczością zorganizowaną stołecznej Prokuratury Apelacyjnej. <br /><br /><b>Pod kontrolą </b><br /><br />Banda, na czele której miał stać Oskar Z. ps. Oskar, zajmowała się przede wszystkim napadami z bronią w ręku oraz włamaniami do domów metodą na śpiocha. Ich celem byli przede wszystkim właściciele kantorów i jubilerzy oraz drobni przedsiębiorcy. Wiadomo, że ulubionym miejscem przestępców do wyszukiwania kolejnych ofiar było centrum azjatyckie w podwarszawskiej Wólce Kosowskiej. <br><br> – Gangsterzy obserwowali biznesmenów z całej Polski. Gdy uznali, że będzie to dobry cel, podczepiali w samochodzie ofiary nadajnik GPS. Następnie przez jakiś czas obserwowali biznesmena, sprawdzając jego zwyczaje. Atakowali, gdy uznali, że są bezpieczni – opowiada portalowi tvp.info jeden ze śledczych. <br /><br />Przestępcy potrafili także zainstalować kamery w miejscu, które planowali okraść. Ale zdarzało im się działać także „na żywioł”. I tak dwóch czołowych, wg. prokuratury, członków grupy: Artur S. ps. Mołek i Oksar Z. ps. Oskar w jedną listopadową noc w 2012 r. okradli dwa domy przy tej samej ulicy. Ich łupem padł samochód wart 56 tys. zł, ale także pewna ilość gotówki, 9 butelek alkoholu i 5 paczek drogiej kawy. Jednak zazwyczaj ich skoki przynosiły większe zyski. Tym bardziej, że bez wahania sięgali po broń. W czasie jednego z napadów przestępcy skatowali swoje ofiary, mimo, że dostali pieniądze, których żądali. <br /><br /> <b><font color="#CC0000">CZYTAJ TAKŻE<a href="http://www.tvp.info/11497929/informacje/polska/mokotow-wraca-do-gry/">„Mokotów” wraca do gry</a></font> </b><b>Bez litości </b><br /><br />Najgłośniejszym skokiem bandy był atak na konwojentów Konsalnetu, którzy transportowali pieniądze od przedsiębiorców z centrum azjatyckiego w Wólce Kosowskiej. 14 marca 2013 r. uzbrojeni w pistolety napastnicy podbiegli do pary konwojentów i zaczęli strzelać im w plecy. Jeden z ochroniarzy dostał co najmniej trzy kule. Tyle samo pocisków trafiło jego koleżankę. Konwojenci przeżyli tylko dzięki temu, że mieli na sobie kamizelki kuloodporne. – Bandyci strzelali wówczas, aby zabić. Zrabowali worki z 4,2 mln zł – mówi jeden z policjantów. <br /><br />O udział w skoku zostali oskarżeni Marcin S. ps. Mołek wraz z Arturem K. Śledczy podejrzewają, że w przygotowaniu skoku pomagał Oskar Z. Nie brał on jednak udziału w samym napadzie, bo dwa miesiące wcześniej został zatrzymany w czasie napadu na dom na obrzeżach stolicy. <br /><br />W sierpniu 2012 r. „Oskar” i „Mołek” mieli napaść na pocztę w stołecznym Wilanowie. Wówczas zrabowali ponad 70 tys. zł. <br /><br /><b>Bogata przeszłość </b><br /><br />„Oskar” jest oskarżony o kierowanie grupą i udział w ośmiu napadach, rozbojach i włamaniach. Gangster jest oskarżony w toczącym się od siedmiu lat procesie w sprawie porwań w Warszawie i okolicach. W grudniu 2008 r. uchylono mu areszt. Gdy skończył odsiadywać wyroki za wcześniejsze przestępstwa, wyszedł na wolność, gdzie – zdaniem śledczych – odbudowywał potęgę grupy mokotowskiej. <br /><br />Jego najbliższy wspólnik i kompan Marcin S. ps. Mołek odpowie za 17 podobnych ataków. Co ciekawe „Oskar” i „Mołek” oficjalnie pracowali razem jako barmani w jednej z dyskotek na Mazowszu. <br /><br />W kolejnym akcie oskarżenia o napady, związanym z tą samą grupą, oskarżono Pawła Z. (brata „Piotra Z. ps. Skoti z grupy „obcinaczy” – przyp. red.) i Piotra M. ps. Osama, domniemanego „obcinacza”. <br /><br /><b>Okrutni jak „obcinacze” </b><br /><br />Przed kilku laty „Oskar” „Mołek”, i „Osama” znaleźli się na liście najbardziej poszukiwanych polskich przestępców, w związku z podejrzeniami o udział w serii porwań. Jak wynika z ustaleń policyjno-prokuratorskich na przestrzeni lat 2003-2005, związana z gangiem mokotowskim grupa zwana „obcinaczami placów” dokonała co najmniej dwudziestu zgłoszonych uprowadzeń osób. W dwóch przypadkach uprowadzoną osobę zamordowano. Los jednej pozostaje nieznany. <br /><br />Bandyci byli bardzo brutalni. Kilku ofiarom obcięli palce, które przesłali rodzinom, by udowodnić, że nie żartują. Stąd ich nazwa. Jednak jak dotąd prokuratura nie oskarżyła żadnego z porywaczy za okaleczanie lub zabójstwo. Na porwaniach gang miał zarobić nawet 7 mln zł. <iframe allowfullscreen="" frameborder="0" height="356" src="//www.youtube.com/embed/N-1yIQG6Yz8" width="633"></iframe>