
– Według opozycji na Polskę miały spaść wszystkie możliwe plagi – rolnictwo miało paść, Niemcy mieli nas wykupić, krowy miały przestać dawać mleko, mieliśmy wyrzec się suwerenności, przestać mówić po polsku. Dziś z rozbawieniem obserwuję polityków, którzy wtedy opowiadali takie głupstwa, a dziś się nawrócili i są zwolennikami Unii. Mam nadzieję, że wstydzą się swoich słów – mówił w TVP Info przewodniczący SLD Leszek Miller, który 16 kwietnia 2003 roku w Atenach jako premier RP podpisał traktat akcesyjny, wprowadzający Polskę do Unii Europejskiej.
– Nie miałem żadnych wątpliwości, że w Unii będzie nam dobrze, uważałem to za wielką szansę. Najpierw robiłem wszystko, żeby wynegocjować jak najlepsze warunki, a potem starałem się prowadzić właściwą kampanię informacyjną, by Polki i Polacy opowiedzieli się w referendum za przyłączeniem do UE – mówił Miller.
Zostałem oskarżony niemalże o zdradę
– 10 lat temu byłem na pograniczu polsko-czesko-niemieckim z ówczesnym kanclerzem Niemiec i premierem Czech. Przekraczaliśmy symboliczne granice. Potem samolotem kanclerza Niemiec leciałem do Dublina na tę zasadniczą uroczystość. Dziś to może się wydawać mało prawdopodobne, ale ja wtedy zostałem oskarżony niemalże o zdradę – no bo jak to, polski premier, niemieckim samolotem? – wspominał przewodniczący SLD.
Macie butelkę Jamesona?; w takim razie poczekamy
– Po uroczystościach nadeszła taka chwila, że trzeba się było żegnać, ale nikt nie chciał, najlepiej byłoby przedłużyć taką wspaniałą atmosferę, pobyć tam jeszcze, nacieszyć się – dodał. – Ten dzień to była także wielka operacja logistyczna. Samoloty startowały z dwóch lotnisk. Kiedy przyjechaliśmy na jedno z nich, zdenerwowany oficer irlandzkich sił powietrznych zapytał nas: „panowie, Wy jesteście z Polski czy z Holandii?”. Okazało się, że pomyliliśmy lotniska. Wtedy powiedziałem do tego oficera: „niech się pan nie martwi, macie butelkę Jamesona?”. Odpowiedział, że tak, więc ja na to, że w takim razie możemy czekać – opowiadał Miller.