Od rana do Watykanu zmierzały tłumy, choć było wiadomo, że raczej nie ma szansy, by dostać się choćby w pobliże Placu św. Piotra. Pielgrzymi na Plac św. Piotra wpuszczani byli od godz. 5.30.
Setki osób od sobotniego wieczora koczowały na ulicach prowadzących do Watykanu. Wszystko po to, by o świcie móc zająć jak najlepsze miejsca na placu. Wśród tłumów, które spędziły noc na rzymskich ulicach, było wielu Polaków.
Długie czekanie
– Byłem na beatyfikacji przed trzema laty. Wtedy też długo czekaliśmy i mam nadzieję, że tym razem także uda nam się wejść na plac. Noc jest ciepła, będziemy trwać do samego rana – mówił pan Eugeniusz z Warszawy.
Tym razem na rzymskich ulicach było jednak znacznie spokojniej, niż przed trzema laty, w noc poprzedzającą beatyfikację Jana Pawła II. Na ulicach koczowało mniej niż wówczas osób, a służbom porządkowym udało się stworzyć korytarze dla karetek, wolontariuszy i potrzebujących.
Z rzadka dochodziło też do kłótni.
Według wstępnych szacunków, w niedzielnych uroczystościach kanonizacyjnych wzięło udział ok. 800 tys. osób.
CZYTAJ TAKŻE: reporterka TVP Info tańczy z pielgrzymami. Piazza Navona należy do Polaków
Noclegi pod gołym niebem
Już przed godziną 5 w centrum Rzymu pojawiły się specjalne autobusy jadące na plac św. Piotra. – Lepiej spać tutaj. W Watykanie na pewno tłum, a nie ma gwarancji, że uda się zdobyć dobre miejsce – mówiła Polka, która spędziła noc pod gołym niebem przy ulicy Fori Imperiali, w pobliżu Koloseum.
Wielu pielgrzymów czuło się pewniej, spędzając noc bliżej placu św. Piotra. – Jesteśmy tu od godziny 1. Chcieliśmy dojść gdzieś bliżej, ale nie dało rady. Wczoraj przyjechaliśmy, jesteśmy bez noclegu, ale co tam, raz w życiu warto – mówiła pani Agnieszka, która czekała na otwarcie bram w jednej z bocznych ulic.
Rodziny z dziećmi też czuwały
Państwo Anna i Tomasz czekali na otwarcie bram od godziny 4.30 z trójką dzieci. Dwoje spało beztrosko w wózkach, ale starsza dziewczyna niecierpliwie przestępowała z nogi na nogę, co chwilę dopytując, która godzina.
– Zwykle nie jeżdżą już w wózkach, ale zabraliśmy je specjalnie na ten wyjazd, żeby dzieciom było wygodniej i miały się gdzie przespać. Szkoda, że nie mamy trzeciego, ale i tak nie miałby kto go pchać – mówi pani Anna.
Miejsce koło telebimu
Pielgrzymi, którym nie udało się wejść na plac św. Piotra, starali się znaleźć sobie wygodne miejsca na prowadzącej nań ulicy.
Wiele osób
wycofało się z tłumu. Wypełniły się pobliskie ulice, a także bulwary nad Tybrem.