
Około dziesięciu tysięcy ludzi zgromadziło się w sobotę późnym popołudniem na Placu Mychajłowskim w Kijowie przed klasztorem, gdzie po porannym ataku milicji schronili się pobici demonstranci z rozpędzonego protestu zwolenników integracji europejskiej Ukrainy.
Ludzie skandują „Chama na choinkę!”, „Precz z bandą!” i „Nie wybaczymy!
Rewolucja!”. Zebranych pozdrawiają klaksonami kierowcy samochodów
przejeżdżających przez plac.
Obecni na placu przywódcy opozycji zaapelowali do zachodnich państw, by
zareagowały na przeprowadzoną nad ranem pacyfikację pokojowego protestu na
głównym placu Kijowa, Majdanie Niepodległości.
– Oczekujemy na twardą reakcję świata zachodniego. Ukraina to nie Rosja, Kijów to nie Mińsk, a Janukowycz to nie Putin ani Łukaszenka – powiedział Arsenij Jaceniuk z opozycyjnej Batkiwszczyny.
Były szef MSW Jurij Łucenko nawoływał natomiast Ukraińców do mobilizacji w
niedzielę, na kiedy zaplanowano kolejny wiec opozycji na rzecz integracji
europejskiej. Komentatorzy mówią, że po sobotnich wydarzeniach w Kijowie wiec przekształci się w wielką manifestację antyrządową. – Od poniedziałku Kijów powinien być zablokowany – wzywał.
Przywódcy ukraińskiej opozycji poinformowali, że został powołany
Sztab Sprzeciwu Narodowego i trwają przygotowania do ogólnokrajowego strajku. Ogłosili również, że po brutalnej akcji milicji w Kijowie będą się domagać przedterminowych wyborów prezydenta i parlamentu.