Grupa kilkudziesięciu narodowców zakłóciła wykład prof. Zygmunta Baumana na Uniwersytecie Wrocławskim. Po przywitaniu profesora przez prezydenta Wrocławia Rafała Dutkiewicza narodowcy zaczęli buczeć, gwizdać i krzyczeć: „Precz z komuną”, „Dutkiewicz, kogo zapraszasz”. Policja usunęła intruzów, zatrzymano 15 osób. Prezydent przeprosił naukowca za całą sytuację.
Wizyta socjologa i filozofa, prof. Baumana, w stolicy Dolnego Śląska związana była z obchodami 150. rocznicy powstania niemieckiej socjaldemokracji, której założycielem był wrocławianin Ferdynand Lassalle.
Po usunięciu protestujących Dutkiewicz przeprosił naukowca za całą sytuację. – Nie będę tolerował nacjonalistycznej hołoty w swoim mieście – podkreślił prezydent.
Wykład potoczył się już bez żadnych kłopotów. Akcja policji została nagrodzona brawami przez pozostałych słuchaczy.
Po wykładzie Dutkiewicz wydał oświadczenie, w którym podziękował policji za szybką i sprawną reakcję i zapewnił, że nie będzie tolerował we Wrocławiu jakichkolwiek neofaszystowskich, nacjonalistycznych zachowań. Zwrócił się także do ministra spraw wewnętrznych Bartłomieja
Sienkiewicza: „Panie Ministrze! Zadeklarowałem już i czynię to raz jeszcze, tym razem bardziej stanowczo: pomożemy policji finansowo i organizacyjnie. Zajmijmy się nacjonalistyczną grupą chuliganów. Jeżeli tego nie uczynimy -
przyniesie to ujmę polskiej demokracji i Państwu Polskiemu”.
Komentując zajście, Bauman przyznał, że nie wie dlaczego jest przepraszany i jego zdaniem to on powinien przeprosić słuchaczy za to, że „posłużyłem za pretekst do widowiska, którego byliście państwo świadkami”. – Jestem też zadowolony, bo zafundowano nam lekcję historii, o której na spotkaniu będziemy rozmawiać – dodał.
„Lewica przechodzi kryzys”
W trakcie wykładu Bauman omówił m.in. historyczne tło, które towarzyszyło powstaniu socjaldemokracji i najważniejsze założenia programowe przedstawione przez Lassalle'a, który opierały się m.in. na zjednoczeniu robotników, przejęciu przez nich władzy, wprowadzeniu powszechnego prawa wyborczego oraz doprowadzeniu do sytuacji, w której robotnicy byliby właścicielami fabryk, w których pracują. – Wszystkie te postulaty wymagają aktualizacji, ale wizja
sprawiedliwego społeczeństwa nadal stoi na porządku dziennym, tak jak i 150 lat temu – zaznaczył.
Zdaniem filozofa, lewica przeżywa jednak obecnie głęboki kryzys, a jego głównymi przyczynami są utrata własnej tożsamości, zanikanie klasy robotniczej oraz skazana na niepowodzenie próba zjednoczenia wielu środowisk społecznych o bardzo zróżnicowanych celach i problemach.
Socjolog zaznaczył, że obecna sytuacja gospodarcza jest znakomitą okazją do tego, by lewica odbudowała swoją pozycję, jednak nie potrafi tego wykorzystać. – Tego kryzysu nie można rozwiązać szybko, pomiędzy jednymi, a drugimi wyborami. Potrzebna jest nowa, długoterminowa przemiana kulturowa i może powrót do korzeni – podkreślił.
Ceniony na świecie
Zygmunt Bauman urodził się w 1925 r. w Poznaniu w rodzinie polsko-żydowskiej. Wojnę spędził w ZSRR. Wstąpił do 1. Dywizji Piechoty im. Tadeusza Kościuszki, z którą przeszedł szlak bojowy do Berlina, pracując w pionie oświatowo-politycznym. W 1945 r. trafił do Korpusu Bezpieczeństwa Wewnętrznego, gdzie pracował do 1953 roku. Po odejściu z KBW Bauman skończył studia i został pracownikiem wydziału socjologii Uniwersytetu Warszawskiego. Stamtąd w marcu 1968 r., z powodu antysemickiej nagonki, został usunięty i wyemigrował z Polski.
Prof. Bauman jest jednym z twórców koncepcji postmodernizmu. Jest też autorem wielu tekstów poświęconych ponowoczesnym koncepcjom kultury i znaczeniu sztuki. Był pierwszym redaktorem naczelnym „Studiów Socjologicznych”. W latach 1969-1971 był wykładowcą w Tel Awiwie i Hajfie. W 1971 roku wyjechał do Anglii, gdzie do 1990 roku kierował Katedrą Socjologii Uniwersytetu w Leeds. Wykładał także m.in. na uniwersytetach w Canberze, Kopenhadze oraz Berkeley i Yale.