Uratowała go jedna rzecz. Mieszkanka okolic Varese na północy Włoch była tak pochłonięta przygotowaniami do wigilii, że wyprała w pralce swojego ukochanego kota. Kobieta nie zauważyła, że zwierzę weszło do bębna. Kot przeżył 55-minutowy cykl prania, a uratowało go to, że temperatura była niska. Przypadek czworonoga-szczęściarza opisał portal Varese News. Właścicielka kota Anacleto, mieszkająca w miasteczku Induno Olona w regionie Lombardia, tuż przed przyjściem gości w wigilijny wieczór, włączyła pralkę. Nie wiedziała, że jej kot ukrył się w bębnie wśród ubrań.„Pod wieczór zaczęłam szukać mojego ukochanego kota, by podać mu krople. Nie mogłam nigdzie go znaleźć. Spojrzałam na drzwiczki pralki i zobaczyłam ogon” – opowiedziała kobieta, która natychmiast wyłączyła pralkę pod sam koniec prania.Zrozpaczona właścicielka Anacleto zadzwoniła do weterynarza, który poradził jej, by rozgrzała kota, bo pranie było w niskiej temperaturze. Lekarz – mimo problemów ze zdrowiem – przyszedł pomóc upranemu zwierzęciu.Włoszka przez przypadek wyprała kota w pralce. Zwierzę przeżyło prawie godzinny cykl prania„Źle się czułem, ale moja praca oznacza także wyrzeczenia podczas świąt” – podkreślił Mario Motta. Weterynarz położył czworonoga wśród butelek z gorącą wodą. Następnie podał mu antybiotyk oraz kroplówkę. Już następnego dnia Anacleto poczuł się lepiej.Doktor Motta przyznał, że już wiele razy musiał interweniować w podobnych przypadkach, by ratować koty. „Nie zawsze kończy się to pomyślnie, zwłaszcza, gdy jest to program prania w wysokiej temperaturze” – dodał. Lekarz przypomniał, że koty lubią z ciekawości wchodzić do pralki i często tam zasypiają.CZYTAJ TEŻ: Nowa atrakcja turystyczna Rzymu. „Najpiękniejsza na świecie”