Kulisy skandalu w Korei Południowej. 29 grudnia mija rok od katastrofy samolotu Jeju Air, która pozostaje najtragiczniejszym wypadkiem lotniczym w historii Korei Południowej. W rocznicę tragedii prezydent Lee Jae Myung przeprosił rodziny ofiar za fatalnie prowadzone śledztwo i zapowiedział ujawnienie pełnej prawdy o przyczynach zdarzenia. Podkreślił, że państwo zawiodło w swojej podstawowej roli, jaką jest ochrona życia i bezpieczeństwa obywateli. Do katastrofy doszło na lotnisku Muan, gdy Boeing 737 podczas awaryjnego lądowania wypadł z pasa i uderzył w betonową konstrukcję przy jego końcu. Maszyna zapaliła się, a spośród 181 osób na pokładzie przeżyły tylko dwie stewardessy, które siedziały na samym końcu samolotu.Wstępne ustalenia wskazywały na możliwe zderzenie silników z ptakami, jednak szybko pojawiły się pytania o stan infrastruktury lotniska i procedury bezpieczeństwa. Eksperci przypominali, że betonowa konstrukcja na końcu pasa startowego już wcześniej była zgłaszana jako irracjonalny, niebezpieczny pomysł. Od początku śledztwo budzi gigantyczne kontrowersje w Korei Południowej i jest powodem narastającej frustracji rodzin. Dochodzenie prowadzi komisja podległa ministerstwu odpowiedzialnemu jednocześnie za badania wypadków lotniczych i... infrastrukturę, co – zdaniem bliskich ofiar – rodzi konflikt interesów. Władze tłumaczą brak publikacji pełnych raportów obawą o „dobro postępowania”, jednak odwoływane prezentacje nowych ustaleń i ograniczony dostęp do danych wzmacniają wrażenie braku przejrzystości.Przeprosiny prezydenta„Jako prezydent, który ponosi odpowiedzialność za ochronę życia i bezpieczeństwa obywateli, składam najgłębsze przeprosiny. Ta tragedia w sposób jednoznaczny obnażyła systemowe problemy i ograniczenia naszego państwa” – napisał Lee Jae Myung w oświadczeniu opublikowanym w rocznicę katastrofy. Prezydent dodał, że wkrótce odtajni raporty dotyczące śledztwa.Rodziny ofiar podkreślają, że przez niemal rok nie otrzymały spójnych i wyczerpujących informacji, a nikt nie poniósł formalnej odpowiedzialności. Dopiero przed miesiącem jedna z instytucji państwowych przyznała, że zastosowane rozwiązania mogły naruszać normy bezpieczeństwa. Jednocześnie w koreańskim parlamencie toczą się dyskusje, by odsunąć od postępowania ludzi w komisji, którzy teoretycznie mogą prowadzić postępowanie w sprawie... własnych zaniedbań.Czytaj także: „Głośny huk”. Linie lotnicze podały przyczynę katastrofy w Kazachstanie