Waldemar Pawlak w „Pytaniu dnia”. Konflikt na linii prezydent-premier należy traktować jako stały element naszego krajobrazu politycznego. Uważam, że jeżeli prezydent wetuje jakąś ustawę, to trzeba było dzielić ją na pięć czy dziesięć ustaw i przedkładać jeszcze raz – mówił w „Pytaniu dnia” były premier Waldemar Pawlak, gość Aleksandry Pawlickiej. Aleksandra Pawlicka dopytywała się senatora Waldemara Pawlaka o kolejną wymianę „ciosów” między prezydentem Karolem Nawrockim a premierem Donaldem Tuskiem. Poszło tym razem o przemówienie głowy państwa w rocznicę powstania wielkopolskiego, kiedy to stwierdził m.in. że Polska jest gotowa do obrony zachodniej granicy Rzeczypospolitej. „Prezydent Nawrocki znowu wskazał Zachód jako główne zagrożenie dla Polski. To jest istota sporu między antyeuropejskim blokiem (Nawrocki, Braun, Mentzen, PiS) a naszą Koalicją” – napisał premier Donald Tusk na X. – Należy to traktować jako stały element naszego krajobrazu politycznego. Jeżeli prezydent wetuje jakąś ustawę, to trzeba było podzielić ją na części i przedstawić pięć czy dziesięć nowych ustaw. Tak jak było z ustawą wiatrakową, która dawała szansę na tańszy prąd. Trzeba było z niej wydzielić kilka obszarów. Ale ministerstwo środowiska tego nie zrobiło – mówił Waldemar Pawlak (PSL). „Zasypywać prezydenta ustawami”Były premier podkreślił, że można już założyć, że prezydent Nawrocki wetuje ok. 20 proc. ustaw i trzeba na to stosownie reagować. – Tym bardziej trzeba kierować nie sto, a może dwieście, trzysta czy pięćset takich punktowych ustaw. Mówiłem o tym kolegom w czasie obrad komisji gospodarki – stwierdził gość Aleksandry Pawlickiej.Jego zdaniem „rząd zamiast dostarczać produkty na stół prezydenta, popada w obawę, że może on je zawetuje”. – Nie należy się obawiać weta, tylko zasypywać prezydenta ustawami, takimi bardzo konkretnymi, dotyczącymi jednego tematu – wyjaśnił były premier. Czytaj także: Premier i prezydent wymieniają ciosy. „Wschód albo Zachód” Małe kroki zamiast dużego skoku Waldemar Pawlak był też pytany przez Aleksandrę Pawlicką co PSL zamierza zrobić, aby poprawić swoje notowania (obecnie w różnych sondażach ludowcy najczęściej znajdują się poniżej progu wyborczego). Były premier odparł, że mówił swoim kolegom partyjnym, iź PSL powinno być „rzecznikiem przedsiębiorców i gospodarzy” i pokazywać im pewne rozwiązania. Nie omieszkał skrytykować działań ludowców. – Był minister gospodarki z PSL i nie mógł się zebrać do usprawnienia procesów deregulacyjnych. Dopiero gdy premier z Rafałem Brzoską uruchomili ten proces, to i ministerstwo ruszyło z działaniem. To są stracone szanse i trzeba z nich wyciągać wnioski – podkreślił. Aleksandra Pawlicka dopytywała się, czy ludowcy nie są „hamulcowym” w rządzącej koalicji w kwestiach światopoglądowych. – Przy prezydencie Nawrockim nie można iść zbyt radykalnie z niektórymi projektami. W kwestii aborcji próba przywrócenia kompromisu z lat 90. byłaby krokiem naprzód. Ale to było możliwe, gdy prezydentem był Andrzej Duda. W przypadku Nawrockiego nawet taki postęp jest niemożliwy – stwierdził senator PSL. Dociskany przez Pawlicką, czy on sam jest za tym, aby kobiety miały prawo do aborcji, polityk uniknął jednoznacznej wypowiedzi. – Próba manifestowania maksymalnych oczekiwań politycznych może się spotkać ze ścianą. Zróbmy krok po kroku – dodał. – Jak będziemy próbowali skakać, to może się okazać, że próby wielkiego skoku skończą się niczym – dodał, wskazując, że np. ustawa o osobie najbliższej, będącą analogiem kwestii związków partnerskich, była elementem postępu. Czytaj także: Ludowiec o współpracy z Polską 2050. „Nie było kaca. Wręcz przeciwnie”