Felieton dziennikarza TVP.Info. Z przymrużeniem oka, nieco ironicznie, ale momentami także całkiem poważnie. Subiektywny Tydzień Zawioły. Subiektywny, bo selekcjonowany przez autora i opisywany jego piórem. Dziś polityka, muzyka, film i sport. – Czy polscy politycy odpoczywali w święta? Czy odpuścili złośliwości? Nie, bo nie potrafią. Niezależnie od strony sceny politycznej trwa rywalizacja na głębokość wbijania szpil. Już się przyzwyczailiśmy, że spory są mało merytoryczne. Teraz duża część wyborców oczekuje właśnie złośliwości, a w najlepszym wypadku kpin z przeciwników politycznych. Pół biedy jeśli poziom tych drwin jest w miarę wysoki (wybitnego nie wymagam), ale jeśli polityk ogranicza się do hasła „koalicja 13 grudnia” czy „bodnarowcy” albo „te czasy się skończyły” czy, powtarzane co kilka dni, „Nikt nie ucieknie przed odpowiedzialnością”, to wygląda to tak, jakby ktoś z góry nakazał używania takich zdań przy każdej okazji, a potem za to rozliczał. Tylko czasem pojawia się w przestrzeni politycznej złośliwość, która trafia w przysłowiową „dychę”. Jak na przykład „Co Ty Jarku wiesz o tankowaniu” Donalda Tuska, w odpowiedzi na krytykę ze strony Jarosława Kaczyńskiego. Aż strach zacytować kolejne zdanie Jurka Kilera (to wbrew pozorom nie jest cytat z „Psów” Pasikowskiego) następujące po tym wcześniejszym. I to było najbardziej przyciągające uwagę wydarzenie w polskiej polityce w minionym tygodniu. Reszta to powielanie schematów i przerzucanie się argumentami wyssanymi z palca. *– Karol Nawrocki rozmawiał z Donaldem Trumpem. W komunikacie na platformie X napisano, że była to „kolejna” rozmowa obu prezydentów. Określenie „kolejna” sugeruje, że tych rozmów było wiele, a to przecież nie jest prawda. Mam wrażenie, że kancelaria prezydenta z dumą informowałaby o każdej rozmowie Nawrockiego z Trumpem. A skoro takich informacji nie było, to znaczy, że rozmów też nie było. Podczas rozmowy panowie złożyli sobie nawzajem życzenia świąteczne, a atmosfera rozmowy była ciepła i serdeczna. Nie wiem jak to możliwe, skoro jednym z tematów była wojna w Ukrainie, a to z pewnością nie jest temat, w którym prezydent Rzeczypospolitej może mieć podobne zdanie co Donald Trump, więc atmosfera serdeczna wydaje się tu być wykluczona. Raczej powinno paść pytanie w stylu „Donald, co ty wyprawiasz?”. Niedługo po raz kolejny z Trumpem spotka się Wołodymyr Zełenski. Jak sam mówi, to może być przełom i wiele może się wydarzyć jeszcze przed końcem tego roku. Mówi to po spotkaniu z Jaredem Kushnerem i Steve'em Witkoffem. Niewiele mam wiary w to, że rozmowa z Prezydentem Stanów Zjednoczonych cokolwiek może wnieść, skoro tak często zmienia on zdanie nawet w kluczowych sprawach. Zresztą i tak najistotniejsza jest reakcja na wszelkie propozycje pokojowe Władimira Putina, a łatwo przewidzieć, że nie zrobi on, koniecznego w tym przypadku kroku wstecz. *– W poranku TVP Info rozmawiałem z Damianem Dudą, medykiem pracującym na polu walki w Donbasie, założycielem Fundacji „W międzyczasie”. Brakuje nam wszystkim wyobraźni, by zdać sobie sprawę z tego, co tam się dzieje. Duda opowiada o kilkudziesięciu rannych dziennie, którymi muszą się zająć lekarze Fundacji, o amputacjach i zgonach, o tym, że w święta otrzymali prezent w postaci mniejszej liczby rannych, o tym, że Ukraińcy tracą zdolności ofensywne, że są zmęczeni. O tym, że spokój jest ważny, bo dają go rannym, o tym, że niby jest bezpiecznie pod całym tym żelbetonem, ale jeśli Rosjanie zorientują się, gdzie znajduje się ten zaimprowizowany szpital i zrzucą więcej bomb – oni nie przeżyją.Opowiadał też o świętach, jak je spędzili. Czytaj też: Brutalny atak Rosji na Kijów. Pożary i brak prądu*– Ciekaw jestem, jak duży procent Polaków odetchnął z ulgą, kiedy święta Bożego Narodzenia dobiegły końca. Koniec nicnierobienia, koniec ciągłego podawania żywności i wchłaniania tych wszystkich pyszności z łakomstwa. I chyba nade wszystko koniec atmosfery świątecznej, która trwa od listopada. To najdłuższe święta ze wszystkich. Kiedyś mówiło się, że najpiękniejsze, ale teraz, kiedy nie ma śniegu tworzącego atmosferę, powinno się już mówić jedynie, że najdłuższe. Przestały to też być święta duchowe, bo za dużo w nich komercji, a w ludzkości coraz mniej wiary, o którą w tych dniach najbardziej powinno chodzić. To już teraz przede wszystkim czas odpoczynku, na co dowodem są coraz częstsze świąteczne wyjazdy Polaków za granicę. Czytaj też: Polacy marnują jedzenie po świętach. Jest sposób, by to zmienić*– Zmarł Chris Rea, wybitny gitarzysta i niezwykle charakterystyczny wokalista. Byłem akurat w drodze, kiedy dotarła do mnie ta wiadomość. Mogę śmiało powiedzieć, że byłem „Driving Home For Christmas”, jak sam Rea wyśpiewał wiele lat temu i jak śpiewa nam co roku. Dużą część trasy pokonałem już z jego muzyką, od „The Road To Hell” po „Auberge” czy „Looking For The Summer”. To moja młodość, lata osiemdziesiąte i dziewięćdziesiąte. Szczyty list przebojów i moja płytoteka, najpierw na kasetach, potem na płytach CD. Wielka szkoda, bo mógł jeszcze długo komponować i grać, a gwarantował jakość i melodie zapadające w ucho. To niezwykłe, że dwóch twórców jednych z największych świątecznych przebojów umierało właśnie w święta. Tym drugim, a właściwie pierwszym, był George Michael. Autor „Last Christmas” odszedł 25 grudnia 2016 roku. Wspomniałem go, słuchając tego dnia jego piosenek i oglądając film pod tytułem „Last Christmas”. Długo się przed nim broniłem, bo określenie „komedia romantyczna” nie zachęca. Ale to film, na który duży wpływ miał sam George Michael. Zaakceptował scenariusz napisany m.in. przez Emmę Thompson, sam też zaproponował kilka swoich pomysłów. Film okraszony jest muzyką Wham! i George'a, bo główna bohaterka jest jego wielką fanką. Pomijając dwa kontrowersyjne fragmenty (pierwszy to podanie miejsca i daty: Jugosławia 1999 – w tym roku Jugosławia już nie istniała, a także zdanie wypowiedziane przez jedną z postaci „wszystko to wina Polaków”) film całkiem nieźle wymyślony, z dość mocnym zakończeniem. Twórcy potraktowali tekst piosenki dosłownie: „Last Christmas, I Gave You My Heart”. Co ciekawe, w finałowej scenie pojawia się druga połowa duetu WHAM! Andrew Ridgeley, a w konsultacjach brały udział siostry George'a Yoda i Melania Panajotu. Wystarczający powód dla fanów Michaela, by ten film obejrzeć. Czytaj też: Perry Bamonte nie żyje. Gitarzysta The Cure miał 65 lat* – Zbliża się koniec roku – czas podsumowań i refleksji, ale jak tu podsumowywać czas, który jeszcze się nie skończył? Przyszedłby na to czas za tydzień w Subiektywnym Tygodniu Zawioły, ale wtedy podsumowaniami zapchany będzie cały internet i prochu się nie wymyśli. Poza tym trudno podsumować rok, w którym tak wiele się działo. Od polityki, przez muzykę po sport. A właśnie – sport. To dziedzina, która na przełomie roku jest najciekawszą z ciekawych. Pomijam trwający plebiscyt na Sportowca Roku, bo to ekscytuje bardziej podczas samej Gali Mistrzów Sportu. Ale prawdziwy sentyment to Turniej Czterech Skoczni. Jestem z tego pokolenia, które pamięta jeszcze Matti Nykaenena czy Jensa Weissfloga, więc staż przy TCS mam pokaźny. I nie ukrywam, że konkursy na austriackich i niemieckich skoczniach ekscytują mnie bardziej niż pozostałe z całego cyklu Pucharu Świata.Ciąg dalszy nastąpi za tydzień…