„Moglibyśmy zostać rozstrzelani bez tej maskarady!”. Sprawiedliwość czy samosąd? Rewolucja czy zamach stanu? Boże Narodzenie otwiera stare rany. 25 grudnia to w Rumunii data-symbol końca ponad trzydziestoletnich despotycznych rządów Nicolae Ceausescu. Proces przed nadzwyczajnym sądem wojskowym trwał niespełna godzinę. Dyktatora rozstrzelano chwilę później – w pierwszy dzień świąt. Pierwszego dnia świąt Bożego Narodzenia 1989 roku Rumunia obudziła się w stanie zawieszenia. Wiadome było, że dyktator został pojmany, panował jednak chaos informacyjny. I pytania: odbiją go? Około godz. 13:20 rozpoczął się prowizorycznie przygotowany proces przed sądem wojskowym. Trwał 55 minut. Obrońca miał 10 minut na rozmowę z oskarżonym małżeństwem dyktatorów. Wyrok: kara śmierci. Odwołać mogli się tylko w teorii, bo egzekucja nastąpiła chwilę później. ***Geniusz KarpatWróćmy jednak do początków. Młody Nicolae był zagorzałym komunistą. Polityczną drogę zaczynał u boku Gheorgha Gheorghiu-Deja, po II wojnie światowej szefa rumuńskiej partii komunistycznej i późniejszego przewodniczącego rady państwa. Po jego śmierci w 1965 roku objął stanowisko I sekretarza Rumuńskiej Partii Robotniczej, a w 1974 przyjął tytuł prezydenta Socjalistycznej Republiki Rumunii. Szybko usunął niedawnych stronników Gheorghiu-Deja, skupiając w swoich rękach władzę absolutną. Nie był jednak pupilkiem Moskwy. Otwarcie potępił inwazję wojsk Układu Warszawskiego na Czechosłowację w 1968 roku, czym zyskał w oczach Zachodu. Mimo to umiał dogadać się z przywódcą ZSRR Leonidem Breżniewem w czasie wspólnych polowań. „Geniusz Karpat” – jak tytułowała go reżimowa propaganda – o miano najbardziej totalitarnego państwa Europy (niezależnego zarazem bezpośrednio od Moskwy) mógł chyba rywalizować tylko z albańskim dyktatorem Enverem Hoxhą.Od końcówki lat 60. w Rumunii kwitł kult jednostki. Na początku kolejnej dekady Ceausescu zachłysnął się azjatyckimi imperatorami: Mao Zedongiem i Kim Ir Senem podczas wizyt w Chinach i Korei Północnej. Po powrocie do kraju kazał ogłosić swoje 55. urodziny świętem narodowym. Zachód nadal widział w nim jednak szansę na zrównoważenie radzieckich wpływów w Europie Wschodniej. I chętnie dotował coraz bardziej despotyczny reżim. Rumunia otrzymywała kredyty ze Stanów Zjednoczonych, RFN, Francji, Międzynarodowego Funduszu Walutowego i Banku Światowego. Rumuński führerGdy w latach 80. gospodarka nie była w stanie dalej dźwigać centralnych planów Ceausescu, przyszło załamanie. Dług zagraniczny przekraczał 10 miliardów dolarów. Nieefektywne inwestycje nie przynosiły zysków, a kraj pogrążał się w coraz większej biedzie. Zamiast negocjować zadłużenie, Ceausescu wybiera inną drogę: postanawia natychmiast je spłacić. Rumunia stała się wolna od długów, ale kompletnie niezdolna do funkcjonowania. By utrzymać władzę, dyktator sięgnął po najmocniejszą kartę w talii despotów: terror. W latach 80. uważano, że jedna na cztery osoby jest informatorem tajnej policji – Securitate, odpowiedzialnej za tortury i śmierć tysięcy dysydentów.Michaił Gorbaczow nazywał go „rumuńskim führerem”.***Rok 1989, a szczególnie jego końcówka, były momentem przełomu. W listopadzie upadł mur berliński. „Imperium Zła” – jak określił Związek Radziecki Ronald Reagan – chwiało się w posadach. Polska miała za sobą pierwsze częściowo wolne wybory, a Czechosłowacja obaliła komunistów w Aksamitnej Rewolucji. Mimo to Nicolae Ceausescu nadal czuł się silnym. Aż przyszło Boże Narodzenie. Timisoara. Miasto, które obaliło dyktatoraZaczęło się jednak 10 dni wcześniej: 15 grudnia w Timisoarze, na zachodzie Rumunii. Początkowo niewielkie protesty przeciwko deportacji protestanckiego pastora László Tőkésa – symbolu oporu wobec reżimu – zostały stłumione na rozkaz Ceausescu. Na krótko. Drugiego dnia nabierającej tempa rewolucji, 16 grudnia, manifestanci ponownie wyszli na ulice Timisoary. Tysiącami wykrzykiwali „Precz z Ceausescu” („Jos cu Ceaușescu!”). Władza wytoczyła cięższe działa – siejącą terror służbę bezpieczeństwa Securitate, jedną z najbardziej brutalnych policji bloku wschodniego. Zaczęto od armatek wodnych i gazu łzawiącego, ale to nie wystarczyło. Na rozkaz generała Victora Stănculescu użyto broni i czołgów. Zginęło 60 osób. ***Ceausescu był przekonany, że to wystarczy. Wyjechał do Iranu, zostawiając sprawy żonie Elenie i zaufanym aparatczykom reżimu. Jednak pod jego nieobecność protesty rozprzestrzeniły się na całą Rumunię, obejmując także stolicę – Bukareszt. Strajk rozpoczęły fabryki. Nic dziwnego, że po powrocie do kraju dyktator był skonsternowany. Liczył, że bunt uda się krwawo stłumić w zarodku.Ceausescu nie wiedział, co się dzieje. Rumuni śmiali mu się w twarz20 grudnia postanowił przemówić do narodu. Telewizyjnym wystąpieniem dolał tylko oliwy do ognia. Wyzywał protestujących w Timișoarze od wrogów rewolucji socjalistycznej i „bandy chuliganów” działających na zlecenie imperialistów (czytaj: Węgier – mniejszość węgierska zamieszkiwała tereny na zachodzie Rumunii). Nieświadomy społecznych nastrojów dyktator na 21 grudnia zwołał wielki wiec w Bukareszcie, komunikowany przez propagandę jako „spontaniczny ruch wsparcia”. W świat miał pójść jasny sygnał, że kraj popiera jego przywództwo. Stało się coś, co przez kilka dekad zamordystycznych rządów było nie do pomyślenia: ludzie zaczęli się z niego śmiać i wykrzykiwać „Precz z Ceausescu, śmierć dyktatorowi”. Telewizyjne kamery zarejestrowały malujące się na twarzy dyktatora niedowierzanie. Starał się jeszcze uspokoić tłum, machając prawą ręką i krzycząc: „Zachować spokój”. Obiecywał podwyżkę płacy minimalnej, emerytur oraz dodatki dla wychowujących dzieci. Nikogo jednak nie przekupił.Krew była wszędzieW końcu uciekł z balkonu, z którego przemawiał, chowając się przed protestującymi w siedzibie Komitetu Centralnego Partii Komunistycznej. Służby bezpieczeństwa całą noc mordowały na ulicach Bukaresztu. – Na całym chodniku była krew – wspominał po latach w rozmowie z BBC Traian Rabagia, który w grudniu 1989 r. na żywo oglądał przemówienie dyktatora przed hotelem Continental. Śmierć generała i ucieczka z dachu helikopteremNad ranem generał Vasile Milea, minister obrony Rumunii, odmówił dalszego strzelania do manifestantów. Chwilę po podjęciu decyzji, około godz. 9:30 został znaleziony martwy. „Zmarł w niewyjaśnionych okolicznościach”. Po latach, w 2005 roku, śledczy uznają, że Milea zmarł w wyniku strzału w tętnicę.Ceausescu podjął jeszcze jedną próbę wyjścia do rewolucjonistów, ale i tym razem zderzył się ze ścianą. W jego stronę poleciały kamienie. Z żoną Eleną ratowali się ucieczką helikopterem z dachu Domu Partii. W międzyczasie tłum przebił zasieki armii i wdarł się do siedziby partii. Ci, którzy nie widzieli helikoptera, mieli nadzieję, że uda się im się pojmać dyktatora.Nicolae i Elena Ceausescu wydostali się jednak ze stolicy i dotarli do prezydenckiej rezydencji w Snagov, a następnie do Titu. Liczyli, że znajdą schronienie w hutniczym mieście Târgoviște 50 kilometrów od Bukaresztu, ale tam – pod pozorem ochrony przed protestującymi – zostali zatrzymani przez milicję. Gdy przyszło po nich wojsko, uświadomili sobie, że nie chodzi o ich bezpieczeństwo, a uwięzienie. Czas dyktatora dobiegał końca. Rumuni nie wiedzieli jeszcze tylko: bać się, czy cieszyć. Kres krwawych rządów w ciągu kilku dni pochłonął ponad 1100 ofiar śmiertelnych – z czego niespełna 90 procent zginęło już po ucieczce despoty – i kilkukrotnie więcej rannych w starciach z wojskiem i funkcjonariuszami Securitate. ***Zawiązany w czasie protestów Front Ocalenia Narodowego pod przywództwem Iona Iliescu (po zakończeniu rewolucji zostanie prezydentem) decyduje o utworzeniu Wyjątkowego Trybunału Wojskowego. Cel jest jasny: przygotować grunt pod proces przywódców reżimu. Z medialnych relacji wynika, że od rana 25 grudnia, społeczeństwo wiedziało, że dyktator został obalony i szykowany jest jego proces. Telewizja państwowa i lokalne rozgłośnie często podawały jednak sprzeczne komunikaty. Proces Ceausescu trwał 55 minut. „Wszyscy chcieli strzelać”Sąd wojskowy nie bawił się w zbieranie i dokumentację dowodów przeciwko dyktatorowi. Zarzuty miały być zwięzłe i zrozumiałe dla wszystkich: od nielegalnego gromadzenia bogactwa, przez zbrodnie przeciwko ludzkości, po ludobójstwo. Na miejsce rozprawy wybrano jednostkę wojskową UM 01417 w Târgoviște, gdzie przetrzymywano Nicolae i Elenę. Nie chciano ryzykować ich transportu gdzie indziej w obawie przed próbą odbicia małżeństwa przez nielicznych fanatyków wiernych jeszcze Ceausescu. Proces miał zamknąć epokę jednym ruchem.– Ta dwójka oskarżonych popełniła czyny niegodne człowieka i niezgodne z prawem, wykorzystując władzę w sposób kryminalny, podejmowali działania, by zniszczyć naród rumuński, w imieniu którego uważali, że sprawują rządy – ogłoszono, nie siląc się na obszerniejsze uzasadnienie. Wyrok: kara śmierci. Wykonano go kilkadziesiąt minut po wydaniu orzeczenia. Elena i Nicolae Ceausescu zostali wyprowadzeni na dziedziniec koszar i ustawieni pod ścianą.Według oficjalnych relacji pluton egzekucyjny składał się z trzech strzelców. Z czasem jednak więcej osób przypisywało sobie udział w tym wydarzeniu. „Nikt nie liczył strzałów” – mówił po latach jeden z rzekomych katów. Jeden z oficerów twierdził, że „wszyscy chcieli strzelać”. Nagranie z egzekucji wyemitowano w telewizjiWątpliwości nie rozwiewa nagranie, na którym zarejestrowano zgładzenie małżeństwa. Kilkanaście godzin po rozstrzelaniu film krążył już na czarnym rynku w Budapeszcie. W Boże Narodzenie Rumuni obudzili się bez dyktatora, ale jeszcze nie wiedzieli, kim chcą być. Ceausescu rządził przez blisko 30 lat, a dla milionów dyktatura była jedynym znanym ustrojem, nawet jeśli mieli go dość. Egzekucja była politycznie wygodna dla nowej władzy, więc 27 grudnia, dzień po świętach, drastyczny materiał został wyemitowany w rumuńskiej telewizji. Dziennikarze mówili chaotycznie, plątali się w wypowiedziach, jakby sam fakt mówienia bez cenzury był nowym doświadczeniem.Nagranie będące jednym z najbardziej wstrząsających świadectw końca komunizmu w Europie Wschodniej obiegło świat w ciągu kilku dni. ***Ponad 30 lat po tamtych wydarzeniach Boże Narodzenie nadal otwiera stare, niezagojone rany. I pytania: sprawiedliwość czy samosąd? Jedni mówią o konieczności. Inni o chaosie, który zmienił jedną dyktaturę na inną wątpliwą władzę. Nierozliczona trauma. I powracające pytanie: rewolucja czy zamach stanu?Choć sam dyktator został zgładzony w błyskawicznym procesie, to rodziny 1104 ofiar grudniowej rewolucji przez lata czekają na osądzenie setek – jeśli nie tysięcy – funkcjonariuszy reżimu odpowiedzialnych za śmierć ich bliskich. – Dla wszystkich innych Boże Narodzenie jest Bożym Narodzeniem, ale dla nas to po prostu przypominanie sobie, jak nasi ojcowie, nasi synowie, nasze matki, skończyli w trumnach – mówił BBC w 30. rocznicę obalenia dyktatora Catalin Giurcanu, którego ojciec został zabity w Bukareszcie serią z karabinu maszynowego.Przywódca Frontu Ocalenia Narodowego Ion Iliescu, który w 1990 roku objął po Nicolae Ceausescu urząd prezydenta, już rok później krwawo stłumił antyrządowy protest studentów. Do rozprawienia się z nimi ściągnął 20 tysięcy górników. W 2017 roku usłyszał z tego powodu zarzuty, a w 2019 r. został oskarżony o zbrodnie przeciw ludzkości. Nie doczekał się wyroku – zmarł 5 sierpnia 2025 roku; pochowano go z honorami. Choć od pamiętnego Bożego Narodzenia 1989 roku mija właśnie 36 lat, nie milknie nadal dyskusja, czy była to oddolna rewolucja, czy przygotowany wcześniej zamach stanu, którego czas i miejsce wybrano nieprzypadkowo. Tę drugą wersję ma potwierdzać choćby uczestnictwo niezadowolonych prominentnych członków aparatu władzy w obaleniu dyktatora. A nawet fakt, że w pewnym momencie, gdy Ceausescu jeszcze żył, wojsko przestało strzelać do cywili i przeszło na stronę protestujących. Rumuni tęsknią za dyktatoremDziś rumuńska demokracja, choć jest członkiem Unii Europejskiej i NATO, nie rozliczyła się ze starymi demonami. Świadczyć może o tym choćby zamieszanie związane z ostatnimi wyborami prezydenckimi. Na początku 2025 roku sondaże zaufania do władzy były – by powiedzieć łagodnie – co najmniej złe, na co wskazywał w rozmowie z portalem TVP.Info Kamil Całus z Ośrodka Studiów Wschodnich. – Co ciekawe, relatywnie bardzo pozytywny jest na przykład stosunek Rumunów do takich postaci jak chociażby Nicolae Ceausescu, który – wydaje się – nie powinien być zbyt popularny, a jednak wedle sondaży z ostatnich lat jest to najpopularniejszy z dotychczasowych rumuńskich prezydentów, łącznie ze wszystkimi prezydentami niepodległej Rumunii po 1989 roku. To pokazuje, jaki jest stosunek Rumunów do ich klasy politycznej – komentował ekspert OSW.