Dziura na kilkadziesiąt metrów. O dużym szczęściu mogą mówić właściciele łodzi mieszkalnych zacumowanych na kanale Llangollen w hrabstwie West Midlands w Anglii. W wyniku przerwania wału i powstania kilkudziesięciometrowej głębokiej wyrwy doszło do wessania barek. Jak mówią lokalne władze, to cud, że w wyniku tego zdarzenia nie było żadnych ofiar śmiertelnych. W tym, że nikomu nic się nie stało, dużą zasługę miał właściciel jednej z łodzi, który obudził się w ostatniej chwili.– Spałem na łodzi, ale obudziłem się, żeby pójść do toalety. Wstałem i pomyślałem: „trochę się pochylamy”. Wydawało mi się, że musi być jakaś mocna burza, bo płynęło strasznie dużo wody – relacjonował w dzienniku „The Guardian” Bob Wood, który mieszkał na swojej łodzi od ośmiu lat.75-latkowi udało się opuścić w porę łódź i zaalarmować sąsiadów, dzięki czemu oni także nie ucierpieli.Powstanie wyrwy w wale była mocno odczuwalna w okolicy, bo część mieszkańców myślała, że doszło do trzęsienia ziemi. Pojawił się też strach o to, że woda zaleje pobliskie miasto Whitchurch w Shropshire.Cud, że nikt nie zginął„Strażacy pracowali w trudnych warunkach, z niestabilnym gruntem i szybko płynącą wodą. Ekipy natychmiast utworzyły strefy bezpieczeństwa w górnym i dolnym biegu kanału oraz rozpoczęły ograniczanie przepływu wody za pomocą desek i systemów śluz wodnych” – poinformowała straż w oświadczeniu.Wszystko rozpoczęło się około 4:30 w poniedziałek nad ranem, a sytuację udało się ustabilizować cztery godziny później. W wyniku tego zdarzenia około 12 osób straciło chwilowo miejsce zamieszkania.– Trzy lub cztery barki kanałowe zostały uszkodzone przez zapadlisko, które powstało bardzo szybko. Brak ofiar śmiertelnych to prawdziwy cud – Sho Abdul, członek rady hrabstwa Shropshire, powiedział gazecie „Shropshire Star”.Czytaj także: Szokujący wypadek we Francji. Limuzyna wjechała do krytego basenu