Kto osądzi gang „Piotruli”? Groźni handlarze narkotyków mogą lada dzień odzyskać wolność za sprawą kuriozalnej sytuacji w stołecznym sądzie okręgowym. Pierwsza referentka tej sprawy została wyłączona, bo jest tzw. neosędzią. Jej następca nie chce orzekać w tym procesie, bo uważa, że poprzedniczka skutecznie odwołała się od wyłączenia i to ona wina poprowadzić proces. Wydawało się, że najtrudniejszym zadaniem dla policji i prokuratury będzie rozpracowanie i postawienie przed sądem gangu Piotra P. ps. Piotruś vel „Piotrula”. Ten 39-latek z Torunia (ukończył gimnazjum i żyje z prac dorywczych) stworzył prężnie działającą organizację przestępcza działającą w kilku województwach, głównie kujawsko-pomorskim, podlaskim i mazowieckim. Kokainę i płynną amfetaminę sprowadzono z Holandii, marihuanę z Hiszpanii. Mefedron i pochodne pochodziły z polskich laboratoriów, których w kraju są dziesiątki. Z ustaleń śledczych z Mazowieckiego Wydziału Zamiejscowego Departamentu ds. Przestępczości Zorganizowanej i Korupcji Prokuratury Krajowej wynika, że w pewnym momencie, dostarczał handlarzom narkotyków z warszawskiej Pragi do 100 kg „towaru” tygodniowo. „Piotrula” zarabiał ogromne pieniądze i bezczelnie kpił sobie ze stróżów prawa. Czytaj także: Skok dekady w Wólce Kosowskiej. Ruszył proces „Gulczasa”60-tka opowiada o „Piotruli” Narkobiznes „Piotruli” skończył się w grudniu 2022 roku. Przez przypadek. Policjanci wydziału antynarkotykowego Komendy Stołecznej Policji i CBŚP dostali cynk o możliwym napadzie na przestępczy magazyn z tabletkami oksykodonu (silnego opioidowego leku przeciwbólowego) w jednej z miejscowości pod Mrokowem na Mazowszu. Informacja okazała się prawdziwa i na gorącym uczynku zatrzymano trzech mężczyzn. W ciągu niespełna doby, jeden z nich uznał, że nie uśmiecha mu się wieloletnia odsiadka i powiedział, że chce zostać „60-tką” (od artykułu 60 Kodeksu karnego, który zakłada możliwość nadzwyczajnego złagodzenia kary dla przestępcy ujawniającego śledczym okoliczności przestępstw, w których brał udział lub o nich wie – czasem używa się określenia „mały świadek koronny”). I zaczął opowiadać o ludziach, z którymi pracował lub robił interesy. Powiedział, że „grubą rybą” w narkobiznesie jest Piotr P. mieszkający w okazałej willi w Wiśniowej Górze. Miał on tam m.in. mieszać narkotyki i przerabiać płynną amfetaminę na proszek. Śledczy zdecydowali, że nie ma co czekać. Ściągnięto kontrterrorystów, bo wedle informacji „skruszonego” gangster mógł mieć broń palną. 18 grudnia 2022 roku ok. godz. 2:45, policyjny wóz pancerny Dzik staranował bramę willi, a szturmani wdarli się do budynku i obezwładnili „Piotrulę”. Gospodarz miał być silnie odurzony narkotykami tak, że nie był w stanie rozmawiać z policjantami. W willi znaleziono 94 kg 3-CMC (klofedron), 20 kg 4-MMC (mefedron) oraz 101 litrów amfetaminy płynie (po wymieszaniu z kwasem siarkowym można otrzymać ok. 90 kg narkotyku w proszku). Piotr P. został aresztowany. I od tej pory przebywa za kratami. Czytaj także: „Duńczyk” przemycił tony narkotyków. Wyrósł na interesach z ludźmi „Baraniny” Bardzo długa lista zarzutów Od samego początku boss do niczego się nie przyznawał. Kiedy w kolejnych miesiącach zatrzymano najważniejsze osoby z jego grupy, twierdził, że ich nie zna. W maju 2024 roku prokurator mazowieckich „pezetów” wysłał do Sądu Okręgowego w Warszawie akt oskarżenia przeciwko „Piotruli” i ośmiu osób, które miały należeć do jego grupy lub robić z nią interesy. Wśród nich był 30-letni Maciej S. „Młody Sopel”, syn Tomasza S. ps. Sopel, uważanego za jednego z najważniejszych bossów toruńskiego półświatka. W 2017 roku „Sopel” brał udział w strzelaninie na Bydgoskim Przedmieściu. W słoneczny dzień 18 lipca, niemal w samo południe, na skrzyżowaniu ulic Mickiewicza i Matejki zatrzymały się dwa samochody: audi i mazda. W pierwszym z nich był Tomasz S. z dwoma kompanami w drugim ludzie powiązani z gangiem pseudokibiców Elany Toruń. Gdy z mazdy wybiegło dwóch mężczyzn m.in. z maczetami, „Sopel” oddał w ich kierunku kilka strzałów z legalnie posiadanej broni. Incydent uznano za usiłowanie zabójstwa i gangster został skazany na 13 lat więzienia, ale w apelacji wyrok zmniejszono do 7 lat. Prokurator mazowieckich „pezetów” oskarżył Piotra P. m.in. o kierowanie zorganizowaną grupą przestępczą o charakterze zbrojnym, udział w obrocie znacznymi ilościami narkotyków (220 kg amfetaminy, 10 kg mefedronu, 45 kg marihuany, 2 kg kokainy i 15 tys. tabletek ecstasy), handel bronią i posiadanie pistoletu z tłumikiem. Grozi mu za to do 20 lat więzienia, ale niemal wszystkich przestępstw dopuścił się w warunkach recydywy. Czytaj także: Sąd zdecydował w sprawie aresztu dla „Słowika” i jego kompanów Seria niefortunnych zdarzeń Referentką sprawy „Piotruli” została sędzia Maja Minkisiewicz. Akt oskarżenia odczytano 21 października 2024 roku i proces miał ruszyć, gdy główny oskarżony złożył wniosek o wyłączenie przewodniczącej, bo jest neosędzią (została powołana na Sędzię Sądu Okręgowego w Warszawie we wrześniu 2022 roku z rekomendacji ówczesnej Krajowej Rady Sądownictwa – uważnej od jakiegoś czasu za upolitycznioną i nazywaną neo-KRS”). 30 października 2024 roku SO w Warszawie wyłączył Minkisiewicz. Sprawa miała więc zacząć się od początku. Losowanie wyłoniło nowego referenta, którym został sędzia Radosław Lenarczyk. Co ciekawe on też jest uważany za neosędziego, bo na SSO w Warszawie został powołany z rekomendacji neo-KRS w lutym 2024 roku. Lenarczyk potrzebował kilku miesięcy na zapoznanie się z aktami. W końcu 23 września 2025 roku prokurator z „pezetów”, po raz kolejny odczytał akt oskarżenia. Proces formalnie się rozpoczął. Piotr P. wypowiedział obronę swoim adwokatom, bo jednego z nich nie było na którymś z terminów. A potem pokazał co potrafi. Podczas jednej z rozpraw zaczął wachlować kartkami, położył się na ławie, oświadczając: to ja mdleję. I termin przepadł, bo P. musieli przebadać ratownicy z pogotowia. Innym razem w sali rozpraw doszło do prawdziwego kuriozum. Jeden z oskarżonych drapał się po plecach. Zwróciło to uwagę jednego z adwokatów, który niepokoił się, że może to być coś zaraźliwego, a on ma rodziców w podeszłym wieku. – Podsądny okazał zaczerwienione plecy wysokiemu sądowi. Ktoś rzucił: to może być półpasiec! „Piotrula” oświadczył wtedy, że to może być zaraźliwe, a on się boi ospy. W sukurs przyszła mu adwokatka, która stwierdziła, że jest w ciąży i nie chce ryzykować – relacjonował jeden ze świadków wydarzenia. Czytaj także: Przemycili „trawkę” w transporcie ryb. Pogrążył ich człowiek „Goryla” Sędzia nie chce sądzić Wydawało się, że mimo tych osobliwości, proces będzie toczył się dalej, gdy przed miesiącem doszło do zaskakującej wolty. Sędzia Radosław Lenarczyk zarządził 3 listopada, że w związku z postanowieniami Sądu Najwyższego z 8 i 30 października 2025 roku, referentem sprawy jest sędzia Minkisiewicz, a nie on. Po czym odwołał najbliższy termin rozprawy, wyłączając się z prowadzenia sprawy. Owe postanowienia Izby Karnej SN były konsekwencją odwołania się sędzi Minkisiewicz od decyzji SO w Warszawie z 30 października 2024 roku i kolejnej z 4 marca 2025 roku. Przekonywała, że „nie ma jakiejkolwiek podstawy do przyjęcia, że zachodzi względem niej okoliczność tego rodzaju, że mogłaby wywołać uzasadnioną wątpliwość, co do jej bezstronności”. Sąd Najwyższy uznał 8 października 2025 roku, że „rozstrzygnięcie Sądu Okręgowego w tym zakresie nie tylko naruszało więc art. 42a § 2 Prawa o ustroju sądów powszechnych. ale dodatkowo również art. 179 w zw. z art. 144 ust. 3 pkt 17 Konstytucji RP, na mocy których niedopuszczalne jest ustalanie lub ocena przez sąd powszechny lub inny organ władzy, zgodności z prawem powołania sędziego lub wynikającego z tego powołania uprawnienia do wykonywania zadań z zakresu wymiaru sprawiedliwości”. I uchylił decyzję o wyłączeniu sędzi Minkisiewicz, jednocześnie umarzając postępowanie. 30 października SN orzekł podobnie, w drugiej sprawie dotyczącej wyłączenia. Co to oznacza dla procesu „Piotruli” et consortes? Otóż okazuje się, że nic dobrego. „Obecnie sędzią-sprawozdawcą w sprawie jest s. Radosław Lenarczyk. Nie ma podstaw do powrotu s. Mai Minkisiewicz do orzekania w tej sprawie” – poinformowała portal TVP.Info SSO Anna Ptaszek, rzeczniczka prasowa ds. karnych Sądu Okręgowego w Warszawie. Sędzia Ptaszek dodała, że podstawą wyłączenia sędzi Minkisiewicz był art. 41 Kpk (sędzia ulega wyłączeniu, jeżeli istnieje okoliczność tego rodzaju, że mogłaby wywołać uzasadnioną wątpliwość co do jego bezstronności w danej sprawie - przyp. red.), „od którego nie przysługuje skarga ani sędziemu, ani stronie”. „Mimo to, s. Maja Minkisiewicz złożyła do Sądu Najwyższego wniosek o zbadanie kwestii jej wyłączenia z tej sprawy. Postanowieniem z dnia 30 października 2025 roku, Sąd Najwyższy wprawdzie uchylił postanowienie o wyłączeniu s. Mai Minkisiewicz, ale jednocześnie umorzył to postępowanie z uwagi na to, że w sprawie jest już wylosowany nowy referent, czyli s. Radosław Lenarczyk” – wyjaśnia SSO Ptaszek. Tyle, że sędzia Lenarczyk nie zamierza zmieniać swojego stanowiska. Problem w tym, że Piotr P. oraz część oskarżonych przebywa w aresztach od trzech lat, a terminy ich uwięzienia kończą się za kilka tygodni. – Jeżeli te osoby wyjdą na wolność, to nie zobaczymy ich przez kilka najbliższych lat. „Piotrula” ma kontakty za granicą i można być pewnym, że w razie uchylenia aresztu, nie będzie czekał grzecznie do końca procesu, w którym grozi mu pewna wieloletnia odsiadka – alarmuje jeden z rozmówców portalu TVP.Info. – Chaos w wymiarze sprawiedliwości, za sprawą podziału na sędziów i neosędziów, pogłębia się i coraz bardziej utrudnia działania policji i prokuratury. Ktoś musi zakończyć tę wojnę, bo inaczej cały nas wysiłek pójdzie na marne – mówi portalowi jeden ze śledczych. Od początku 2024 roku w Sądzie Okręgowym w Warszawy doszło do wyłączenia tzw. neosędziów w 25 sprawach karnych, w których występuje łącznie 59 oskarżonych. Wyłączenia dotyczyły 10 sędziów, w tym opisanych w powyższym tekście. Czytaj także: Kibole Legii przemycili tony narkotyków. Zaopatrywali gangi z całej Polski