„Było bardzo ciężko”. – Traktowano nas tak, jak traktuje się bydło. Zapędzali i wypędzali, stosując wyłącznie przemoc – opowiada w wywiadzie udzielonym „Rzeczpospolitej” białoruski obrońca praw człowieka, laureat Pokojowej Nagrody Nobla, Aleś Bialacki, który po latach więzienia został niedawno zwolniony z kolonii karnej. W rozmowie z „Rzeczpospolitą” Bialacki przyznaje, że w łagrze „było bardzo ciężko”, a system penitencjarny na Białorusi sięga korzeniami bezpośrednio do systemu panującego w czasach ZSRR. Od tamtej pory – jak mówi – niewiele się zmieniło – więzień jest pozbawiony wszelkich praw, jest poniżany i znieważany, a administracja kolonii odbiera więźniom poczucie własnej wartości.Według Bialackiego na początku w mińskim areszcie śledczym „było jeszcze jako tako – było mniej presji, ale już w kolonii karnej poczuliśmy pełne obroty systemu represyjnego”. Laureat Pokojowej Nagrody Nobla przypomina również, że był już pozbawiony wolności w latach 2011-2014, jednak warunki w 2021 r. „były już znacznie gorsze niż dziesięć lat wcześniej”.– Prawie pozbawiono nas nawet kontaktu z bliskimi – w tym roku od żony otrzymałem tylko jeden list. Raz na dwa lub trzy miesiące mogłem zadzwonić. Czasami prosiłem współwięźniów, którzy wychodzili na wolność, by po opuszczeniu kolonii zadzwonili i przekazali rodzinie, że żyję. Mierzyłem się z ciągłą presją psychiczną ze strony administracji. Karano za każdy drobiazg: źle się ogoliłem, kiepsko wyczyściłem buty, źle posprzątałem czy rozmawiałem podczas kontroli – mówi.„Mogą w nieskończoność to wydłużać”Bialacki dodaje, że dochodziło też do prowokacji. – Przyszedł brygadzista i powiedział, że zawołano mnie do punktu kontrolnego. Udałem się tam, ale usłyszałem, że nikt mnie nie wołał. Dwadzieścia sekund później zjawił się strażnik i zostałem ukarany za to, że rzekomo poruszałem się samowolnie. Tam można poruszać się wyłącznie w szyku – opowiada.Bialacki przez lata w łagrze był karany za różnego rodzaju „przewinienia”. W tym czasie pozbawiano go możliwości otrzymywania przesyłek, widzeń, kierowano do izolatki, „ale najgorsze były tzw. pomieszczenia typu cela (PKT)”.– Siedziałem tam razem z innym więźniem. To niewielki pokój, dziennie mieliśmy zaledwie 20 minut spaceru. Jedynym źródłem informacji była książka z biblioteki, którą raz w tygodniu można było wymienić na inną. Na szczęście nie trzymano mnie tam samego – słyszałem historie ludzi, którzy spędzili w całkowitej izolacji ponad rok. A mogą też pójść jeszcze dalej i po czterech, pięciu „naruszeniach” wszcząć kolejną sprawę karną i dodać kolejny rok więzienia. Mogą w nieskończoność to wydłużać – powiedział Bialacki w wywiadzie dla „Rzeczpospolitej”.Kim jest Aleś Bialacki? Aleś Bialacki jest białoruskim działaczem opozycyjnym i obrońcą praw człowieka, jednym z najbardziej znanych krytyków reżimu Alaksandra Łukaszenki. W 1996 r. założył Centrum Obrony Praw Człowieka „Wiasna”. Organizacja została zdelegalizowana przez władze w 2003 r., jednak nigdy nie przerwała działalności.Po protestach powyborczych na Białorusi w 2010 r., w ramach nasilonych represji wobec opozycji, Bialacki został skazany na 4,5 roku więzienia za rzekome uchylanie się od płacenia podatków. W 2014 r. opuścił więzienie na mocy amnestii.W 2022 r. Aleś Bialacki został laureatem Pokojowej Nagrody Nobla wraz z rosyjskim Stowarzyszeniem Memoriał, zajmującym się badaniem zbrodni stalinowskich, oraz ukraińskim Centrum Wolności Obywatelskich. Wcześniej był pięciokrotnie nominowany do tego wyróżnienia.W ciągu ponad 25 lat działalności otrzymał także wiele innych nagród i wyróżnień. Jest autorem kilku książek.Czytaj też: Andrzej Poczobut uhonorowany w PE. Nagrodę Sacharowa odebrała córka