„Dzięki prezydentowi jesteśmy w głębokim średniowieczu”. Prezydent zawetował nowelizację Prawa oświatowego umożliwiającą wdrożenie reformy edukacji Kompas Jutra. Reforma, którą ministerstwo edukacji chce stopniowo wprowadzać od września 2026, stawia na rozwój praktycznych umiejętności, wzmacnianie sprawczości uczniów, a także poczucia sensu i satysfakcji z nauki. – Ta decyzja uderza w dzieci, młodzież i polską szkołę – mówi w rozmowie z portalem TVP.Info założyciel Akcji Uczniowskiej Paweł Mrozek. – To weto można określić jako katastrofę – mówi Paweł Mrozek, który uczestniczył w konsultacjach z prezydentem, które odbywały się 17 grudnia.– W Pałacu Prezydenckim usłyszałem, że prezydent kieruje się przede wszystkim troską i dobrem dzieci i młodzieży. Jest wręcz przeciwnie – podkreśla. Zdaniem młodego działacza „ta decyzja uderza w dzieci, w młodzież, w polską szkołę”.Paweł Mrozek podkreśla, że weto bardzo utrudnia drogę w reformowaniu polskiej szkoły i skazuje środowiska związane z edukacją na miesiące oczekiwania na plan B. – Nie mamy czasu na kolejne tygodnie zwłoki – mówi.CZYTAJ TAKŻE: Nawrocki ogłasza „koniec postkomunizmu”. Zlecił demontaż Okrągłego StołuSkrajna prawica na konsultacjach u prezydenta– Jest mi wstyd za prezydenta mojego kraju, że kieruje się czystą polityką. W decyzjach o edukacji nie powinniśmy mówić o polityce – zaznacza, dodając, że ten sektor życia publicznego powinien być odpolityczniony.– Prezydent kierował się czystą wolą polityczną – mówi. Pytany o przyczyny takiej decyzji Karola Nawrockiego, wskazuje, że tak mu doradzali prawicowe organizacje i aktywiści.– Teraz pewnie będzie narracja ze strony Pałacu Prezydenckiego, że wszystko zostało zrobione po konsultacjach z nauczycielami i uczniami, a to nieprawda – podkreśla, dodając, że w konsultacjach 95 proc. organizacji w nich uczestniczących reprezentowało skrajną prawicę.– Byli ludzie od Grzegorza Brauna, ludzie, którzy dobrostan psychiczny dzieci i młodzieży nazywają ideologią – mówi, dodając, że „na spotkaniu padały sformułowania, że ta reforma to jest ideologia, deprawacja dzieci”.ZOBACZ TAKŻE: Akcja „Polska na tak”. Teraz szkoły„Głębokie średniowiecze”Paweł Mrozek podkreśla, że reforma była oczekiwana przez środowiska uczniowskie w całej Polsce, z którymi jego organizacja się regularnie spotyka. – Prezydent nie skorzystał z możliwości, żeby uczynić wreszcie coś dobrego – mówi.Zdaniem młodego działacza, projektowana reforma była bardzo dobrze przygotowanym, choć dalekim od ideału projektem.– Ale lepszy rydz niż nic, lepsze nawet takie ochłapy, ale ostatecznie to były ochłapy zamiast niczego. Zgadzaliśmy się z założeniami tej reformy, choć obawialiśmy się o to, jak będzie wprowadzona – wskazuje, dodając, że była to ważna reforma. Mrozek podkreśla, że Akcja Uczniowska często się z MEN i jego kierownictwem nie zgadza, nawet domagając się dymisji minister Nowackiej, ale reformę uznawała za ważną dla edukacji.– Miała być reformą XXI wieku, a dzięki prezydentowi Karolowi Nawrockiemu nadal jesteśmy w głębokim średniowieczu i na razie nie zapowiada się byśmy z niego mieli wyjść w najbliższym czasie – konkluduje. Jak prezydent uzasadnia weto?– Zorganizowaliśmy specjalne konsultacje z ekspertami, nauczycielami, organizacjami oświatowymi i rodzicami. Po rozmowach z nimi oraz po ich apelach, nie mogę wyrazić zgody na taką ustawę – powiedział prezydent w nagraniu opublikowanym na platformie X.Ocenił, że nowelizacja prowadziłaby do chaosu w szkołach, ideologizacji edukacji oraz „eksperymentowania na całych rocznikach dzieci”. – Polska szkoła potrzebuje spokoju, wiedzy i stabilności, a nie nieprzemyślanych, chaotycznych zmian, które zaraz po wprowadzeniu trzeba będzie poprawiać – dodał.Podkreślił, że proponowane rozwiązania zamiast poprawić sytuację w oświacie, mogłyby ją pogorszyć. Odwołał się m.in. do wcześniejszych zmian, takich jak wprowadzenie edukacji zdrowotnej czy rezygnacja z prac domowych.– Edukacja to inwestycja w przyszłość narodu. Tu nie ma miejsca na przygotowane w ten sposób rozwiązania – zaznaczył. Dodał, że szkoła potrzebuje reform, ale „systemowych i dobrze przemyślanych”. – Jako prezydent mam obowiązek mówić „tak”, gdy ustawy służą obywatelom, i „nie”, gdy im szkodzą – podkreślił.