Ukraińcy poważnie uszkodzili Warszawiankę. Władimir Putin i jego armia ponieśli kilka dni temu poważną wizerunkową porażkę. Świat obiegło nagranie, na którym widać potężną eksplozję przy zacumowanym w Noworosyjsku okręcie podwodnym klasy Warszawianka, po ataku ukraińskich dronów. Niemal natychmiast uruchomiono cały aparat propagandowy, aby przekonać wszystkich, że „nic się nie stało”. W rosyjskich mediach pojawiło się nagranie trafionego przez Ukraińców okrętu podwodnego, który jest zacumowany w tym samym porcie. Wnikliwi obserwatorzy zauważyli jednak błyskawicznie, że ujęcia „Warszawianki” nie obejmują okolic rufy, gdzie doszło do eksplozji.Głos w sprawie ukraińskiego ataku (potwierdzonego przez tamtejsza służbę bezpieczeństwa) w Noworosyjsku zabrał kapitan Aleksiej Rulew, szef służby prasowej Floty Czarnomorskiej.– Próba sabotażu wroga przy użyciu bezzałogowego pojazdu podwodnego nie osiągnęła zamierzonych celów. Ani jeden okręt podwodny Floty Czarnomorskiej stacjonujący w bazie morskiej w Noworosyjsku, ani żadna z jego załóg nie ucierpiały w wyniku sabotażu — przekonywał Rulew w specjalnym nagraniu wideo.Warszawianka ma prawdopodobnie uszkodzony układ napędowyWedług danych opublikowanych przez zarząd ukraińskiego Kontrwywiadu Wojskowego SBU, na pokładzie okrętu podwodnego znajdowały się cztery wyrzutnie pocisków manewrujących Kalibr, za pomocą których Rosja atakuje terytorium Ukrainy. Eksperci nie mają wątpliwości, że w wyniku tak silnej eksplozji okręt doznał poważnych uszkodzeń elementów napędu. Zobacz także: Ukraińcy pokazali legendarną broń. Topowe osiągnięcie myśli technicznejNie jest przypadkiem, że prezentowana przez Rosjan „nieuszkodzona” jednostka, nie była na pełnym morzu, ale stała solidnie zacumowana na nabrzeżu portowym.