Pod szyldem Bomba Poland Media. Portal Vot Tak opublikował dziennikarskie śledztwo, w którym obnażono, w jaki sposób werbuje się dywersantów do przeprowadzania akcji w Ukrainie i Polsce. Agenci Putina oferują w Telegramie rzekome ogłoszenia o pracę, nęcąc „szybkim zarobkiem bez ryzyka”. Okazuje się, że w komunikatorze Telegram, najpopularniejszym w Ukrainie i Białorusi, funkcjonuje twór o nazwie Bomba Poland Media. Wysłannicy Putina, odpowiedzialni za jego prowadzenie, określają się mianem „fachowców w dziedzinie czatów i Telegrama”. Co ciekawe, jedna z osób rekrutujących posługiwała się irańską kartą do telefonu. Pod tym szyldem intensywnie szukają desperatówTen szyld skupia prawie dziesięć kanałów, gdzie pod przykrywką ogłoszeń o pracę werbuje się ludzi do przeprowadzania dywersji w Ukrainie i Polsce. Jak ustalono kanał, „Praca Polska | Warszawa” to ponad 31 tys. subskrybentów, a „Warszawa ogłoszenia | Polska” – prawie 13 tysCzytaj także: Szokujące kulisy amerykańskiego planu pokojowego. Rosyjskie miliardy w tle„Dodanie własnego ogłoszenia w wybranych grupach można skonfigurować przez automatycznego bota po dokonaniu opłaty – od 100 euro za miesiąc do tysiąca euro za dwa lata” – czytamy. Robota od czarodziejaAle szczególnie chętnie „pracę” w naszym kraju chcieli dać rekruterzy kryjący się za profilem RABOTA_WIZARD, co można przetłumaczyć jako „czarodziej od pracy”.Jak ustalił serwis Vot Tak, kanał ten ma prawie 11 tys. subskrybentów. Powstał w dniu 27 kwietnia 2025 r. i prowadzony jest wyłącznie w języku rosyjskim. Poza ogłoszeniami to miejsce, gdzie prezentowane są ordynarne agitki moskiewskiej propagandy. Dziennikarz Vot Tak napisał więc, że jest Ukraińcem mieszkającym w Polsce, który pilnie musi zarobić. Profesjonalne instrukcje, elastyczny grafikW odpowiedzi przeczytał, że otrzyma „profesjonalne instruktaże”, elastyczny grafik, całodobowe wsparcie kuratorów, ale musi zachować poufność. Czytaj także: Wakacje na Białorusi? Łukaszenka zaprasza turystów z EuropyKremlowski rekruter wysłał też cennik, gdzie szczegółowo wyceniono, jakie pieniądze można w teorii otrzymać za konkretne zniszczenia czy podpalenia. Chodziło o samochody, samochody luksusowe, ale też np. podpalenia budynków czy masztów telefonicznych.Stawki różne od 100 do 5 tys. dol. Płatne w kryptowalucie lub na kartę bankową. Tutaj dygresja. Warto przypomnieć, że prezydent Karol Nawrocki zawetował ustawę kryptowalutach. Nowe prawo miało dać więcej narzędzi służbom w ściganiu takich rozliczeń. Wracając do rekrutera. Zaproponował „podpalenie w Polsce samochodów przewożonych do Ukrainy na potrzeby Sił Zbrojnych Ukrainy, a także aut klasy premium, w tym na polskich numerach. Wynagrodzenie — odpowiednio 1 tys. i 750 dolarów za spalony pojazd, pod warunkiem, że akcja zostanie nagrana według wcześniej uzgodnionego schematu”.Następnie padły kolejne instrukcje: „Wybierasz obiekt, robisz nagranie z rozpoznania i przesyłasz mi. W ciągu trzech–pięciu minut napiszę, czy się nadaje. Musi być wyraźnie widać proces, jak polewasz obiekt łatwopalną substancją na przednią szybę tak, żeby wszystko spływało pod maskę. Ważne, by wyraźnie nagrać, jak obiekt pali się co najmniej dziesięć sekund”.Czytaj także: Carlson znów odleciał. „Rosja może być najlepszym sojusznikiem USA”Jak podkreślił Vot Tak w kanałach, które wzięto pod lupę, przede wszystkim poszukiwano ludzi do przeprowadzania akcji dywersyjnych na terytorium Ukrainy. Ale metody komunikacji, stawki czy zakres „ogłoszeń” były praktycznie identyczne.