Kruchy pokój. Co najmniej 36 osób zginęło, a 20 zostało rannych w wyniku eksplozji bomby w Sange w prowincji Kiwu Południowe na wschodzie Demokratycznej Republiki Konga. Do wybuchu doszło w czasie gwałtownych starć między kongijską armią (FARDC) a prorządową milicją. Jeden z mieszkańców Sange opisał w rozmowie z burundyjskim portalem SosMediasBurundi scenę chaosu: „Bomba wybuchła tuż w centrum. Wśród zabitych byli żołnierze z Burundi, w tym oficer wysoki rangą, kongijscy żołnierze z FARDC, milicjanci Wazalendo i wielu cywilów”.Kruchy pokój na PołudniuWalki między FARDC i milicją Wazalendo, która wspierała dotychczas armię w działaniach przeciwko rebeliantom, wybuchły zaledwie trzy dni po zawarciu pokoju wynegocjowanego przez Stany Zjednoczone między DRK i Rwandą. Według agencji AP strony starły się, gdy nie zdołały dojść do porozumienia w sprawie rozgraniczenia strefy wpływów.W poniedziałek, gdy trwały walki w Kiwu Południowym, prezydent DRK Felix Tshisekedi oskarżył Rwandę w przemówieniu wygłoszonym w parlamencie o naruszenie porozumienia pokojowego i „organizowanie grabieży naszych zasobów naturalnych oraz destabilizację naszych instytucji”. Według świadków, z którymi rozmawiała agencja Reutera, w poniedziałek wspierana przez rwandyjskie władze grupa zbrojna M23 rzeczywiście rozpoczęła ofensywę na miasto Uvira w pobliżu granicy z Burundi, mimo formalnego pokoju.Zobacz także: Koniec walk w Kongu? Władze dogadały się z bojownikamiTrump w roli rozjemcyPrzywódcy obu sąsiednich krajów spotkali się w minionym tygodniu w Waszyngtonie z prezydentem USA Donaldem Trumpem i podpisali porozumienie pokojowe, o które amerykański przywódca zabiegał od objęcia władzy.Po doniesieniach o poniedziałkowych walkach i dziesiątkach ofiar, Departament Stanu USA zakomunikował, że jest „głęboko zaniepokojony trwającą przemocą we wschodniej części DRK”.Według ONZ wojna, która ciągnęła się przez trzy dekady na wschodzie DRK, zmusiła ponad 7 milionów ludzi do opuszczenia swoich domów i spowodowała śmierć kilku tysięcy cywilów.Zobacz też: Atak na kościół w Kongu. Zginęło kilkadziesiąt osób, w tym dzieci