Diwa estrady świętuje okrągłe urodziny. Jest jedną z ikon polskiej sceny muzycznej. Maryla Rodowicz świętuje właśnie 80. urodziny. A już wkrótce, podczas największej imprezy sylwestrowej w Polsce, Maryla ponownie zrobi show, o którym będzie głośno przez wiele tygodni. Rodowicz przyznaje, że występy sylwestrowe to dla niej nie tylko przyjemność, lecz także ogrom obowiązków. – To wymaga kilku miesięcy przygotowań. A na końcu człowiek wychodzi na scenę w półnagim kostiumie na mróz i to w plener! Wychodzi się jednak na scenę z uśmiechem, jakby to była najlepsza zabawa na świecie. Bo jest! – podkreśla. Śmieje się, że zarówno dziennikarze, jak i fani zawsze zastanawiają się, co tym razem na siebie założy. A to akurat pozostaje jej znakiem rozpoznawczym.Jak wyjaśnia wokalistka, jej kostiumy powstają z dużym wyprzedzeniem. – Myślę o nich już we wrześniu. Szukam inspiracji, staram się dopasować kostium do charakteru, klimatu, energii utworu. To są zwykle bardzo skomplikowane technicznie kostiumy. Na szczęście mam fantastycznego projektanta. Kuba jest kosmitą – mówi Maryla Rodowicz. Na tegoroczny koncert przygotowuje dwie kreacje – każdą na osobne wyjście.Wiele lat doświadczenia niewiele tu zmienia. „Zawsze mam tremę”Choć repertuar ma dopracowany w najdrobniejszych szczegółach, gwiazda nie ujawnia, jakie utwory zabrzmią tego wieczoru. – Nie chcę psuć niespodzianki. Zdradzę jedynie, że będą duety – mówi tajemniczo. Emocje przed występem, mimo wieloletniej kariery, wciąż jej towarzyszą. – Zawsze mam tremę. Stoję za kulisami w kostiumie dobre pół godziny wcześniej. Mogą biegać wokół mnie gołe tancerki, a ja tego nie widzę, nie słyszę. Jestem nieruchoma, czekam na start jak biegaczka – zdradza artystka.„Nie mogłam rozerwać rzepa...”Wspominając wcześniejsze występy, artystka wraca m.in. do pamiętnego sylwestra w Łodzi, kiedy wspólnie z Dodą przygotowała dynamiczny, kilkunastominutowy występ. Wyzwaniem okazał się nie tylko repertuar, lecz przede wszystkim kostiumy. – Powiedziałam, że możemy zrobić takie stroje, żeby po każdej piosence zdejmować jakiś element kostiumu, a inny dokładać. Żaden projektant nie chciał się tym zająć… Najwyraźniej za trudne, za szalone to było dla nich – mówi Rodowicz.W związku z tym obie artystki samodzielnie zajęły się przygotowaniem swoich stylizacji – od czarnych peleryn wykorzystanych w „Polskiej Madonnie” po kolejne elementy podkreślające dynamikę całego występu.– Był mróz, a wiatr wiał jak szalony. Nasze kreacje wywijało we wszystkie strony. Mnie wiatr od razu zarzucił pelerynę na głowę. Przy drugim utworze zrzucałyśmy te peleryny, a ja nie mogłam rozerwać rzepa. Siłowałam się, szarpałam i nic. Zaczęła pomagać mi Doda. W końcu się udało. Ona jest tak bardzo opanowana – wspomina artystka.„Doda zrobiła mnie w bambuko”Kulisy przygotowań pełne są też zabawnych momentów. Rodowicz wspomina sytuację z termiczną bielizną, którą poleciła jej Doda. – Mój techniczny pobiegł do sklepu i przyniósł mi coś szarobure. Wyglądałam jak wytarzana w błocie. A Doda miała piękne, różowe ciałko, była po prostu „goła”. Zrobiła mnie w bambuko... – żartuje.Całą rozmowę z Marylą Rodowicz można przeczytać na stronie TVP.pl.Sylwester z Dwójką na żywo spod Spodka w Katowicach – już 31 grudnia o 19:50 w TVP2. Na scenie pojawią się m.in. Maryla Rodowicz, Justyna Steczkowska, Kayah, Ich Troje, Doda, Roxie Węgiel, Dawid Kwiatkowski, Viki Gabor, Cleo, Kuba Badach, Michał Szpak, Margaret oraz wielu innych artystów.Czytaj też: Niespodzianka dla fanów „M jak miłość”. Nowy miniserial „Życióweczka z M”