„Turbo Polska”. Grzegorz Braun z mordercą na stadionie pozuje z dziećmi do zdjęć. Co musiałaby zrobić partia Razem, żeby zbalastować ten wyczyn? Partia Razem ruszyła w trasę po Polsce. Odwiedzi 49 miast – stolic dawnych województw. To przygrywka do kampanii wyborczej w 2027 roku. Wystartowali w sobotę tydzień temu w Bielsku-Białej, w niedzielę odwiedzili Piotrków Trybunalski. Dalej w planach: Płock, Włocławek, Konin, a po nowym roku Małopolska.„Turbo Polska”Hasło kampanii to „Turbo Polska”. Widać tu konsekwencję po kampanii prezydenckiej, kiedy Razem przedstawiało wizję „Polski z atomu, krzemu i stali”. Przemówienie Zandberga w Bielsku pełne było motoryzacyjnych porównań. Owszem, polska gospodarka działa jak świetny silnik, ale na złym paliwie, jakim są nienawiść i wewnętrzna walka. Polska ma wielki potencjał przemysłowy, naukowy i ludzki, ale jest on marnowany. Trzeba zrobić przegląd, wymienić zużyte części (zapewne te w wieku emerytalnym), wlać dobre paliwo, i włączyć turbodoładowanie.Może dobór metafor wynika z tego, że Bielsko-Biała było kiedyś zagłębiem przemysłu motoryzacyjnego, ale już nie jest. A może dlatego, że trafią do młodych, którym Konfederacja obiecuje domek pod miastem, dwa samochody, żonę i dzieci. Tak czy inaczej, przywołuje na myśl nieskromne myśli o dynamice, szybkości, cywilizacji i postępie. Nie jakiś miękki „zrównoważony rozwój” czy „zielone inwestycje”. Ideałem jest „duże, metalowe i błyszczące” – jak to kiedyś powiedział jeden z polityków Razem.Co da to turbodoładowanie? Suwerenność. Ale nie taką, jak ją rozumie prawica, czyli że nikt nam nie będzie zabraniał dyskryminować kobiet, migrantów czy osób LGBT, ale suwerenność lekową, technologiczną i cyfrową. Własne laboratoria chemiczne i fabryki farmaceutyków, bo teraz wszystko produkowane jest w Chinach i „wystarczy jedna decyzja chińskiego politbiura, żeby za tydzień zabrakło w aptekach leków”.Poza tym robotyzacja, na którą mają się składać inwestycje w badania, we własne technologie, zamiast w zakupy cudzych, w szkoły zawodowe z prawdziwego zdarzenia, zamówienia publiczne i publiczny producent.No i dane – współczesne złoto. Razem chce inwestować we własne serwerownie, chmury, centra danych, analitykę, polskich inżynierów, którzy będą na tych danych pracować, tak, by nasze dane pracowały na nas, a nie napełniały konta miliarderów za oceanem. Robią to Francuzi i Niemcy, czemu nie robimy tego my?OniKto jest winny temu, że nie jesteśmy suwerenni, że pensje są niskie, a kredyty i czynsze wysokie, że ciągle „gonimy Zachód”, skupujemy cudze, zamiast produkować własne? Czemu zadowalamy się pozycją „montażowni Europy”? Czemu rządzą lobbyści i korporacje? „To nie jest przypadek, że zamykają publiczne żłobki i przedszkola, a na to miejsce wchodzą prywatne biznesy. Ktoś na tym zyskuje, ktoś to zaplanował” – mówiła w Bielsku Aleksandra Owca, współprzewodnicząca partii Razem. I dalej: chcą nam wmówić, że nic się nie da, że nic się nigdy nie zmieni, że musimy pogodzić się z absurdem i niesprawiedliwością. Boją się buntu, dlatego dzielą nas, nastawiają przeciw sobie – tłumaczyła spisek, którego autorami są „oni”.Nieufność do elit, do państwa i do instytucji jest głęboko zakorzeniona w polskim społeczeństwie, wynika z doświadczeń historycznych, ale i bieżących obserwacji. Żerował na tym PiS i Solidarna Polska – wprost budując struktury klienckie i oczekując, byśmy taki stan rzeczy zaakceptowali – kto bliżej ołtarza, bliżej tronu, to załatwi szwagrowi posadę w Lasach Państwowych, kołu gospodyń wiejskich patelnię, a kto zatańczy z Tadeuszem Rydzykiem, to może będzie miał wejście na antenę Radia Maryja. Nie ma zasad ni procedur – są interesy, a instytucje to prywatne folwarki.Do nieufności odwołuje się i Razem. „Onymi” okazują się liberałowie i POPiS. To ich spisek sprawia, że polski silnik rzęzi. Bo zamiast debatować nad strategiami, od trzydziestu lat wpatrujemy się w ekrany z politycznym tasiemcem, w „POPiS-y” przed kamerami. „Mamy patrzeć na ten teatrzyk, kiedy oni kradną naszą przyszłość” – mówiła współprzewodnicząca. W budżecie na przyszły rok brakuje 23 mld na ochronę zdrowia, ale „ani Tusk z przystawkami, ani PiS nie chcą, żebyśmy o tym rozmawiali”, w dodatku przegłosowali zmniejszenie składki zdrowotnej.Czytaj też: Lider powiększa przewagę w sondażu. PiS ma problemInna politykaCzas na bunt – ogłasza Razem – „możemy mieć uczciwą politykę i porządne państwo. Rozwój, który służy pracownikom, zwykłym ludziom”.Gdzieś to już chyba słyszeliśmy. Kto mówił o tym, że polaryzacja jest zła i „inna polityka jest możliwa”? A! To była Polska 2050. Też do wyborców ze średnich miast, przekonanych, że politycy kompletnie olewają ich problemy, do tych, co doceniają wspólnotę, uczciwość i solidarność. Tyle że Polska 2050 była bardziej zielona i – od kampanii 2023 – mówiła głównie do małych i średnich przedsiębiorców, a Razem jest bardziej stalowe i pracownicze. Wcześniej z polaryzacją walczyły Wiosna, Petru i Palikot – partie 10 proc., budowane na popularności lidera, które po kilku sezonach kończyły karierę.Po wyborach prezydenckich partia Razem zanotowała wielki wzrost – podwoiła swoje szeregi. W październiku 2024 r. liczyła niespełna 4 tysiące osób, teraz to jest 8 tysięcy 400 członkiń i członków partii. W sumie od stycznia 2025 r. zgłosiło się 12 700 osób. Część z nich jest jeszcze na okresie wstępnym. Trasa pod hasłem „Turbo Polska” to też wyzwanie i trening dla nowo powstałych struktur partii w miastach całej Polski.Są dwa powody, dla których partia Razem rośnie: wstrząs popularnością Brauna i pragnienie zbudowania przeciwwagi oraz zmęczenie polaryzacją, czyli walką PO z PiS. Mówią to wprost nowi członkowie Razem. Po otwarciu w Bielsku-Białej można sądzić, że to zmęczenie polaryzacją zostało wybrane jako emocjonalny wehikuł kampanii.– Ludzie są bardzo zmęczeni duopolem PO-PiS i tym, że ich rządy niewiele się różnią. Mamy wybiórczość w respektowaniu wyroków sądu, odwrót od praw człowieka. Polityka gospodarcza jest rozczarowująca z powodu wakacji zusowskich, które uszczuplają środki na ubezpieczenia społeczne. O tym mówią nowi członkowie Razem – mówi posłanka Razem.Za tym wyborem idzie cały ciąg konsekwencji. Radykalizm nie za wiele tu przyniesie, bo wyborcy średnich miast, którzy mają dość polaryzacji to w większości „normalsi” wg. kategorii badaczy z More in Common, dla których ważna jest stabilność, praca, mieszkanie i ochrona zdrowia. Polityka mniej.Czytaj też: Kim jest nowy marszałek Sejmu? Polityk od kolorowych swetrówPartia, która ciągle się tłumaczyDrugą grupą tych, którzy dołączyli do Razem po wyborach prezydenckich, są przestraszni wynikiem Brauna.Wielu wyborców i komentatorów widzi w Razem przeciwwagę dla Konfederacji Grzegorza Brauna – skrajną lewicę przeciw skrajnej prawicy. W ogóle partia Razem, choć jest w polskiej polityce już ponad dziesięć lat, wciąż wydaje się partią, na którą można projektować rozmaite oczekiwania.Dobrze wykształceni wyborcy wielkich miast, twórcy, akademicy i intelektualiści zobaczyli w Razem swoich przedstawicieli, chociaż Razem od początku deklarowało, że chce dotrzeć do pracowników, wspierać związki zawodowe, zmienić prawo strajkowe, znieść śmieciówki, poprawić warunki pracy.Problem w tym, że politycy i polityczki tej partii posługiwali się terminami historycznymi i hasłami, które w zenicie liberalizmu wydawały się wyciągnięte z lamusa. PPS, z której Razem ciągnie swoją tradycję, była powszechną partią przez ponad pół wieku, kluczowych wprawdzie dla odzyskania niepodległości, ale zeszła ze sceny już 80 lat temu. Prawa pracownicze i związki zawodowe dopiero teraz i to wciąż dość nieśmiało zaczynają wracać na scenę po tym, jak zostały spacyfikowane w czasie transformacji.Powoływanie się na nie siłą rzeczy trafiło do tych, którzy o nich słyszeli. A w tej grupie są też wyborcy KO i Lewicy, w związku z tym pojawia się oczekiwanie, że Razem będzie współpracować. Lewica chce, żeby Razem pogodziło się ze starszyzną post SLD-owską, zwolennicy Koalicji 15 października, żeby byli potulnymi koalicjantami.Stąd i szereg nieporozumień. Choćby te ostatnie. Głosowanie w sprawie Zbigniewa Ziobry, kiedy Razem nie poparło zgody na natychmiastowe aresztowanie. Decyzja posłów spotkała się z niezrozumieniem, krytyką i frustracją, zarzutami, że Razem jest niepewne, jeśli chodzi o rozliczanie polityków PiS. Razem tłumaczy, że 26 razy (bo 26 zarzucanych przestępstw) głosowali za odebraniem byłemu ministrowi sprawiedliwości immunitetu, ale nie może być tak, że premier i minister sprawiedliwości mówią, że ktoś „będzie siedział”Kolejne, kiedy Razem zagłosowało przeciw kandydaturze Włodzimierza Czarzastego na marszałka Sejmu. Pojawiły się podejrzenia, że Razem to atencjusze, którym już wszystko jedno, czy się będzie o nich mówić dobrze, czy źle, ważne, żeby się mówiło. I znowu słyszymy długie tłumaczenie, że głosowanie przeciw było po to, żeby wytknąć Nowej Lewicy, że jest gotowa ostro walczyć o fotel Marszałka, ale nie stawiała wszystkiego na ostrzu noża w sprawie budżetu dla nauki, składki zdrowotnej czy dekryminalizacji aborcji. – Nowa Lewica połamała karki części KO, którzy płakali w kuluarach, ale Czarzastego musieli poprzeć – słychać w kuluarach.A było też nieporozumienie estetyczne. 8 listopada Razem czciło pamięć pierwszego rządu odrodzonej Polski, rządu socjalisty Ignacego Daszyńskiego. W świat poszły zdjęcia działaczy Razem z pochodniami i konsternacja – czemu nagle Razem robi przedstawienie, które kojarzy się z estetyką faszystowską. I nie, to nie tylko złośliwość dziennikarki Marty Nowak, albo Anny Marii Żukowskiej, podobne odczucia miały niektóre również członkinie Razem, choć innym, np. działaczka z Małopolski, Wiktoria Barańska, pochodnie kojarzyły się bardziej z harcerstwem. Pomysł na oprawę, w której pochodnie miały przypominać żar w sercach różnych ludzi, z różnych zaborów, dzięki którym zapłonął wreszcie ogień niepodległości, równości i praw pracowniczych – choć całkiem fajny – okazał się niespecjalnie dobrze zakomunikowany. Partia, która chce aktywizować szerokie rzesze zniechęconych do polityki, powinna zadbać o to, by nie sprawiać wrażenia hermetyczności, zamkniętego kółka, w którym kilka osób mówi językiem być może jasnym dla nich samych, ale niezrozumiałym na zewnątrz.Czytaj też: Sejm upamiętnił Gabriela Narutowicza. „Język pogardy prowadzi do tragedii”Co z Braunem?Razem chce silnego państwa, suwerennej Polski stojącej przemysłem, wierzącej w postęp i przyszłość. I dobrze, Lewica nie może ograniczać się do tego, żeby nie być prawicą. Ten błąd popełniło PO, teraz KO, zakładając, że skoro nie jest PiS-em, to powinno wystarczyć. Nie wystarcza, pokazały to wybory prezydenckie.Poza tym, co musiałoby Razem zrobić, żeby zbalansować antysemityzm, proputinizm, i jeszcze Grzegorza Brauna z mordercą Januszem Walusiem (zamordował walczącego w RPA z apartheidem Chrisa Haniego) fotografujących się na stadionie z dzieciakami?Widać, że jest jeszcze miejsce na polskiej scenie politycznej. Potrzebna jest formacja ekstremalnie prounijna, profederalizacyjna, vegańska, wrzeszcząca wręcz o klimacie i widząca potencjał w nadaniu praw politycznych migrantom. A, i jeszcze postulująca niedopuszczanie do pozycji władzy socjopatów z wyraźnymi tendencjami do agresji i dominacji. Dopiero ona pozwoli przesunąć boisko na którym gramy, powiększyć wyobraźnię, byśmy wreszcie mogli myśleć o przyszłości.