Mają czas do 23 grudnia. Rosjanie rozpoczęli wyprowadzkę z konsulatu w Gdańsku. Z budynku wynoszone są rzeczy. Dyplomaci z Kremla mają czas na opuszczenie willi przy ul. Batorego we Wrzeszczu do północy 23 grudnia. Decyzję o wycofaniu zgody na funkcjonowanie rosyjskiego konsulatu w Gdańsku podjął szef MSZ Radosław Sikorski w odpowiedzi na rosyjskie akty dywersji, wymierzone w linie kolejowe w Polsce.Z budynku Konsulatu Generalnego Federacji Rosyjskiej przy ul. Batorego w Gdańsku wynoszone są kartony, opakowane przedmioty i obrazy.Jak powiedział rzecznik prezydent Gdańska Daniel Stenzel, na razie nie ma decyzji co do przeznaczenia tego obiektu po opuszczeniu przez Rosjan.– Jako samorząd pracujemy nad koncepcją zagospodarowania nieruchomości, natomiast musi to być uzgodnione ze stroną rządową. Budynek formalnie należy do Skarbu Państwa, a miasto Gdańsk pełni rolę inkasenta. Na pewno będziemy informować o jego dalszych losach. Póki co nie zapadły jeszcze żadne decyzje w tej sprawie – zaznaczył rzecznik.Nie zapłacili milionówKonsulat przy ul. Batorego dyplomaci z Kremla zajmowali od czasów powojennych. W 1951 roku Polska Ludowa i Związek Radziecki podpisały umowę o nieodpłatnym korzystaniu z budynku. Po upadku ZSRR budynek przeszedł na własność Skarbu Państwa.Zobacz także: Zełenski mówi Rosji „sprawdzam”. „Chcę to zakończyć”Tymczasem Rosjanie przez dekady traktowali willę przy ul. Batorego jak swoją własność. Nie płacili za użytkowanie budynku – mimo że od 2013 r., miasto zaczęło naliczać opłaty zgodnie z wytycznymi MSZ. Konsulat nie regulował należności i nie odpowiadał na wezwania.Gdańsk oszacował zaległości za lata 2013-2023 na ok. 5,5 mln zł, a wraz z odsetkami na kolejne 3 mln zł. Sprawa trafiła do sądu, który nakazał Rosji zapłatę blisko 400 tys. zł za część zaległych opłat.– Mamy prawomocny wyrok sądu w sprawie pierwszego pakietu zaległych opłat, ale na razie żadne środki na konto nie wpłynęły. To pierwszy krok w formalnym odzyskaniu należności. Ponieważ cały dług jest znacznie wyższy, przygotowujemy drugi pakiet roszczeń, opiewający na niemal 2 mln zł, ale to będzie zależało od rozwoju sytuacji – powiedział rzecznik prezydent Gdańska.