Sylwia Gregorczyk-Abram w „Pytaniu dnia”. Były minister sprawiedliwości Zbigniew Ziobro może zostać tymczasowo aresztowany przed Świętami. – To nie jest tak, że sąd patrzy na wizerunek i czy ludzie będą go chwalili. To nie pan (minister Waldemar) Żurek wyznaczył termin 22 grudnia, tylko sąd rejonowy w Warszawie, który kierował się własnymi terminami. Sądy nie mogą się oglądać na to, czy decyzja będzie popularna wśród opinii publicznej – komentowała adw. Sylwia Gregorczyk-Abram z Inicjatywy Wolne Sądy w „Pytaniu dnia”. Sylwia Gregorczyk-Abram została zapytana przez redaktora Marka Czyża o to, czy Mariusz Błaszczak, Mateusz Morawiecki i Krzysztof Ardanowski staną przed Trybunałem Stanu. Zdaniem prawniczki, „wniosek może zostać złożony, ale w praktyce wymaga to 3/5 głosów, co sprawa, że jest to raczej niemożliwe”.– Jest to instytucja martwa, ale trzeba o niej przypominać obywatelom. Takie wnioski trzeba składać, choćby dla manifestu i podsumowania działań pewnych polityków. – oceniła.„Sądy nie kierują się klauzulą sumienia”Gregorczyk-Abram skomentował także wypowiedź byłego ministra sprawiedliwości Zbigniewa Ziobry, który oświadczył, że nie wróci do Polski, ponieważ nie może liczyć na sprawiedliwy proces. Prawniczka podkreśliła, że „sądy na szczęście nie kierują się klauzulą sumienia, tylko dowodami, które prokuratura położy na stole”.– W przypadku pana Ziobry wydano decyzję o tymczasowym doprowadzeniu na terenie Polski. Gdyby pojawił się w Polsce zostałby zatrzymany. Na razie może swobodnie podróżować po świecie. Czy to się zmieni 22 grudnia (sąd zdecyduje wtedy o tymczasowym aresztowaniu - red) ? Zobaczymy – komentowała.Prawniczka była także pytana o to, dlaczego sąd wyznaczył posiedzenie w sprawie tymczasowego aresztowania Ziobry dopiero 22 grudnia. Przekonywała, że „czas od wystosowania zarzutów a terminem posiedzenia rzeczywiście jest długi”.– Nie wiem z czego to wynika, ale pewnie z jakiejś wewnętrznej agendy sądu. Groźba ucieczki może być dla sądu przesłanką, żeby zdecydować o tymczasowym aresztowaniu (…) To nie jest tak, że sąd patrzy na wizerunek i czy ludzie będą go chwalili. To nie pan Żurek wyznaczył termin 22 grudnia, tylko sąd rejonowy w Warszawie, który kierował się własnymi terminami. Sądy nie mogą się oglądać na to czy decyzja będzie popularna wśród opinii publicznej – wskazała.Zobacz także: Sasin broni Ziobry: „Został skazany już przez Tuska”Polityczne przyśpieszenie?Prawniczka odniosła się także do zarzutów części opinii publicznej, która oskarża ministra Waldemara Żurka upolitycznienie prokuratury, czego dowodem ma być nagłe przyśpieszenie w sprawach polityków Zjednoczonej Prawicy. Jej zdaniem, „czas dwóch lat na gromadzenie dowodów nie jest niewystraczający, żeby nie postawić zarzutów lub by zdecydować o tymczasowym areszcie”.– Gdyby minister Adam Bodnar postawił zarzuty po łebkach – w ciągu 3-5 miesięcy – to wtedy byłoby źle. Teraz widzimy efekty długiego zbierania dowodów przez prokuraturę – argumentowała.Gregorczyk-Abram oceniła także, że obrona Ziobry – w przypadku wystawienia europejskiego nakazu aresztowania – prawdopodobnie będzie „tłumaczyć się przed europejskim sądem, że proces w Polsce będzie polityczny”.– Pan Ziobro może także zdążyć uzyskać azyl na Węgrzech. (…) Niektóre osoby stawiają się ponad prawem i mówią, że nie będą uznawać warunków, bo na przykład jakiś sędzia mi się nie podoba. To bardzo szkodliwe – zaznaczyła.Zobacz też: Ziobro pojawił się w Brukseli. Rozmawiał z europosłami PiS