Stefan Krajewski w „Gościu poranka”. – Podrzucony dzik pojawił się w miejscu, które jest zagłębiem, sercem hodowli trzody chlewnej w Polsce. Wypatroszony, oskórowany, z linką na nodze. W miejscu, w którym dotąd nie było przypadków ASF, więc uznaliśmy, że może to być próba sabotażu – powiedział w „Gościu poranka” w TVP Info minister rolnictwa i rozwoju wsi Stefan Krajewski. W poniedziałek, 8 grudnia, zapadnie decyzja, czy sprawa dotycząca martwego dzika z ASF, znalezionego w gminie Rozprza, będzie badana jako potencjalny akt bioterroryzmu – poinformowało w czwartek Ministerstwo Rolnictwa. Wcześniej mają być znane wyniki badań, które mogą pomóc w określeniu miejsca pochodzenia zwierzęcia.Piotr Maślak, prowadzący program „Gość poranka”, przypomniał w rozmowie z ministrem rolnictwa i rozwoju wsi Stefanem Krajewskim trzy komunikaty dotyczące sprawy. Pierwszy – rzecznika ministra koordynatora służb specjalnych – że na razie nie ma informacji, by truchło dzika z ASF zostało podłożone przez służby innych państw. Drugi – komunikat ministra rolnictwa – że nie można wykluczyć sabotażu, w tym dywersji ze wschodu. Trzeci – ponowny komunikat ministra rolnictwa – że wszystko wskazuje na działania sabotażowe wymierzone w polskie bezpieczeństwo żywnościowe.Maślak zapytał ministra, która wersja jest aktualna.– Gdyby wszystko było jasne i oczywiste, nie zgłaszalibyśmy tej sprawy policji i służbom. Podrzucony dzik pojawił się w miejscu, które jest zagłębiem, sercem hodowli trzody chlewnej w Polsce. Wypatroszony, oskórowany, z linką na nodze. W miejscu, w którym dotąd nie było przypadków ASF, więc uznaliśmy, że może to być próba sabotażu. Czy to sabotaż zewnętrzny, czy wewnętrzny? Czekamy na ustalenia śledztwa. Będziemy mieli wyniki badań, które potwierdzą, skąd ten dzik pochodzi – powiedział Krajewski w „Gościu poranka”. „Służby pracują”– Informacja o znalezionym dziku pojawiła się w miniony piątek. Te sprawy nie były przekazywane na zewnątrz, ponieważ trwały ustalenia. Z jednej strony służby miejscowe były od razu informowane, były przekazywane pisma, z drugiej – prowadzono ustalenia z Komisją Europejską, aby nie wyrządzić więcej szkody niż pożytku – dodał minister.– Służby pracują. Wszystko trzeba dokładnie sprawdzić. Byłbym dziś ostrożny przed wykluczaniem sabotażu. Niektórzy poszli wyłącznie w kierunku kłusownictwa. Oczywiście to jest jeden z wątków – zaznaczył.