Usłyszała wyrok 25 lat. Do grobowej deski będę bronił córki i walczył o sprawiedliwość dla niej. Tracę już siły, jestem przemęczony i zmartwiony. Wyrok jest zbyt surowy – mówi w rozmowie z portalem TVP.Info Jan, ojciec skazanej na 25 lat za usiłowanie zabójstwa swojego syna Kacpra Marzeny K. Gdy we wrześniu ubiegłego roku sprawa Marzeny K. obiegła media, rzeczniczka Prokuratury Okręgowej w Ostrołęce powiedziała nam, że w swojej długoletniej karierze nie spotkała się z tak rażącym zaniedbaniem dziecka. – Prowadziłam najróżniejsze sprawy na szkodę dzieci, ale z sytuacją, żeby dziecko pozostawało samo przez kilka dni bez jedzenia i bez jakiejkolwiek opieki nigdy nie miałam do czynienia – komentowała Elżbieta Edyta Łukasiewicz.Choć początkowo matce 13-letniego wówczas Kacpra postawiono zarzut znęcania się ze szczególnym okrucieństwem nad osobą nieporadną ze względu na wiek, sytuację psychiczną i fizyczną – chłopiec jest dzieckiem całkowicie niesamodzielnym i uzależnionym od pomocy osób trzecich, nie jest w stanie samodzielnie się poruszać – w toku postępowania zarzut zmieniono na usiłowanie zabójstwa.2 grudnia Sąd Okręgowy w Ostrołęce ogłosił wyrok: 25 lat pozbawienia wolności. Z jego decyzją nie zgadza się rodzina Marzeny K.Stan 13-letniego Kacpra: Szczęście w nieszczęściuWrzesień 2024. Jesteśmy z programem „Reporterzy” w Szpitalu Klinicznym Warszawskiego Uniwersytetu Medycznego, do którego trafił chłopiec. Jedna z opiekujących się nim pielęgniarek mówi nam wtedy: – Gdy zobaczyłam Kacpra, wiedziałam, że jego pobyt nie będzie krótki, że będzie wymagał długiej pielęgnacji, karmienia. Największej uwagi wymagała duża odleżyna. To był smutny widok, łapał za serce. Kacperek był zaniedbany, wychudzony, smutny. Nie okazywał żadnych emocji.Czytaj także: Latała do Dubaju, a nie miała na czynsz. Walka o eksmisję trwała trzy lataRozmawiamy wówczas także z dyrektorem do spraw lecznictwa dzieci Szpitala Klinicznego WUM, Michałem Buczyńskim. – W przypadku Kacpra stopień niedożywienia był taki, jakiego jeszcze w swoim życiu nie widziałem. Każdy ma jakieś wyobrażenie, ile dziecko powinno ważyć w odpowiednim wieku. Kacper, dziecko kilkunastoletnie, ważył niespełna 10 kilogramów. Ciężko w takim przypadku mówić o jakichkolwiek normach, bo te były dwukrotnie czy trzykrotnie przekroczone.– Jego stanem był stanem zagrażającym życiu? – dopytujemy wówczas.– Bez wątpienia.– Szczęściu w nieszczęściu – dodaje wtedy lekarz – że trafił na jedną z najlepszych klinik żywienia, gdzie został otoczony specjalistyczną opieką. Poprawa jego stanu została rozłożona na etapy, które pozwoliły mu prawidłowo i bez zagrożenia wrócić do zdrowia. Bo takie nadmierne przekarmienie po okresie długiego głodu jest równie niebezpieczne, jak samo głodzenie.Rozmawiamy wtedy także z Janem, dziadkiem Kacpra. – Córka syna bardzo mocno kocha. Może się psychicznie załamała, może nie wytrzymywała? – zastanawia się. Na wiele innych pytań nie potrafi odpowiedzieć. Nie zdążył porozmawiać z córką przed aresztowaniem. Pewien jest jednak wówczas jednego: – Nigdy nie uwierzę, że chciała się go pozbyć.Ojciec Marzeny K.: Wyrok jest zbyt surowyMarzena K. nie przyznała się do winy. Prokuratura domagała się dla niej kary dożywocia. Sąd Okręgowy w Ostrołęce wymierzył jej karę 25 lat pozbawienia wolności, a na rzecz syna zasądził kwotę 100 tysięcy złotych zadośćuczynienia.Ojciec skazanej uważa, że wyrok jest zbyt surowy. Gdy rozmawiamy z nim dzień po ogłoszeniu decyzji sądu, nie ukrywa emocji. – Znam wiele spraw, w których ktoś zabił drugiego człowieka i nie dostał tak surowej kary – stwierdza w rozmowie z portalem TVP.Info.Czytaj także: Tranzycja Marcina niczego mi nie odebrała. Choć przepłakałem wiele nocy– Do grobowej deski będę bronił córki i walczył o sprawiedliwość dla niej. Tracę już siły, jestem przemęczony i zmartwiony. Gdy zobaczyłem ją wczoraj, zalałem się łzami – dodaje.Dziadkowie starają się obecnie o przeniesienie wnuka z ośrodka oddalonego od miejsca ich zamieszkania o niemal 500 kilometrów. Chcą także adoptować chłopca.Mecenas Marzeny K.: Zaniedbanie, tak. Ale nie usiłowanie odebrania życiaZa zbyt surowy wyrok pozbawienia wolności na 25 lat uznaje także reprezentujący oskarżoną mecenas Michał Płowecki. – Marzena K. nie była do tej pory karana, nie wchodziła w konflikt z prawem. Do marca ubiegłego roku była wzorową matką trójki dzieci – mówi w rozmowie z portalem TVP.Info.Prawnik Marzeny K. zwraca także uwagę, że sąd nie wziął pod uwagę żadnych okoliczności łagodzących. – Wyrok był zaskoczeniem dla rodziny. Nie zgadzamy się z zarzutami postawionymi przez prokuraturę. Gdyby Marzena K. chciała zabić swoje dziecko, nie zabrałaby go z mieszkania, nie przewiozła do dziadków. Możemy mówi o zaniedbaniu, nawet dużym zaniedbaniu, ale nie pozbawieniu życia – podkreśla mecenas Płowecki.I dodaje: – Czekamy na uzasadnienie wyroku na piśmie. Najpewniej będziemy składać w sprawie apelację.Napisz do autorki: paula.szewczyk@tvp.plCzytaj także: Zniszczyli jej życie jednym drinkiem. „Przez 11 dni byłam w śpiączce”