Rozważają ponowne zamknięcie granicy. Dużo ponad trzy miliony złotych (750 tys. euro) – na tyle władze Litwy wyceniły dotychczasowe działania reżimu Alaksandra Łukaszenki. A chodzi jedynie o wycinek hybrydowej operacji białoruskich służb w powietrzu. Państwowa spółka Lietuvos Oro Uostai (LTOU – Litewskie Porty Lotnicze) szacuje, że straty spowodowane zamykaniem przestrzeni powietrznej przekroczyły już 750 tys. euro, a to wciąż nie koniec.60 balonów w dwa dniW ciągu dwóch miesięcy lotnisko w Wilnie zamykano 13 razy, a w Kownie – raz. W efekcie opóźnionych lub odwołanych zostało prawie 320 lotów, co dotknęło 45 tys. pasażerów. Władze Litwy podkreślają, że to nie zwykły przemyt papierosów, lecz zorganizowana operacja hybrydowa, której celem jest paraliż transportu i osłabianie państwa.Po chwilowej przerwie incydenty znów się nasiliły – pod koniec listopada do litewskiej przestrzeni powietrznej wleciało 60 balonów w dwa dni, z czego 40 zagrażało Wilnu. Rząd rozważa przeniesienie części nocnych rejsów do Kowna, aby chronić ruch lotniczy.Białoruś produkuje dwa razy więcej papierosów niż palą w krajuDziś kwitnący białoruski przemyt opiera się na balonach, choć jeszcze kilka lat temu głównym kanałem przerzutu używek na Zachód były przejścia drogowe i kolejowe. W ostatnim czasie przemytnicy wspierani przez reżim Łukaszenki próbowali też umieszczać kontrabandę w dronach, ale „balony meteorologiczne” okazały się tańszym sposobem.Śledztwo białoruskiej opozycji wskazuje, że Mińsk produkuje dwukrotnie więcej papierosów, niż palą krajowi konsumenci, a nadwyżka trafia na Zachód dzięki przemytniczej logistyce wspieranej przez państwo. Litwa, będąca jednym z najostrzejszych krytyków Łukaszenki, ponosi dziś koszty tej polityki.Zobacz także: O krok od tragedii. Kolizja samolotu i balonu meteorologicznego