Wydarzenia sprzed 33 lat. Proces w sprawie pomocnictwa w zabójstwie Jarosława Ziętary będzie się toczył od początku. Sąd Apelacyjny w Poznaniu uchylił we wtorek wyrok sądu I instancji uniewinniający dwóch oskarżonych, Mirosława R. i Dariusza L., w tej sprawie. Wyrok wydany we wtorek przez Sąd Apelacyjny w Poznaniu jest prawomocny. Decyzja sądu oznacza, że sprawę ponownie rozpozna sąd okręgowy.Mirosław R. ps. Ryba i Dariusz L. ps. Lala byli w pierwszej połowie lat 90. pracownikami poznańskiego holdingu Elektromis, którego działalnością interesował się Ziętara. Według ustaleń prokuratury, we wrześniu 1992 roku, oskarżeni – wraz z inną, nieżyjącą już osobą – podali się za funkcjonariuszy policji i podstępnie doprowadzili do tego, że Ziętara wszedł do samochodu przypominającego radiowóz policyjny. Następnie przekazali dziennikarza osobom, które go zabiły, dokonały zniszczenia zwłok i ukryły szczątki. Oskarżeni nie przyznają się do winy.Proces Mirosława R. i Dariusza L. oskarżonych o uprowadzenie, pozbawienie wolności i pomocnictwo w zabójstwie Ziętary toczył się przed Sądem Okręgowym w Poznaniu od stycznia 2019 r. W październiku 2022 roku sąd nieprawomocnie uniewinnił oskarżonych. Apelację od tego wyroku skierował do sądu II instancji prokurator, domagając się uchylenia orzeczenia i przekazania sprawy do ponownego rozpoznania przez poznański sąd okręgowy.Czytaj też: Nowy ruch prokuratury w sprawie dywersji na torachJarosław Ziętara urodził się w 1968 roku w Bydgoszczy. Był absolwentem UAM. Pracował najpierw w radiu akademickim, później współpracował m.in. z „Gazetą Wyborczą”, „Kurierem Codziennym”, tygodnikiem „Wprost” i „Gazetą Poznańską”. Ziętara zajmował się m.in. tematyką tzw. poznańskiej szarej strefy. Z tego powodu – jak wynika z ustaleń prokuratury – miał zostać uprowadzony i zabity. Ostatni raz Ziętarę widziano 1 września 1992 r. Rano wyszedł do pracy, ale nigdy nie dotarł do redakcji „Gazety Poznańskiej”. W 1999 r. Ziętara został uznany za zmarłego. Ciała dziennikarza do dziś nie odnaleziono.Sąd Apelacyjny o sprawie Ziętary: ten materiał jest już wystarczający do skazania Materiał dowodowy jest już wystarczający do skazania – podkreślił Sąd Apelacyjny w Poznaniu, uzasadniając wydane we wtorek orzeczenie ws. pomocnictwa w zabójstwie Jarosława Ziętary. Sąd uchylił wyrok uniewinniający oskarżonych i przekazał sprawę do ponownego rozpoznania.Sąd Apelacyjny w Poznaniu uchylił we wtorek wyrok sądu I instancji uniewinniający Mirosława R. ps. Ryba i Dariusza L. ps. Lala, oskarżonych o uprowadzenie, pozbawienie wolności i pomocnictwo w zabójstwie poznańskiego dziennikarza Jarosława Ziętary. Sprawę ponownie rozpozna poznański sąd okręgowy.W uzasadnieniu wtorkowego wyroku sędzia Maciej Świergosz podkreślił, że „dla sądu apelacyjnego, w tym składzie, ten materiał jest już dzisiaj wystarczający do skazania”.Sędzia zaznaczył ponadto, że w ocenie sądu „oczywistym jest, że 1 września 1992 roku Jarosław Ziętara został uprowadzony, a następnie »zginął, bo był dziennikarzem«”. Sędzia przypomniał, że ten cytat pochodzi z symbolicznego nagrobka Ziętary na bydgoskim cmentarzu, a także umieszczony jest na tablicy pamiątkowej znajdującej się w Poznaniu przy ul. Kolejowej 49, na domu, w którym mieszkał Ziętara. Sędzia wskazał, że cytat ten „idealnie wskazuje na motyw działania sprawców tych czynów”.Czytaj też: Weta prezydenta nie powinny zaskakiwać. „Nawrocki grał w otwarte karty”– Dzisiaj wydaje nam się to nieprawdopodobne, by w całkiem sporym mieście, w środku Europy, zaginął bez śladu młody dziennikarz i nie wywołuje to realnych działań organów ścigania. Zniknięcie Jarosława Ziętary było wręcz bagatelizowane. Niewątpliwie początki postępowania w sprawie były ograniczone jedynie do dwóch wątków i to nie mających charakteru przestępstwa, a to jest po pierwsze samobójstwa i po drugie wyjazdu do znajomej w Londynie. Okres ten z punktu widzenia postępowania karnego należy ocenić za w pełni stracony. Zaniechania te z pewnością utrudniły, ale nie uniemożliwiły dojście do prawdy – podkreślił sędzia.Dodał, że najlepszym podsumowaniem tego okresu są słowa jednego ze świadków w sprawie, Anny D., która w jednym z wywiadów powiedziała „nie ma zbrodni doskonałych, są tylko niewłaściwie prowadzone postępowania”. Sędzia zaznaczył, że „te słowa padły 33 lata od zniknięcia Jarosława Ziętary; są niewątpliwie przykre, ale niestety bardzo prawdziwe”.