Afery alkoholowe w polityce. Alkohol w polityce nie jest wyjątkiem – raczej elementem krajobrazu. Bankiety, delegacje, kampanijne wieczory, „toast za współpracę”. Różnica między posłem a resztą kraju jest prosta: jak ktoś przesadzi, to nie kończy się na kacu i wstydzie przed znajomymi, tylko na nagraniach, materiałach w mediach, memach i przed sejmową Komisją Etyki. A od 24 listopada 2025 r. Sejm oficjalnie zakazał sprzedaży alkoholu w swoich budynkach – po latach, w których kieliszek pojawiał się w polityce częściej, niż chcieliby to przyznać sami politycy. Jackowski i „oglądasy”25/26 lipca 2001 r., późna noc, Sejm III kadencji. Trwa debata nad sprawozdaniem KRRiT za 2000 rok. Na mównicę wychodzi poseł AWS Jan Maria Jackowski. Formalnie – poważny temat. Domaga się, by Sejm odrzucił sprawozdanie Rady i zażądał realnego egzekwowania przepisów o ochronie dzieci przed przemocą, brutalnością i pornografią w telewizji. W stenogramach widać poprawkę, w której Jackowski pisze o konieczności pilnowania misji nadawców.Widzowie zapamiętają jednak coś innego: bardzo niewyraźną mowę, rozciągane sylaby i wrażenie, że poseł bardziej walczy z własną dykcją niż z KRRiT. Pojawia się też słowo, które go prześladuje do dziś – o odbiorcach programów mówi jako o „oglądasach”. W relacjach z tamtej nocy słowo to staje się symbolem całego występu.Firak, Lepper i głosowanie, które nie doszło do skutku24 stycznia 2002 r. Sejm ma głosować nad uchyleniem immunitetu Andrzejowi Lepperowi. Sprawozdawcą jest poseł SLD Witold Firak. Tyle że nie pojawia się na sali. Z mównicy pada informacja, że poseł jest „chory” i „niedysponowany”. W kuluarach krąży inna wersja: Firak ma być po prostu pijany i niezdolny do wyjścia z pokoju w Domu Poselskim. Marszałek Marek Borowski idzie to sprawdzić osobiście. Wraca wściekły i jasno daje do zrozumienia, że nie chodzi o przeziębienie.Głosowanie zostaje przełożone, a „Rzeczpospolita” i PAP piszą wprost: pijany poseł SLD właśnie pomógł Lepperowi.Dziennikarze pytają później Firaka – szefa Komisji Regulaminowej – o przełożenie głosowania i o to, czy powodem jest rzekomo jego choroba. Poseł SLD mówi, że „czuje się normalnie”, a na pytanie o przełożenie odpowiada: „Nie wiem. A co mnie to obchodzi?”.Pijacka burda SamoobronyW nocy z 13 na 14 marca 2003 r. przed budynkiem przy Wiejskiej dochodzi do awantury z udziałem dwóch posłów Samoobrony – Jerzego Pękały i Mieczysława Aszkiełowicza.Wcześniej jest kolacja, alkohol, „relaks” w sejmowej restauracji. Potem – wyzwiska, przepychanki, bójka. Przypadkowym świadkiem wydarzeń jest Donald Tusk. Zapytany przez „Super Express”, co widział, odpowiada jednym zdaniem: „Pijacka burda urządzona przez dwóch posłów Samoobrony”.Aszkiełowicz po latach przyznaje w mediach, że to była „głupota” i że „do dziś się wstydzi”. Ale łatka zostaje: Samoobrona jako partia, która wprowadziła do Sejmu remizowe standardy – zarówno w języku, jak i w obyczajach.Ostrowska w stanie „wyraźnie wskazującym”2005 r. – kamery rejestrują posłankę SLD Małgorzatę Ostrowską w Domu Poselskim. Chwieje się, ma wyraźne problemy z koordynacją, mówi niewyraźnie. PAP opisuje jej zachowanie jako „stan wyraźnie wskazujący”. Jak na język agencji to sformułowanie wyjątkowo dosadne.Kruk, Grzegorek i zdjęcia, których nie da się „odkręcić”20 listopada 2008 r. były wiceminister zdrowia i poseł PO Krzysztof Grzegorek wraca do pokoju w Domu Poselskim. Nie wychodzi. Kładzie się – dosłownie – na czerwonej wykładzinie korytarza i zasypia.„Fakt” publikuje zdjęcia: polityk w garniturze leży na wznak, z rozłożonymi rękami. Grzegorek przyznaje, że pił alkohol, tłumaczy „przemęczeniem”, przeprasza. Obraz pozostaje: wiceminister zdrowia, który zasypia na korytarzu sejmowego hotelu.21 listopada 2008 r. bohaterką nagrań staje się posłanka PiS Elżbieta Kruk. Zatrzymuje ją ekipa Polsat News. Dziennikarze w swoich relacjach donoszą, że miała chwiejny krok, mówiła niewyraźnie, czuć było alkohol.Pada pytanie: – Czy jest pani w stanie wskazującym?Odpowiedź przechodzi do historii: – „Potrafię dobrze pracować, potrafię coś tam, coś tam… czuję się świetnie”.Prezes PiS Jarosław Kaczyński broni posłanki, mówi o chorobie, ale nagranie żyje już własnym życiem.Dorn, „Mój Boże” i poseł w nie swoim samochodzieGrudzień 2010 r. Były marszałek Sejmu Ludwik Dorn wychodzi z budynku przy Wiejskiej. Według relacji dziennikarzy – mówi niewyraźnie, chwieje się, wygląda na osobę po alkoholu.Reporterka pyta: – Czy był pan wczoraj pijany w Sejmie?Dorn odpowiada w swoim stylu: – „Mój Boże… Niech pani chodzi z alkomatem. Czegóż to dziennikarze nie wymyślą”.Sprawą zajmuje się sejmowa Komisja Etyki, a szef klubu zapowiada rozmowę dyscyplinującą. Sam Dorn do końca podkreśla, że to „nagonka”.22 października 2010 r., około 11:00. Przed sejmowym hotelem kamera TVN24 rejestruje posła PSL Andrzeja Pałysa. Chwieje się, bełkocze, ma wyraźne problemy z chodzeniem. Reporter pyta, czy poseł źle się czuje.Odpowiedź brzmi: „Nie, ja się nie czuję. Ja jestem posłem PSL”.Po chwili Pałys idzie na parking i wsiada do najbliższego samochodu. Okazuje się, że nie swojego – auto należy do innego posła, w środku siedzi już Arkadiusz CzartoryskiWyraźną woń alkoholu od Pałysa czują też inni dziennikarze. Pałys zostaje zawieszony w prawach członka klubu PSL, a po tej historii w ogóle rezygnuje ze startu w kolejnych wyborach.Senator Bogdan Pęk śpiący na korytarzu21 lipca 2015 r. do mediów trafiają zdjęcia senatora PiS Bogdana Pęka, który śpi na korytarzu sejmowego hotelu. Na wykładzinie, w garniturze, w środku dnia.Pęk tłumaczy później, że zasłabł – mówi o cukrzycy, problemach neurologicznych i wysokim ciśnieniu.Dla Kancelarii Sejmu to sygnał: Dom Poselski staje się strefą zbyt ciekawą dla kamer. Zostaje zamknięty dla mediów – oficjalnie ze względu na prywatność, nieoficjalnie: żeby zmniejszyć liczbę podobnych kadrów.Czytaj więcej: Pożegnanie z epoką Gierka. Kancelaria Sejmu remontuje Dom PoselskiPotknięcie, z którego zrobiła się polityczna afera12 stycznia 2022 r. poseł KO Bartłomiej Sienkiewicz wchodzi na salę obrad. Potyka się o stopień, przechodzi między ławami chwiejnym krokiem, przybija „piątkę” jednej z posłanek. Borys Budka wyprowadza go z sali. Nagranie ląduje w serwisach informacyjnych i na Twitterze. Posłowie PiS sugerują, że jest pijany. Następnego dnia Sienkiewicz mówi do kamer: „Toczy się kampania insynuacji, kłamstw, ataków przeciwko opozycji. Ja w tej kampanii nie wezmę udziału”. Budka dodaje, że kolega był trzeźwy, „po prostu się potknął”.To moment, kiedy każda nienaturalna scena na sali natychmiast staje się klipem z dopiskiem „stan wskazujący?”. Czasem słusznie, czasem nie.Wilk, „pijana tłuszcza” i zakaz Czarzastego20 lutego 2025 r. podczas wystąpienia premiera Donalda Tuska marszałek Szymon Hołownia prosi o wyprowadzenie z sali posła Konfederacji Ryszarda Wilka. „Panie pośle Wilk, proszę opuścić salę. Pan poseł Płaczek pana wyprowadzi, bo zdaje się, że nie jest pan w stanie uczestniczyć w obradach”.W kuluarach mówi się wprost: alkohol. Kilka dni później Wilk wydaje oświadczenie: „Przegrywam z chorobą alkoholową. Oddaję się do dyspozycji klubu”.To pierwszy tak otwarty przypadek przyznania: to nie był „zły dzień”, tylko uzależnienie.W sierpniu 2025 r., po zaprzysiężeniu nowego prezydenta Karola Nawrockiego, w sejmowej restauracji dochodzi do głośnej imprezy części polityków PiS. Senator KO Wadim Tyszkiewicz opisuje ją na portalu X tak: „Pijana tłuszcza pod przywództwem Mateckiego… zaatakowała rynsztokowymi wulgaryzmami senatorki koalicji”.Minister rolnictwa Stefan Krajewski mówi w Radiu Zet, że wyprowadził się z Domu Poselskiego, bo pojawili się tam „patoposłowie” – tacy, co „zataczają się, awanturują, chowają butelki”. Lewica domaga się całkowitej prohibicji w Sejmie. Poseł Adrian Zandberg mówi, że nie chce oglądać „zapijaczonych mord wtaczających się na salę”.19 listopada 2025 r. nowy marszałek Włodzimierz Czarzasty podpisuje zarządzenie: od 24 listopada na terenie budynków Kancelarii Sejmu nie ma sprzedaży alkoholu. „Trudno nakładać ograniczenia na obywateli, nie zaczynając od siebie” – tłumaczy, pokazując dokument kamerom. Sejm oficjalnie mówi kieliszkowi „nie”. Co nie znaczy, że posłowie przestają pić – tylko będą musieli być bardziej kreatywni logistycznie.Czytaj więcej: Pierwsza decyzja nowego marszałka. Nie wszyscy będą zadowoleniPoza Wiejską. Prezydent od „choroby filipińskiej”17 września 1999 r., Polski Cmentarz Wojenny w Piatichatkach pod Charkowem. Uroczystości upamiętniające oficerów zamordowanych przez NKWD. Kamery pokazują prezydenta Aleksandra Kwaśniewskiego: blady, chwieje się, podpiera się na stojących obok. Rodziny katyńskie mówią potem, że wyglądał na pijanego.Kancelaria Prezydenta odpowiada, że to „pomówienia”. Oficjalne wyjaśnienie: „pourazowy zespół przeciążeniowy goleni prawej” – medyczny opis rzekomej przyczyny „niedyspozycji”.Dopiero kilka lat później sam Kwaśniewski przyznaje, że przed uroczystością pił alkohol – tłumaczy to „wschodnią gościnnością gospodarzy” i własnym błędem: „Nie powinienem wtedy jechać w takim stanie”.„Może wypiłem jeden kieliszek, a może dziesięć”22 września 2007 r., Uniwersytet im. Tarasa Szewczenki w Kijowie. Kwaśniewski wygłasza wykład o demokracji. Na nagraniach widać, że chwieje się przy mównicy, mówi wolniej niż zwykle, gubi wątek. Telewizje pokazują to w głównych wydaniach.Zapytany przez dziennikarzy o stan, odpowiada bez specjalnego kombinowania: „Może wypiłem jeden kieliszek wina, a może dziesięć. Mam prawo robić, co chcę, jestem wolnym człowiekiem”.W obronie ojca staje publicznie Aleksandra Kwaśniewska. W „Dzień Dobry TVN” mówi, że jej ojciec wrócił z Filipin „z ciężką infekcją jelit”, prawie umarł, bierze mocne leki, a gdyby był alkoholikiem, „już by nie żył”.Tak rodzi się pojęcie „choroby filipińskiej” – oficjalnie tropikalna choroba, nieoficjalnie: polityczny mem na „dziwne zachowanie po alkoholu”.Kilka tygodni później, 9 października 2007 r., na konwencji LiD w Szczecinie Kwaśniewski wygłasza słynne przemówienie: „My wiemy, jak było, i nie idźcie tą drogą! Jarosławie Kaczyński! Lechu Kaczyński! Ludwiku Dorn i Sabo! Nie idźcie tą drogą!”W jednym zdaniu wrzuca dwóch braci i psa – Saba była suczką Ludwika Dorna. Za tę kwestię dostaje „Srebrne Usta 2007”. Do domu Dorna wysyła potem psie przysmaki dla Saby.Od tego czasu trudno oddzielić Kwaśniewskiego od alkoholu w debacie publicznej. Każde jego „luźniejsze” wystąpienie w kampanii czy w studiu telewizyjnym natychmiast trafia do sieci z podpisem: „choroba filipińska wróciła”.Zobacz także: Jolanta Kwaśniewska: Jak się chce, można być „paprotką” [WIDEO]Piąteczek w Elblągu14 czerwca 2013 r., Elbląg. Adam Hofman, wtedy rzecznik PiS, wraca późnym wieczorem z lokalu do hotelu. Kamery tabloidów nagrywają, jak zatacza się na ulicy, podpiera toi-toi, tańczy z przypadkową kobietą. Zapytany o to następnego dnia, nie udaje świętego: „To był po prostu piąteczek w Elblągu”.Potem dochodzi jeszcze zdjęcie, na którym załatwia potrzebę na trawniku obok przenośnej toalety. W 2014 r. działacz PO przynosi mu na konferencję złoty nocnik, żeby „nie musiał już chodzić na trawniki” – ochroniarze PiS wyrywają gadżet i rzucają nim w dziennikarzy.W 2013 r. dochodzi też do słynnej imprezy klubu PiS w hotelu pod Mielcem – „Wprost” opisuje, jak Hofman po alkoholu chwali się długością przyrodzenia przed pracownicami biura klubu. Na nagraniach słychać propozycje w stylu „to wyjdę i pokażę”.Afera madrycka29 października 2014 r., lot Ryanair z Warszawy do Madrytu. Na pokładzie: posłowie PiS Adam Hofman, Mariusz Antoni Kamiński, Adam Rogacki, europoseł Dawid Jackiewicz i ich żony. Oficjalnie – delegacja na posiedzenie Zgromadzenia Parlamentarnego Rady Europy.Według relacji pasażerów i załogi towarzystwo jest podpite już przy wejściu, w trakcie lotu zamawiają alkohol u obsługi i otwierają własne butelki, stewardesy zaś próbują zabrać alkohol wniesiony na pokład – i wtedy dochodzi do awantury.W jednej z relacji pojawia się okrzyk żon: „To są nasze prywatne rzeczy!” – gdy załoga próbuje zabrać butelki.Pada groźba wezwania policji i awaryjnego lądowania. Jak większość pasażerów w takiej sytuacji, politycy błyskawicznie trzeźwieją. Żony piszą list z przeprosinami do stewardesy. Hofman i Jackiewicz tłumaczą później w mediach, że „wypili po lampce wina”, a cała sprawa jest „rozdmuchana”. Problem w tym, że na tym nie koniec.Okazuje się, że trójka posłów pobrała z Kancelarii Sejmu zaliczki na delegację samochodową, jakby do Madrytu jechali autem, a nie lecieli tanimi liniami z żonami. Łącznie kilkanaście tysięcy złotych.Efekt: w listopadzie 2014 r. PiS wyrzuca Hofmana, Mariusza Antoniego Kamińskiego i Rogackiego z partii. Formalny powód – nadużycie przy rozliczaniu delegacji. Realnie – w głowach wyborców zostaje miks: Ryanair, alkohol i publiczne pieniądze.Mazowiecka i 1,4 promilaNoc z 29 na 30 października 2013 r., Warszawa, ul. Mazowiecka, gdzie mieści się kilka znanych lokali. Poseł Przemysław Wipler wychodzi z klubu „Enklawa”. Świętuje – jak sam później opowie – fakt, że jego żona jest w ciąży z piątym dzieckiem.Na ulicy policja interweniuje wobec innego mężczyzny. Według funkcjonariuszy Wipler, mając 1,4 promila alkoholu, zaczyna się wtrącać, wyzywa ich, szarpie, kopie i próbuje przeszkodzić w interwencji.Na konferencji prasowej poseł pokazuje podbite oko i zadrapania: „Zostałem brutalnie pobity. Przewrócono mnie, kopano w głowę i w krocze”. Przyznaje jednocześnie: „1,4 promila to tyle, ile osoba mojej wagi ma po wypiciu butelki wina”. W tle są nagrania z monitoringu, które każdy interpretuje po swojemu. Spór trwa blisko trzy lata.17 czerwca 2016 r. sąd uznaje Wiplera winnym znieważenia i naruszenia nietykalności policjantów, skazuje go na 6 miesięcy więzienia w zawieszeniu na 2 lata, 10 tys. zł grzywny i obowiązek przeprosin policji na piśmie. Wipler komentuje wyrok krótko: „Prawda przegrała”. Różnica zdań między nim a sądem pozostaje.Meleksy na CyprzeListopad 2010 r., Cypr. Posłowie PiS Karol Karski i Łukasz Zbonikowski są oskarżeni przez hotel o to, że po alkoholu zdemolowali dwa wózki golfowe (meleksy) i elementy wyposażenia. Sprawa trafia do sądu.Politycy mówią, że to „naciąganie turystów”, „insynuowane wydarzenia na Cyprze” i zapowiadają procesy. Cypryjski wymiar sprawiedliwości widzi to inaczej – zapada wyrok nakazujący zapłatę odszkodowania ok. 11 tys. euro.Zakaz w Sejmie, impreza w Domu PoselskimZakaz alkoholu w Sejmie na pewno utrudni politykom picie alkoholu w pracy, czyli podczas posiedzeń Sejmu, Senatu czy komisji. Nie będzie już możliwości wyskoczenia „na jednego” do „baru za kratą” w Domu Poselskim.Jednak tradycja imprez w Domu Poselskim ma się dobrze i to się nie zmieni. Alkohol dalej będzie się lał w pokojach posłów i senatorów, podczas zamkniętych spotkań klubowych, „integracyjnych” nasiadówek po nocy.Różnica będzie taka, że zamiast zamawiać wino na rachunek restauracji, posłowie alkohol przyniosą w reklamówce z miasta. Zamiast kelnera będą mieli sejmowego kierowcę, który „po drodze wstąpi do sklepu”.Czytaj też: Zakaz alkoholu w Sejmie to dopiero początek. Nowe przepisy w drodze