Sprawiedliwość dla Unecebo. Warunki higieniczne w toaletach publicznych w RPA są z jednej strony bardzo trudne, z drugiej podkreślają nierówności, jakie panują w tym kraju. O ile życia Unecebo nie jesteśmy w stanie przywrócić, o tyle możemy domagać się sprawiedliwości dla jego bliskich – mówi w rozmowie z portalem TVP.Info Anna Mikulska, koordynatorka ds. relacji z mediami z Amnesty International. Paula Szewczyk, portal TVP Info: To już 25 lat, odkąd Amnesty International organizuje Maraton Pisania Listów. Jak to się stało, że zdecydowaliście się państwo rozpocząć tę akcję?Anna Mikulska: Tegoroczna edycja jest rzeczywiście wyjątkowa, minęło 25 lat. Warto zaznaczyć, że dzisiaj wymiar Maratonu Pisania Listów jest globalny. I to od dawna. Obejmuje kilkadziesiąt sekcji Amnesty International na całym świecie, a liczba listów – które pisane są w sprawie kilku naszych bohaterów i bohaterek – idzie w miliony. Nie każdy wie, że akcja ta rozpoczęła się w Polsce, właśnie 25 lat temu, kiedy grupa aktywistów i aktywistek postanowiła działać.Dziś nadal chcemy wykorzystywać formę tradycyjnej korespondencji, by pokazać, że jeśli zbierzemy siły i będziemy działać razem, to rzeczywiście działania te mogą mieć ogromne znaczenie. Większe niż pojedyncze akcje podejmowane indywidualnie przez osoby aktywistyczne. Bo Maraton Pisania Listów to nie tylko hasło, listy te naprawdę zmieniają rzeczywistość. Mamy na to dane, udokumentowaliśmy około koło stu sukcesów skuteczności akcji. Dlatego również w tym roku zachęcamy, by włączyć się w działania, bo udział może w nich wziąć absolutnie każdy.Jeśli dobrze rozumiem, akcja zaczęła się od pisania tradycyjnych papierowych listów, co nieczęsto zdarza nam się dzisiaj. Czy obecnie, dzięki nowym technologiom, taki list można podpisać czy napisać online?Mamy również do podpisania online petycje, które można znaleźć na stronie naszego Maratonu. Tam też znajdują się wszystkie niezbędne informacje o tym, jak zorganizować takie wydarzenie. Obecnie dobijamy do aż tysiąca wydarzeń maratonowych czy też miejsc maratonowych, które osoby indywidualnie – i mówię tylko o Polsce – decydują się zorganizować, czy to w szkołach, w kawiarniach, w restauracjach, czy też po prostu prywatnie, dla siebie czy dla swoich znajomych. Wydarzenia te organizowane są właśnie po to, żeby razem wspólnie napisać fizyczny list. My wysyłamy wzory, podpowiadamy, w jaki sposób go napisać i listę naszych adresatów.Listy wysyłamy do decydentów, w sprawie konkretnych osób, które są naszymi bohaterami i bohaterkami w danym roku, ale piszemy również do nich i do ich bliskich listy solidarnościowe. Dlaczego cały czas – mimo nowych technologii – trzymamy się tradycyjnej formy? Bo wiemy, że w momencie, kiedy te listy z całego świata – a idą one w milionach – trafiają na przykład do ambasady danego kraju czy prezydenta, czy do najbliższych i osób osadzonych, to ma rzeczywiście większe przełożenie i większą siłę wywierania wpływu, niż petycje. Te oczywiście również są ważne, ale mimo wszystko zachęcamy do tego, by usiąść, spędzić razem czas, napisać i wysłać ten fizyczny list.Czytaj także: Od miłości fanów do próby samobójczej. „Połknęłam 60 tabletek”Rozumiem, że można zrobić to indywidualnie, na przykład w domu i z własnym listem pójść na pocztę? Ale można także spotkać się z państwem w ramach tych organizowanych wydarzeń i zrobić to razem?My nie organizujemy każdego z tych prawie tysiąca wydarzeń, tylko pomagamy organizatorom. Wspieramy ich, by mogli zorganizować maraton indywidualnie. Zapewniamy materiały, pomoce, karty postaci, szereg innych rzeczy, które również im wysyłamy. Mamy także webinar Q&A na stronie maratonowej, gdzie można w każdej chwili – nawet teraz – dołączyć i zarejestrować się, i swoje miejsce maratonowe.Jakie sprawy dzięki maratonowi udało się do tej pory w pozytywny sposób rozstrzygnąć, np. uwolnić zatrzymaną osobę?Jednym z takich sukcesów była sprawa tiktokerki z Angoli Neth Nahari. Za filmik puszczony w socialmediach, w którym w sposób krytyczny odnosiła się do prezydenta tego kraju, została skazana najpierw na pół roku pozbawienia wolności, później wyrok przedłużono aż do dwóch lat. W jej sprawie podjęto ponad 500 tysięcy akcji na całym świecie, co doprowadziło do tego, że została ułaskawiona przez samego prezydenta i odzyskała wolność. My również dostaliśmy od niej podziękowania, nie tylko jako organizacja, ale wszystkie osoby, które zaangażowały się w jej sprawę.Wspomnę jeszcze o grupie osób aktywistycznych LGBT+ z Turcji, które z kolei miały być skazane za zorganizowanie pokojowej demonstracji. Kolejne tysiące akcji na ich rzecz globalnie zostały podjęte. I oni również zostali w procesie uniewinnieni. Takich historii są dziesiątki, można część z nich znaleźć również na wspomnianej stronie Maratonu. Ich znajomość dodaje poczucia, że zmiana jest realna, ma sens. Czasem skutkami naszych działań jest uniewinnienie, odejście od kary śmierci, która na kimś ciążyła, poprawienie warunków osadzonej osoby albo umożliwienie jej po raz pierwszy od wielu miesięcy spotkania z bliskimi.Listy trafiają głównie do krajów spoza Europy i Ameryki Północnej – do Afryki, na Bliski Wschód, do krajów Azji?Praktycznie każdego roku nasi bohaterowie i bohaterki są z całego świata. W tym roku mamy osoby na rzecz, których walczymy, pochodzące z krajów takich jak Ekwador, Tunezja, ale również Norwegia. Tutaj akurat chodzi o Ellinor i przedstawicieli społeczności Samów, walczących o zachowanie prawa do życia w zgodzie ze swoimi tradycjami. Nie skupiamy się na konkretnym kontynencie.Czytaj także: „Zawsze wracał”. Dlaczego nie powinniśmy wypuszczać kotów na zewnątrz?To wielomiesięczny proces, gdy Amnesty International, jako stowarzyszenie, decyduje, kto w danym roku będzie bohaterem czy bohaterką, na pomocy którym się skupimy. I z jednej strony, zmieniamy życie konkretnych osób, z drugiej przedstawiamy szerszy problem, z którym mierzy się dany kraj czy dany region, czy my wszyscy jako społeczeństwo. To takie kwestie, jak wolność słowa czy wolność mediów, którą reprezentujemy w tym roku poprzez historię fotoreportera Sai Zaw Thaike z Mjanmy, który został skazany na 20 lat pozbawienia wolności wyłącznie za to, że fotografował skutki tragicznego cyklonu w 2023 roku. Jednak dla panującego tam reżimu, mówienie prawdy w mediach było nie do przyjęcia i kara za to okazała się wysoka.Kto jeszcze czeka na pomoc w tym roku?W tym roku zajmujemy się pięcioma sprawami, wspomniałam już o Sai Zaw Thaike i Ellinor. Mamy również historię trzylatka Unecebo Mboteni, który zmarł tragicznie w latrynie w swoim w przedszkolu, dlatego, że warunki higieniczne w toaletach publicznych w RPA są z jednej strony bardzo trudne, z drugiej podkreślają nierówności, jakie panują w tym kraju. I o ile życia Unecebo już nie jesteśmy w stanie przywrócić, o tyle możemy domagać się – i to właśnie staramy się robić – sprawiedliwości dla jego bliskich. Zależy nam także na tym, żeby winni tej sytuacji zostali pociągnięci do odpowiedzialności, i by te nierówności – przejawiające się nawet w tak prostej rzeczy, jak godny dostęp do toalet – udało się zmniejszyć. By zapewnić ten dostęp wszystkim w kraju na równym poziomie.Mamy również wojowniczki o Amazonię. To grupa młodych dziewczyn z Ekwadoru, walczących z koncernami naftowymi degradującymi Amazonię. Ta sprawa ciągnie się od dawna i my je w tej walce również chcemy wspierać. Okazać solidarność, pokazać, że nie są same, a my jako świat, patrzymy władzy na ręce i domagamy się dla nich sprawiedliwości. I kolejna historia to sprawa Sonii Dahmani, adwokatki z Tunezji, która za walkę na rzecz praw człowieka w swoim kraju została uwięziona, pozbawiona wolności w bardzo brutalny sposób, bo de facto napadnięta. Domagamy się zwrócenia jej wolności.Tymi sprawami zajmujemy się w tym roku. Można się w nie włączyć na różne sposoby, nawet wykupić symboliczny znaczek pocztowy, który jest formą zbierania funduszy na wysyłkę listów, bo one fizycznie muszą zostać wysłane. Akcja już trwa, staramy się skondensować działania w okolicach 10 grudnia, który jest Międzynarodowym Dniem Praw Człowieka. To dla nas symboliczna data, kiedy nie tylko w Polsce, ale na całym świecie, działamy razem w ramach Maratonu Pisania Listów. Poza czasem i odrobiną inicjatywy, nie trzeba wiele więcej, by przystąpić do akcji. Jest duża nadzieja – choć nie ma gwarancji – że dzięki tej pomocy coś się w sytuacji potrzebujących osób zmieni.Czytaj także: Umierała na SOR-ze w Indiach. Potem zdobyła złoto. „Myślałam, że to koniec”Organizujecie akcję 25 lat, ale nadal nie macie wcale mniej pracy?Pracy nigdy nie brakuje, walka na rzecz praw człowieka trwa. Odnotowujemy sukcesy i widzimy, że ta praca rzeczywiście ma sens, ale nie byłaby możliwa, gdyby nie wsparcie tych wszystkich osób, którym idea praw człowieka, idea samego Amnesty International, jest bliska. Jesteśmy globalnym ruchem na rzecz praw człowieka, jest nas na całym świecie ponad 10 milionów i ta coroczna akcja najlepiej pokazuje, że w tej liczbie, w tej solidarności, jest siła.Czy mimo akcji i mimo starań, zdarza się, że pisanie listów nie przynosi rezultatu?Nie w każdej pojedynczej sprawie, w jakiej napiszemy, odnotujemy sukces. Musimy mieć z tyłu głowy, że czasem sprawy mogą trwać latami. Może być tak, że nie udało się czegoś wywalczyć w danym momencie, ale jesteśmy elementem szerszego działania, dzięki któremu nawet i po latach może udać się doprowadzić do sprawiedliwości dla konkretnej osoby.Co mówi pani osobom, które myślą, że te sprawy dzieją się gdzieś daleko, więc ich nie dotyczą?Mówię, że te sprawy wcale nie są tak odległe, jak mogłoby się wydawać. Kwestie walki o prawa człowieka dotyczą również nas w Europie i dzieją się wokół nas. Podejmowaliśmy również działania na rzecz praw osób w Polsce. Teraz zajmujemy się prawami mniejszości norweskiej czy aktywistek z Ekwadoru, ale nie wiemy, czy za rok nie będzie nam potrzebna podobna akcja również tutaj w Polsce. Wtedy na pewno każdy z nas liczyłby na wsparcie i solidarność osób także z innych państw.Czytaj także: Zniszczyli jej życie jednym drinkiem. „Przez 11 dni byłam w śpiączce”Prawa człowieka są uniwersalne, a do nadużyć w tym zakresie dochodzi niestety wszędzie. Dlatego tym bardziej ważne jest, żebyśmy wszyscy jako po prostu społeczność międzynarodowa, jako ludzie, dawali sobie wsparcie niezależnie od długości i szerokości geograficznej.Napisz do autorki: paula.szewczyk@tvp.pl