Konflikt narasta. Niekończący się konflikt z ministerstwem sportu, kontrowersje z wyborem sponsora i niesnaski w środowisku sportowym. Konflikt w PKOl wchodzi w nową fazę. Teraz armaty przeciwko Radosławowi Piesiewiczowi wytoczył jego niedawny poplecznik, wiceszef PKOl i szef sportu w Polsacie Marian Kmita. Swoje dorzucili także Adam Korol i Tomasz Chamera. Po chwili spokoju wokół PKOl pod koniec października gruchnęła informacja, że komitet podpisał umowę z giełdą kryptowalut. A w zasadzie zrobił to sam Radosław Piesiewicz, nie informując członków władz PKOl. Nowa afera wokół PKOlSprawa była co najmniej kontrowersyjna. Piesiewicz nie informował o rozmowach z nowym sponsorem, umowę podpisano w Monako, a do tego doprowadzono do zmiany nazwy Centrum Olimpijskiego na... zondacrypto Centrum Olimpijskie im. św. Jana Pawła II.Wyjaśnień od Piesiewicza żądali członkowie zarządu. Tak też się stało. Na początku listopada odbyło się prezydium zarządu PKOl, po którym Piesiewicz przekonywał, że zaakceptowano jego informację o nowym sponsorze. Od razu gruchnęły plotki, że to tylko czcze gadanie, a samowolka Piesiewicza doprowadziła do furii Marina Kmitę, wiceprezesa PKOl i szefa sportu w Polsacie. Treść listu opublikował „Przegląd Sportowy”.Członkowie prezydium zarządu PKOl piszą listy do PiesiewiczaKmita zarzuca w nim Piesiewiczowi, że ten stracił kontakt z rzeczywistością. „To, co jest wyraźnie widoczne w Twoim zachowaniu w ostatnich miesiącach, to przekonanie, że polski sport i PKOl to Radosław Piesiewicz. Próbujesz swoim postępowaniem stawiać znak równości pomiędzy sobą i PKOl. Usiłujesz nas wszystkich przekonać, że »PKOl to ja – Radosław Piesiewicz«” – pisze Kmita i dodaje, że szef komitetu doprowadził do „największego kryzysu wizerunkowego w historii PKOl”.Kmita konstatuje, że „polski sport i PKOl są ważniejsze od Ciebie czy ode mnie”.„Mogą jednak funkcjonować lepiej lub gorzej. Według mnie nie spełniłeś oczekiwań wielu ludzi, którzy widzieli w Tobie nadzieję na lepszą przyszłość PKOl i polskiego sportu. Wydaje się, że ta funkcja po prostu nieco Cię przerosła” – podkreśla.Zobacz także: Najważniejsze wydarzenia sportowe w 2026 roku [KALENDARZ]A to nie wszystko, bo Piesiewiczowi nie spodobało się, że Kmita, a także dwaj inni wiceprezesi Adam Korol i Tomasz Chamera przyjęli zaproszenie ministra sportu Jakuba Rutnickiego do zespołu roboczego do spraw organizacji igrzysk olimpijskich w Polsce.„Piesiewicz nie jest problemem dla PiS”Piesiewicza ministerstwo pominęło i... nie ma się co dziwić. Szef PKOl toczył nieustające wojny ze Sławomirem Nitrasem, a kiedy ministrem został Rutnicki, prezes zaproponował... likwidację resortu sportu i przekazanie kompetencji komitetowi olimpijskiemu.Nie jest tajemnicą, że Piesiewiczowi nie jest po drodze z obecną władzą. Nominację na szefa komitetu dostał jeszcze za rządów PiS, spekulowano, że stało się dzięki poparciu Jacka Sasina.Pytany o to w programie „Poranek polityczny” w TVP Info był Kazimierz Smoliński. – Piesiewicz nie jest problemem dla PiS, nie należy do naszej partii. Na szefa PKOl został wybrany przez związki sportowe – powiedział poseł PiS.