Grozi im przełowienie. Dorsz z powodu przełowienia i zmian klimatu niemal całkowicie zniknął z Bałtyku. Jego odbudowa – mimo drastycznych cięć limitów połowów – nie jest pewna. Jego los może podzielić śledź, który zyskał miano najpopularniejszej ryby w Polsce i bez którego miliony osób nie wyobrażają sobie świątecznego stołu. Eksperci apelują, by kupować śledzie ze zrównoważonych połowów, gdyż ich populacja się kurczy i zaczyna brakować ryb. Rocznie zjadamy nawet 100 tysięcy ton śledzi. Ich smak docenili również Europejczycy – są już ósmą rybą w rankingu popularności w Unii Europejskiej. Eksperci apelują, by kupować śledzie ze zrównoważonych połowów, gdyż ich populacja się kurczy i zaczyna brakować ryb.– 75 procent konsumentów w Polsce deklaruje, że byłaby gotowa kupować produkty śledziowe z certyfikatem MSC, aby mieć pewność, że śledź pochodzi ze zrównoważonych połowów i nie przyczynia się do globalnego przełowienia – mówi Marta Kalinowska z MSC Poland, organizacji pozarządowej działającej na rzecz zrównoważonego zarządzania rybołówstwami.W Polsce udział sprzedawanych ryb i przetworów rybnych z certyfikatem zrównoważonych połowów rośnie, ale wciąż jest niewielki w porównaniu z Niemcami czy krajami skandynawskimi.Czytaj także: Wielkie cięcia limitów połowów dorsza. Polscy rybacy pod presją