2,1 mln osób poszkodowanych. Południe Tajlandii nawiedziła jedna z największych powodzi w ostatnich latach. Ulewne monsunowe deszcze sprawiły, że w niektórych regionach fala powodziowa osiągnęła dwa metry. Według ostatnich szacunków z powodu żywiołu, którego skutki próbuje opanować wojsko, zginęło 13 osób. Powódź nawiedziła dziewięć południowych prowincji w Tajlandii. Wielka woda zalała także osiem stanów sąsiadującej Malezji na obszarze setek kilometrów.Całe wojsko postawione na nogiTajskie wojsko zostało postawione na nogi. Armia wykorzystuje wojskowy samolot dostawczy C-130, by dostarczyć jedzenie i wodę powodzianom. W użyciu jest także 14 łodzi marynarki wojennej, lotniskowiec Chakri Naruebet transportujący dwa śmigłowce, lekarzy i kuchnie polowe, które są w stanie wydać 3 tys. posiłków dziennie.„Flota jest gotowa do dostarczania sił i przeprowadzania działań zgodnie z rozkazami Marynarki Królewskiej” – poinformowali wojskowi w oświadczeniu, zaznaczając, że lotniskowiec mógłby również pełnić funkcję pływającego szpitala. – Prosiłem ludność, by się ewakuowała w 100 proc., bo jeśli powódź będzie wysoka, to będą problemy z dostarczeniem jedzenia i opieki – mówił gubernator Ratthasart Chidchod w rozmowie z telewizją Channel 3.Czytaj także: Pogoda daje się we znaki kierowcom. Wielokilometrowy zator na A4Wojskowa operacja skupiła się głównie na Hat Yai, czwartym największym mieście w kraju. Tylko w piątek spadło tam 33,5 cm wody – najwięcej od trzech stuleci. Wolontariusze w jednym centrum pomocy przyznawali, że w ciągu trzech dni telefony o pomoc nie przestawały dzwonić. Zgłaszały się tysiące ludzi prosząc o ewakuację albo jedzenie. Jak podała agencja Reutera według szacunków poszkodowanych jest 2,1 mln ludzi, z czego 13 tys. ewakuowano do centrów pomocy.