Bazę uruchomiono niedawno. Amerykanie rozbili wartego blisko 30 mln dolarów drona w Korei Południowej. Armia USA z końcem września reaktywowała na Półwyspie Koreańskim eskadrę z czasów II wojny światowej. Amerykańska placówka ma położenie strategiczne i jest oddalona zaledwie o 400 km od kontynentalnych Chin. Może badać terytorium Korei Północnej. Blisko jest także Morze Bohajskie, na którym chińska marynarka wojenna często przeprowadza ćwiczenia.Dla Reaperów o zwiększonym zasięgu 2575 km takie odległości to więc żadna trudność. Oznacza to, że mogą też dotrzeć na oddalone o 1300 km Morze Wschodniochińskie i Tajwan. Drony te są w stanie przebywać w powietrzu bez przerwy, jeśli są tankowane, a także mogą przeprowadzać różne misje – od rozpoznawczych po stricte niszczycielskie.Reapery mają historią drogich wypadkówAle zasoby bazy w Gunsan na razie uszczupliły się o jednego Reapera. Jak poinformowało 8. Skrzydło Myśliwskie Sił Powietrznych, MQ-9 Reaper „uczestniczył w incydencie podczas wykonywania rutynowej misji” w pobliżu wyspy Maldori. Liczne lokalne media podały, że maszyna się rozbiła. Do zdarzenia doszło w poniedziałek we wczesnych godzinach porannych miejscowego czasu. Nikt nie ucierpiał w wyniku tego zdarzenia. Jego przyczyny są ustalane.Serwis CNN przypomniał, że historia misji dronowych amerykańskiej armii jest długa i burzliwa pod względem bezpieczeństwa i niezawodności. Czytaj także: Ukraińcy zaatakowali Taganrog. Mogli trafić unikalny samolot Berijew A-60Raport Congressional Research Service z 2022 r. wykazał, że drony MQ-9 doświadczyły o 15 proc. więcej „wypadków klasy A” – wypadków powodujących szkody o wartości ponad 2,5 mln dol. – w porównaniu z załogowymi samolotami wojskowymi. Według tego samego raportu sprzed trzech lat średni koszt budowy Reapera wyniósł 28 mln dol.