Andrzej Szejna w „Gościu poranka”. – Stanowisko administracji prezydenta USA w sprawie wojny w Ukrainie jest dosyć labilne. Ono się zmienia w zależności od okoliczności, nawet w ciągu 24 godzin – powiedział w „Gościu poranka” w TVP Info były wiceminister spraw zagranicznych Andrzej Szejna (Nowa Lewica). Stany Zjednoczone i Rosja prowadzą konsultacje dotyczące ramowego planu pokojowego w sprawie wojny w Ukrainie. Do spotkania przedstawicieli Waszyngtonu i Moskwy doszło w stolicy Zjednoczonych Emiratów Arabskich – Abu Zabi. Kilka dni temu strona amerykańska przedstawiła własny plan pokojowy, który stanowi podstawę tych rozmów. Kontrowersje budzą zapisy dotyczące rezygnacji Ukrainy z członkostwa w NATO oraz ograniczenia jej sił zbrojnych, a także propozycje dotyczące statusu terenów okupowanych przez Rosję.Karolina Opolska, prowadząca program „Gość poranka”, zadała byłemu wiceministrowi spraw zagranicznych Andrzejowi Szejnie pytanie, czy – jego zdaniem – w ciągu kilku tygodni czy miesięcy może dojść do trwałego pokoju lub przynajmniej zawieszenia broni.– Nie jestem optymistą w tej sprawie, niestety. Sposób negocjacji czy te warunki, które zostały przedstawione, spotkały się z ostrą krytyką polskiego rządu, polskiego premiera, ale też wszystkich liderów Unii Europejskiej, ponieważ one były tak naprawdę jedną wielką propozycją kapitulacji Ukrainy na warunkach rosyjskich – powiedział Szejna.„Najgorszy element planu”– Co więcej, w proponowanym planie pokojowym są elementy, które nigdy nie powinny się tam znaleźć, jak na przykład stacjonowanie polskich myśliwców czy kwestie zakazu wejścia Ukrainy do NATO, co miałoby być nawet wpisane w konstytucję. Najgorszym elementem tego planu jest brak stabilnych i długotrwałych gwarancji bezpieczeństwa dla Ukrainy – dodał.Według Szejny „to by oznaczało, że Rosja zyskiwałaby czas na to, aby się dozbroić, aby po zniesieniu sankcji zreperować swoje środki budżetowe, na przykład sprzedając znowu gaz czy ropę bez żadnych ograniczeń”.– Z kolei dla Ukrainy ustępstwa terytorialne byłyby dodatkowym upokorzeniem, ale też osłabieniem możliwości obronnych, bo mówimy o obwodach chersońskim i zaporoskim, gdzie znajdują się między innymi różnego rodzaju umocnienia. Reasumując – jest to plan, który ponad głowami Europejczyków i Ukrainy był wynegocjowany przez administrację Donalda Trumpa i Putina – powiedział gość TVP Info.– Nie jestem zaskoczony tym projektem, to jest powtórka z rozrywki. Przypomnijmy sobie te groteskowe, ale straszne sceny, kiedy prezydent Donald Trump witał Władimira Putina na Alasce. Właściwie witał go jak demokratycznego przywódcę, jak króla Rosji, ściskając się z nim serdecznie, nawet mu klaszcząc. Potem pojawił się na stole plan analogiczny do tego, który dzisiaj widzimy – dodał Szejna.„Stanowisko administracji prezydenta USA jest labilne”– Odpowiedź Europy była zdecydowana, solidarna z Ukrainą, i oczywiście powiększyła się tak zwana koalicja chętnych, która wspiera ją militarnie, humanitarnie i gospodarczo – przypomniał były wiceminister spraw zagranicznych.– Stanowisko administracji prezydenta USA jest dosyć labilne. Ono się zmienia w zależności od okoliczności, nawet w ciągu 24 godzin. I musimy się do tego przyzwyczaić. Może kierunek jest słuszny, ale po drodze mamy niestety różnego rodzaju warianty, które testuje pan prezydent Trump, co gorsza – wsłuchując się w pewne propozycje czy żądania strony rosyjskiej na poważnie. A nie można traktować poważnie propozycji rosyjskich, gdyż moim zdaniem Rosja nie zrezygnowała i nie zrezygnuje ze swoich imperialistycznych planów – to jest całkowitego podboju terytorialnego, politycznego, militarnego Ukrainy – powiedział.– Widać, że Rosja boryka się z trudnościami ekonomicznymi. Sankcje działają, uderzają w rosyjską gospodarkę. To odczuwa rosyjskie społeczeństwo. Po niektórych atakach ukraińskich na infrastrukturę krytyczną Rosji zaczęło w niektórych regionach Rosji brakować benzyny na stacjach benzynowych, czy też wzrastały ceny dość dramatycznie, co oznacza, że to zaczyna być zauważane przez zwykłego obywatela. Zwykły Rosjanin, Rosjanka zaczynają ponosić bieżące koszty prowadzenia imperialistycznej wojny przez Putina. I to też jest dla nas szansa – stwierdził Szejna.– Putin musi się liczyć ze swoim społeczeństwem. Przypomnijmy, że zmiana i pierestrojka z okresu Gorbaczowa była – ni mniej, ni więcej – efektem wojny gospodarczej Stanów Zjednoczonych z Rosją. I to dzisiaj dzieje się na naszych oczach, więc my nie możemy dzisiaj znosić nagle sankcji pod pozorem jakiegoś domniemanego pokoju chwilowego, bez gwarancji bezpieczeństwa dla Europy i Ukrainy, bo Rosja się wzmocni i uderzy po raz kolejny. Tym razem może to być skuteczne uderzenie – powiedział.Czytaj też: Na Kremlu gubią się w planach, ale w jednym są zgodni