„Moskwa zaatakuje jeszcze raz”. Negocjacje Ukrainy z Rosją w sprawie porozumienia pokojowego muszą uwzględniać realny scenariusz pozostawienia w rękach okupanta zajmowanych przez niego terenów – uważa były ambasador Portugalii przy NATO Antonio Martins da Cruz. W poniedziałkowej rozmowie z lizbońską telewizją SIC dyplomata radzi kierować się realizmem i nie liczyć, że Kreml zdecyduje się opuścić obszary zajęte po rozpoczętej w 2022 r. inwazji na Ukrainę.Plan pokojowy: Kreml nie opuści terenów zajętych po 2022 rokuCruz zarzucił Zachodowi kierowanie się błędną zasadą dążenia do osiągnięcia „pokoju sprawiedliwego i trwałego”.Zdaniem portugalskiego dyplomaty nierealne jest oczekiwanie od Kremla na „sprawiedliwe traktowanie słabszego”, jakim jest napadnięta przez Rosjan Ukraina. Dodał, że nie należy również oczekiwać, że w przyszłości Moskwa nie spróbuje ponownie zaatakować swojego zachodniego sąsiada.W ocenie Cruza pomimo pojawiających się stale informacji o możliwym szybkim wypracowaniu porozumienia pokojowego nie należy spodziewać się, że dojdzie do tego niebawem.Zobacz także: Na Kremlu gubią się w planach, ale w jednym są zgodniByły ambasador Portugalii przy NATO wskazał, że choć UE popiera wejście Kijowa do Unii, to w pierwszej kolejności powinna ona dbać o zapewnienie bezpieczeństwa swoim sąsiadującym z Ukrainą krajom członkowskim, takim jak Polska, Słowacja, Węgry i Rumunia.„O warunkach pokoju zdecydują Rosja i USA”Wyraził przekonanie, że dla władz UE Ukraina pozostanie sojusznikiem i ważnym partnerem, ale będzie ona traktowana niczym strefa buforowa dla Zachodu w obliczu zagrożenia ze strony Rosji.Martins da Cruz zaznaczył, że pomimo spodziewanego udziału w negocjacjach pokojowych kilku państw UE nie należy przeceniać roli Europy Zachodniej.– Ostateczne decyzje w sprawie zakończenia wojny na Ukrainie i umowy pokojowej zostaną podjęte tylko przez Rosję i USA – podsumował Antonio Martins da Cruz.Sprawdź także: Wysyłali bezdomnych na wojnę w Ukrainie. Potem zarabiali na ich śmierci